Szaleństwa panny Bony.
No i przyjechaliśmy na kilka dni do miasta, do Wrocławia. Ares i Bona to aż piszczały jak parkowałam pod domem a jak wysiedliśmy to wąchaniom nie było końca. Już w ten sam dzień umówiłam się na spacer z Orsą i jej psiakami, żeby Bona mogła się wyszaleć. I tak też było, Bona przypominała tego zwariowanego szczeniaka sprzed kilku miesięcy, zanim wyprowadziliśmy się z Wrocławia.
Nadmiar energii u Bony nie zachwycił psiaków Orsy. Tośka wywijała się od całusów Bony, a Bodek to na nią furczał. Ale nic to – za chwilę spotkaliśmy psy z którymi mogła się pobawić i rozdawać swoje buziaki.
Była szalaona zabawa z kundelkiem. Oj pobiegali sobie i dobrze się wytarmosili.
Potem pojawił się 4. miesięczny buldog angielski. Zabawa była dość delikatna i szybko się rozstaliśmy.
Pojawił się też springer spaniel.

537
W końcu spaniel poszukał spokojnego miejsca, a Bonę to nie można było zatrzymać. Zupełnie mi się rozmazywała w kadrze, ulotna jak jakiś duch.
Whippety, charciki, afgany!! Gdzie jesteście?! Brakuje mi was!
Po spotkaniu z tym szczeniakiem Bona trochę przystopowała z tym bieganiem, zaczęli się mocować, podgryzać, przewracać. Bona pozwalała mu na wiele.
Bodek trochę furczał próbując uspokoić to towarzystwo ale bezskutecznie.
W kolejnym dniu naszego pobytu we Wrocławiu spotkalismy jeszcze inne psy.
A to Gabi, nasza stara dobra znajoma. Przywitanie było dość oględne, bo Gabi musiała wytężać wszystkie swoje zmysły, aby żadna piłeczka czy patyczek nie został przechwycony przez innego psiaka.
Byli też inni znajomi, wysypywali się hurtowo – Pestka, Kari, Funia, Astor, Hektor
Jak ja Ciebie lubię Orsa, dam Ci buziaka.
Oj jak fajnie spotkać aż tyle psiaków.
