AURA Myśliwego (AURA pewnej AFERY)
: czwartek 17 kwie 2014, 20:34
Zbliżają się Święta Wielkanocne jest więc okazja aby zacząć od jajka.
Obecność na Międzynarodowym Konkursie Pracy Dzikarzy w Rakowie, w maju 2012 roku tych dwóch ogarów (zapewne znanych na tym forum) spowodowało moje zainteresowanie rasą. Zainteresowanie Beaty jest widoczne nawet na zdjęciu. Po zrobieniu rozeznania wybór padł na hodowle Ogarusy
Krzysztofa Janiaka. Był tylko jeden problem, suka może być dopiero za ok rok. Ponieważ myśliwy powinien być cierpliwy decyzja zapadła, czekamy. 15 maja 2013 roku urodziła się AURA, którą mogliśmy zabrać pod koniec lipca. Urządziliśmy to tak, że wracając znad polskiego morza zabierzemy ją do domu. Jakież było moje ,,zdziwienie", gdy po przejechaniu kilkuset kilometrów, stojąc na rynku w Wąsoszu koło Rawicza, dowiedziałem się telefonicznie, że powinienem być w Wąsoszu koło Złotowa - chyba możecie sobie wyobrazić. Na drugi dzień o 3.00 wyjazd i już o 17.00 była w domu. Dalej mogło być tylko lepiej. Jest z nami od jedenastu miesięcy. W domu nazywa się AFERĄ a czasem bywa SMERFETKĄ. Do dzisiaj bardzo urosła, trochę polujemy, trochę się szkolimy, spacerujemy po lesie i takie tam (ale sami wiecie). Jest strasznym obżartuchem, miski czyści pozostałym psom. Ciągle mnie zaskakuje...
Obecność na Międzynarodowym Konkursie Pracy Dzikarzy w Rakowie, w maju 2012 roku tych dwóch ogarów (zapewne znanych na tym forum) spowodowało moje zainteresowanie rasą. Zainteresowanie Beaty jest widoczne nawet na zdjęciu. Po zrobieniu rozeznania wybór padł na hodowle Ogarusy
Krzysztofa Janiaka. Był tylko jeden problem, suka może być dopiero za ok rok. Ponieważ myśliwy powinien być cierpliwy decyzja zapadła, czekamy. 15 maja 2013 roku urodziła się AURA, którą mogliśmy zabrać pod koniec lipca. Urządziliśmy to tak, że wracając znad polskiego morza zabierzemy ją do domu. Jakież było moje ,,zdziwienie", gdy po przejechaniu kilkuset kilometrów, stojąc na rynku w Wąsoszu koło Rawicza, dowiedziałem się telefonicznie, że powinienem być w Wąsoszu koło Złotowa - chyba możecie sobie wyobrazić. Na drugi dzień o 3.00 wyjazd i już o 17.00 była w domu. Dalej mogło być tylko lepiej. Jest z nami od jedenastu miesięcy. W domu nazywa się AFERĄ a czasem bywa SMERFETKĄ. Do dzisiaj bardzo urosła, trochę polujemy, trochę się szkolimy, spacerujemy po lesie i takie tam (ale sami wiecie). Jest strasznym obżartuchem, miski czyści pozostałym psom. Ciągle mnie zaskakuje...