Strona 1 z 6

Sylwestrowe strzały czyli jak ulżyć psu.

: środa 29 gru 2010, 21:34
autor: BasiaM
W związku z tym, że pojutrze Sylwester zastanawiam się w jaki sposób zabezpieczyć psa, żeby się nie bał.

Uchaty nie znosi odgłosu petrad. Po zeszłorocznym Sylwestrze pozostał uraz, niestety :niewka:

W tym roku my wychodzimy z domu. Psy zostają same.
O Codę się nie martwię. Dzisiaj nawet nie zwracała uwagi na strzały a jak już do niej coś dotarło to szczekała.
Uchaty natomiast jest w stanie zakopać się pod ziemię :placzek:

Na pewno opuszczę w całym domu rolety zewnętrzne.
Chcę też przygotować posłanko w łazience dla Uchatka bo wiem, że tam zawsze się chowa jak słyszy burzę czy petardy.

Zastanawiam się czy chłopak da radę wytrzymać czy może zapodać coś na uspokojenie ? :mysl_1:

Re: Sylwestrowe strzały czyli jak ulżyć psu.

: czwartek 30 gru 2010, 09:26
autor: hania
Leki. Tylko, że dobre leki zaczyna się podawać troche wcześniej - żeby zdazyły zacząć działać.

I ja nie wyszłabym na sylwetra zostawiając szczeniaka samego w domu. A tym bardziej zostawiając szczeniaka ze starszym psem, który się boi.

Re: Sylwestrowe strzały czyli jak ulżyć psu.

: czwartek 30 gru 2010, 09:55
autor: Ania W
hania pisze: I ja nie wyszłabym na sylwetra zostawiając szczeniaka samego w domu. A tym bardziej zostawiając szczeniaka ze starszym psem, który się boi.
Właściwie to było pierwsze co pomyślałam...
Chodzi przede wszystkim o to, że dla Cody Uchaty będzie wzorcem zachowania w pewnej sytuacji. To że ona szczeka na petardy a nie "olewa" totalnie już oznacza, że nie jest jej obojętne czy są czy ich nie ma.
Jest więc duże prawdopodobieństwo, że będziecie mieli obydwa psy bojące się fajerwerków.

Leki faktycznie podaje się z większym wyprzedzeniem. Moja koleżanka swojej suce podaje już od tygodnia (mówiła mi nazwę - nie zapamiętałam :zly2: ). Jest zadowolona z efektów.
Ja dwa razy podałam Bardowi sedalin - kiedyś polecany, teraz się odchodzi i ma wielu przeciwników, do których ja też dołączyłam. Sedalin jest dość nieobliczalny w działaniu. Barda pierwsza dawka zalecana na tę wagę zwaliła z nóg - dosłownie, bo nie był w stanie sam ustać.Drugi raz był lepszy ale i tak był mocno otumaniony. Potem doczytałam, że sedalin tak naprawdę działa na ciało ale nie psi umysł. Czy obezwładnia nie powodując spadku lęku jako takiego, co zapewne powoduje jeszcze większy dyskomfort.

U nas są rodzinne dyżury przy zwierzętach w Sylwestra - ktoś dyżuruje, by bawić sie mógł ktoś ;)

Moim zdaniem najlepszym wyjściem w waszej sytuacji jest wywiezienie psów gdzieś za miasto i zostawienie z kimś znajomym... jeżeli macie taką opcję.

Re: Sylwestrowe strzały czyli jak ulżyć psu.

: czwartek 30 gru 2010, 10:19
autor: aganowaczek
Basia, a może by tak:
Zasunąć szczelnie żaluzje, zostawić zapalone światła żeby te błyski, które przedrą się przez żaluzje zniwelować. Zostawić włączoną muzykę, którę Uchatek lubi, żeby dźwięki petard osłabić (może uzna serię wystrzałów jako solówkę na perkusji :-)). Łycar mimo, że trochę wystrzałów się boi to na filmie wojennym w tv (błyski i wystrzały) śpi jak niemowlak razem z panem :D
U nas na wsi okoliczna młodzież spojona spirytusem też szaleje z petardami więc wywóz za miasto nie daje żadnej gwarancji.

Re: Sylwestrowe strzały czyli jak ulżyć psu.

: czwartek 30 gru 2010, 10:21
autor: miszakai
A Cyga się na razie nie boi :) Sorry ale zawsze na forum jak ktoś pisze o problemie to jest grupka pisząca, że u mnie problemu nie ma...
Ale na poważnie...Czy nie da się trochę odczulić psa na te dźwięki, zawczasu uprzedzić taką reakcję? Czy to kwestia charakteru psa, wrażliwości i kropka? My staralismy się wręcz przeciwnie - nie stwarzać psu azylu ale przesadnie okazywać radość z wystrzałów...Cygaro patrzył z nami na balkonie i widział jak ochamy i achamy nad tymi kolorami jak wariaci i w końcu zmęczony hałasem poszedł do sypialni naszej spać. Wczoraj, wracając z przedszkola, nagle patrzymy a tu na osiedlu próba generalna - seria petard - ok. 2 minuty strzałów i fajerwerki. Cyga przystanęła, zawahała się i spojrzała na nas...A my ale super! Podskoki, zobacz Cyga i radość w głosie. Popatrzyła... i olała, potruchtała dalej...
Też mi się wydaje, że to, że Coda teraz lęku nie przejawia to jeszcze nic nie znaczy; przyjdzie większa świadomość i projekcje z reakcji Uchatka i lęk gotowy :mysl_1:

Re: Sylwestrowe strzały czyli jak ulżyć psu.

: czwartek 30 gru 2010, 10:32
autor: Ania W
aganowaczek pisze: U nas na wsi okoliczna młodzież spojona spirytusem też szaleje z petardami więc wywóz za miasto nie daje żadnej gwarancji.
Tylko, że nasilenie szaleństwa w blokowisku gdzie na stosunkowo niewielkiej przestrzeni mieszka kilkanaście tysięcy ludzi (albo i więcej ;) ) jest większe.
Dodatkowo dochodzi to, że dźwięk odbija się od murów bloków.

Oczywiście można próbować stłumić odgłosy zewnętrzne ale nie można zapomnieć, że słuch psa jest zupełnie inny od naszego. U nas Bard nie ma problemów ze strzałami na strzelnicy ale fajerwerki to już inna bajka. Strzały z broni ok ale sztuczne huki z poligonu już są niefajne...

Miszakai - pewnie można w pewnym stopniu odczulić ale na to potrzeba czasu a tu czasu jest niewiele ale uważam że to jest dość trudne. U psa hałas, który my znosimy wywołuje fizyczny ból.
Niestety bywa też tak, że psy, które jako młode nie bały się bardzo jako strasze zaczynają się bać.
Łoza 7-miesięczna po pierwszym Sywestrze super. Wprawdzie spędzany w spokojnej okolicy ale nie obyło się bez fajerwerków. Po największym szale biegała między nami i dalsze hałasy jej nie przeszkadzały. Ale w ciągu tego roku zdarzyło jej się kilka razy zareagować dość gwałtownie na rzeczy, których się wcześniej nie bała więc nie wiadomo...W razie czego staram się tak wykombinować, żeby zapewnić jej jak największy komfort i zachować pozytywne skojarzenia ze strzałami.

Re: Sylwestrowe strzały czyli jak ulżyć psu.

: czwartek 30 gru 2010, 11:11
autor: miszakai
Ania W pisze:Miszakai - pewnie można w pewnym stopniu odczulić ale na to potrzeba czasu a tu czasu jest niewiele ale uważam że to jest dość trudne. U psa hałas, który my znosimy wywołuje fizyczny ból.
Nie, jasne, że teraz mało czasu ale byłam ciekawa czy próbujecie i czy to ma sens...Wiem, że strachy powracają do psów z wiekiem i mądrością...

Re: Sylwestrowe strzały czyli jak ulżyć psu.

: czwartek 30 gru 2010, 11:16
autor: kasiawro
To, że mała może nauczyć się bać petard to jedno, ale ja obawiam się aby Uchaty nic nie zrobił małej z nerwów w stresie.

Re: Sylwestrowe strzały czyli jak ulżyć psu.

: czwartek 30 gru 2010, 11:31
autor: BasiaM
Ja mam całe mieszkanie wygłuszone. Rolety zewnętrzne przepuszczają niewiele dźwięków.
Mam w domu pomieszczenia gdzie nie ma okien więc myślę, że Uchaty będzie sobie tam spokojnie spać.

W domu nie zamierzam zostawać i psów nie wywioze

kasiawro
Nie sądzę, żeby Uchatek zrobił krzywdę Codzie.

Re: Sylwestrowe strzały czyli jak ulżyć psu.

: czwartek 30 gru 2010, 11:35
autor: hania
To jakiej pomocy się od nas spodziewasz? Cudownej różowej tabletki, która naprawi psa w ciągu godziny?
Swoją drogą to po poadniu tabletek pies też nie powinien zostawać w domu sam - bo może zareagować w niespecyficzny sposób.