No więc ci moi Ludzie znowu zaciągnęli mnie na jakąś wystawę. Tym razem w jakimś spodku w Katowicach.
No i co? Kazali mi wejść do środka, chociaż nie do końca mi się chciało, bo tam było dużo psów, a ja się boję jak jest tak dużo obcych. I tam było dużo schodów, z takimi dziurami i trochę się bałem.

Ale już wiem po kim to mam.... moja mama Dusia to taka sama boidusza do tych schodów. Więc niedaleko pada jabłko od jabłoni.
Potem znowu kazali mi biegać po jakimś dywaniku... A ja, jak to ja, wolałem brykać i skakać i znowu dałem popis jak nie powinien zachowywać się pies wystawowy.
Ten pan, co na niego mówili sędzia, to on... zaglądał mi w zęby i macał, ale wstydzę się powiedzieć gdzie.

Potem kazał mi czekać, aż oceni wszystkich panów i moją koleżankę ze szczeniaków Aronię.
I dał mi WO i lokatę I i jeszcze taką czerwoną karteczkę, przez którą potem musiałem czekać na finały...

Bo to było najlepsze szczenię w rasie.
Ale tytuł Najpiękniejszego Szczenięcia Dnia znowu zgarnęła jakaś "szczotka"

A ja myślałem, że to wystawa psów jest a nie maskotek pluszowych. No ale cóż, jak zwykle nie doceniają ras polskich
Ale ja jeszcze podrosnę i wam pokażę, że rasy polskie też są piękne. Zdrowie wszystkich koleżanek i kolegów ogarów
A teraz wybaczcie kochani.... najadłem się i idę spać.... W końcu należy mi się, nieprawdaż
