Trzy dni temu napisałam JEDEN post w TYM wątku; post, który z różnych względów cisnął mi się na myśl… Nie przypuszczałam, że ten post zapoczątkuje taką burzliwą dyskusję.
Wczoraj po 15 znalazłam chwilę, żeby wejść na forum, przeczytałam, zwątpiłam, wyłączyłam komputer wzięłam psa i pojechałam do lasu. Nabrać dystansu, przemyśleć, wyluzować…
Pierwszy post napisałam przenosząc wpisy z czatu na wątek, żeby nie zginęły słowa, które mnie zbulwersowały. Ogarkowo to forum dyskusyjne a nie biuro ogłoszeń. A zapowiedź miotu na Ogarkowie była taka niewinna. Według mnie u nas, na forum, ten miot nie powinien być anonsowany tak niewinnie. Geneza nowych szczeniaków została tak sprytnie przedstawiona na czacie, który znika po jakimś czasie a wątek w „spodziewanych miotach” rozwijał się słodko. I w zasadzie pewnie - jak znam moje lenistwo - nie ruszyło by mnie to do tego stopnia, by pisać, gdyby nie hasło, że to wina Krzyśka, bo przywiązał Cyrana bliżej. Dla mnie w tym wypadku to akurat było języczkiem u wagi.
Szukając różnych przyczyn Hania
hania pisze:(…)Może od razu ustalmy co kogo gryzie(…)
Bez spiskowych teorii dziejów mnie gryzł sposób przedstawienia miotu, brak prostego, ludzkiego przyznania się przez Anetę do braku wiedzy/ do błędu/ nieostrożności/ nieroztropności/ nieupilnowania suki i próba przeniesienia winy na właściciela psa.
W temacie miotu Aneta napisała trzy posty – w żadnym nie wspomniała, że to skutek jej lekkomyślności.
hania pisze:I cały czas czekam na fakty na które powołuje się Danuta. Ale na fakty a nie na emocje.
Hania oczekuje ode mnie faktów –

nie do końca wiem jakich, więc przeanalizuję cały swój jedyny wpis:
Danuta pisze:Bea piszesz:
„bywa, że za młoda suka się kryje po 1 cieczce kiedy teoretycznie nie powinna a opiekun psa go beztrosko puszcza... "
Suka sama się nie kryje! Każdy opiekun suki powinien wiedzieć, że pierwsza cieczka może przebiegać różnie, że właśnie tą pierwszą cieczkę należy wnikliwie obserwować, żeby mieć podstawy do porównań z następnymi cieczkami… w ogóle w tym czasie opiekun suki powinien dużo przewidywać. Mimo całej sympatii do Anety muszę powiedzieć, że beztroską to właśnie ona się wykazała a nie Ostoja, ani Cyran, ani Krzysiek.
Po dwóch dniach nie zmienię tu ani jednego słowa.
Danuta pisze:„…zdarza się to w najlepszej hodowli” – do tej pory wierzyłam i chciałabym wierzyć nadal, że się nie zdarza
Nadal chcę wierzyć, że najlepsze hodowle nie popełniają takich sztubackich błędów.
Danuta pisze:Kasiawro napisała:
„Bea teraz nie ma sie co martwić już, załatwicie papiery i musi być dobrze!!!"
Wiecie co - wcale mi się to nie podoba.

Nie podoba mi się, że można wszystko łatwo załatwić.

Tak tutaj jak i w miocie siostra - brat w hodowli z Lianówki.

W takich momentach myślę sobie, że bobo bobo ma odrobinę racji potępiając organizację ZKwP i to, że muszę przyznać mu rację, też mi się nie podoba.
Z tego, co wiem tak w tym kryciu, jak i w kryciu z Lianówki wystąpiła taka sama sytuacja:
wpadka – przypadkowe krycie. I tu i tam organizacja ZKwP zalegalizowała te krycia. Wyraziłam opinię, że mi się to nie podoba. Uważam, że szczeniaki z takich kryć oczywiście powinny dostać metryki (przecież znani są rodzice) ale z wbitą adnotacją „pies/suka niehodowlana”, żeby w jakiś sposób zaznaczyć niechęć i brak akceptacji Organizacji do przypadkowych kryć.
Danuta pisze:„Bea i Ty i ja wiemy, że suka z cieczką (nawet przy końcu cieczki) nawet uwiązana powinna być zamknięta albo pilnowana."
Za to pod tym zdaniem Kasi w pełni się podpisuję. I mimo, że mam tylko samca też to wiem
Nadal sądzę, że to stwierdzenie jest słuszne. Gdyby to była moja suka trzymałabym ją przy sobie, „między nogami” pilnując jej zadka jak niepodległości.
Danuta pisze:Bea100:
„…nie ma tu wyliczeń i że trzeba mieć oczy wkoło głowy...i że to sekunda wystarczy"
E tam! Sekunda nie wystarczy...

Ale właśnie – trzeba patrzeć i pilnować i reagować...
Siedzę w kynologii niedługo… raptem 4,5 roku. Do tej pory tak myślałam. Hania napisała, że pies potrafi w sekundę… wierzę jej, wycofuję się z hasła, że sekunda nie wystarczy, przepraszam tych, których tym stwierdzeniem uraziłam

i jednocześnie oświadczam, że Lokis to dupa a nie samiec

. On najpierw zaleca się, ociera, potem wskakuje, ale jeśli jestem blisko, to jestem w stanie zdjąć go z suki zanim trafi we właściwe miejsce. Gdy nikt mu nie przeszkadza w miarę szybko trafia (ale nie w sekundę), i po chwili, której długości nie potrafię określić pozostaje w zwarciu z suką przez około 4 minuty – na co mam dowód – nagranie. To są fakty.
Danuta pisze:Irie napisała:
„Ostoja najdoroslejsza bedzie na ten roczek
"
A powinny ją jeszcze długo tylko zabawki interesować…
Nadal uważam, że dla suki wielkości ogara krycie przy pierwszej cieczce, w wieku 10,5 miesięcy, jednoczesny jeszcze rozwój suki i szczeniaków w okresie 10,5 – 12,6 miesięcy i następujące potem macierzyństwo to wielkie obciążenie i lepiej by było dla niej, gdyby jeszcze bawiła się patyczkami. Haniu piszesz, że z weterynaryjnego punktu widzenia to właściwie obojętne – spróbuję poprosić jeszcze raz Ciebie i innych o opinie ale nie dzisiaj i w innym wątku.
Danuta pisze:Bea100:
„napisałaś, że oba były uwiązane "za blisko", tyle tylko, że Krzyś przepiął Cyrana bliżej, bo płakał, a przecież wiedział od Anety, że Ostoja po cieczce "
To Krzysiek miał pilnować Ostoję Anety???

Czy nie za duże oczekiwania od właścicieli psów?

Nie byłam przy tym ale mogę sobie wyobrazić, bo wiem, jak zachowuje się Lokis gdy otaczają go zapachy suki w rui. On płacze, wyje, miauczy, piszczy, żeby tylko zbliżyć się do suni – przy tym ciągnie jak smok! Czasem boję się, że sobie głowę urwie lub uszkodzi krtań gdy tak wisi na smyczy. Ale skoro Aneta nie martwiła się o sukę i twierdziła, że już po cieczce to wypominanie czegokolwiek Krzyśkowi jest nie w porządku.
To zdanie Bei wywołało we mnie „przymus” napisania postu i stanięcia po stronie Krzyśka, a szerzej: po stronie właścicieli psów, przed pomówieniami. Przy tych faktach poproszę o bezstronność: uważam, że nie w porządku jest przenoszenie odpowiedzialności za to przypadkowe krycie na Krzyśka, który nie udziela się na forum, więc się nie będzie bronił. Człowiek niewiele wcześniej przyjechał na ośrodek, Bea napisała, że wiedział od Anety, że Ostoja
po cieczce, widział, że Aneta
niespecjalnie pilnuje Ostoję więc… dlaczego miał szczególnie zwracać uwagę, co robi Cyran?

Jak pisałam: ja bym sukę trzymała przy sobie...
Danuta pisze: (Mam znajomego właściciela psa, który twierdzi, że jeśli właściciel suki prowokuje i przywozi sukę w rui w zbiorowisko psów czyli na wystawę, i jeszcze z nią paraduje wśród zwierząt, to on nie będzie się szarpał ze swoim psem i pozwoli mu na wypełnienie instynktownego zachowania, nie patrząc na mieszanie ras.)
Faktem jest, że znam człowieka, który ma takie zdanie. Jest to właściciel naszych czarnych braci mniejszych. Napisałam o tym po to, żeby pokazać, że i takie postawy wśród właścicieli psów występują. Nigdy i nigdzie nie napisałam, że to pochwalam, lub że temu hołduję, że pozwoliłabym Lokisowi. Wiem jak wszyscy, że suki w cieczce mogą jeździć na wystawy, ja i mój pies nauczyliśmy się z tym żyć i jakoś sobie radzić (z pewnością nie tak dobrze jak Hania, ale w tym temacie Hania to dla mnie guru). Jest fajnie, kiedy i właściciele suk zdają sobie sprawę z kłopotu, jaki sprawiają innym i właściwie najczęściej takich ludzi spotykam na wystawach. Wtedy wystarczy hasło: „sunia ma cieczkę” i rozchodzimy się w swoje strony.
Danuta pisze:Natomiast właściciele samic nie zdają sobie sprawy ile złej roboty może powodować zapach suni w cieczce. Przypominam sobie niedzielny ranek w Piotrkowie, kiedy to zbieraliśmy się do zrobienia ogarzej fotki. Inna Ostoja przebiegła się właśnie beztrosko luzem między samcami i zaczęło się…

Lokis chciał wyrwać jakiś słup pod ogłoszenia i musiałam go z trudem przewiązać do dalszego, solidniejszego drzewa, Amon chciał wyrwać słup spod kosza, młody Nugat miotał Elizą na wszystkie strony itd… Wszystkie psy rozszczekały się tak, że przyszła właścicielka ośrodka z prośbą o uciszenie psów. Delikatne, bo świeżo zawiązane samcze przyjaźnie czy stany obojętności w momencie, gdy przeparadowała im przed nosem pachnąca panienka, wzięły w łeb. Często są to stany nie do naprawienia gdy psy spotykają się sporadycznie, na wystawach. Wtedy właśnie na ringu może odbywać się dalsza część męskich rozmów na temat zaprzeszłej sytuacji.
I tu, przyznaję, przekłamałam fakt. Zawiodła mnie pamięć.
aneta pisze:Do Danusi od Lokisa
Inna Ostoja nie biegała luzem w niedzielny poranek, gdy mieliśmy robić grupowe zdjęcie.
Aneta napisała, że Ostoja nie biegała luzem. Wierzę jej

– ona wie lepiej – to jej suka

. Ostoja paradowała na smyczy tego ranka. Fakt biegania luzem nie miał miejsca. Pomyliłam się, biorę to na klatę i przepraszam wszystkich, których ten błąd uraził.
Natomiast to, że w pewnym momencie Lokis zaczął szaleć i musiałam go przewiązać, to fakt prawdziwy. Że Amon szczekał, że Nugat szalał to wg mnie też fakty, choć jeśli właściciele psów napiszą, że nie to pomyślę, że to tylko był tupot białych mew w mojej głowie po wieczornym ognisku a pani, co prosiła o spokój, to biała myszka.
Gdy czytałam wpisy na tym wątku, wg mnie jest wiele merytorycznych, do których miałam ochotę się odnieść, ale brak mi czasu. Żałuję, ale wiele ocieka niepotrzebnym jadem. I u przeciwników, i u zwolenników.
Na szczęście wiele jest też rozsądnych wpisów, jak chociażby ostatni wpis elap, z którym się zgadzam. Wg mnie Ela właściwie przedstawiła wnioski, które powinniśmy wynieść z tej dyskusji.
Po tej dyskusji jeszcze mocniej trzymam kciuki za szczęśliwe rozwiązanie i zdrowie Ostoi i maluszków.
Gdy pisałam ten post pojawił się nowy: agag - sorry! wyjeżdżam i nie mam już teraz czasu na czytanie, analizę i odniesienie do niego.