Strona 22 z 182

Re: nieOGARnięty blog:)

: poniedziałek 30 lis 2009, 22:28
autor: Rudolf
podobnie jak pozostali i ja przeczytałam o wypadku, jaki Wam się przytrafił i jestem tak samo wstrząśnięta. Mogę powtórzyć za wszystkimi, ze nie możesz się obwiniać, że to nie Twoja wina. To był wypadek, tragiczne zrządzenie losu, fatalny zbieg okoliczności i nie można z tym niestety nic zrobić.
Szczerze współczuję, też kiedyś straciłam psa i wiem, że to strasznie boli. Życzę Wam wszystkim spokoju i dużo siły, która pozwoli przejść przez to wszystko, co teraz przeżywacie. A przede wszystkim życzę Tobie Marta, żebys się nie obwiniała - to naprawdę nie Twoja wina.

Re: nieOGARnięty blog:)

: poniedziałek 30 lis 2009, 23:04
autor: irie
Po namysle i ja dorzuce swoje trzy grosze, choc wszystko juz chyba zostalo powiedziane i zadne slowa nie zmienia strasznych faktow..
Okropne przezycie jakie Was dotknelo na pewno niepredko pozwoli wrocic do normalnosci, na pewno trzeba czasu, zeby przestac wciaz o tym myslec.

Pewnie prawie kazdy z nas tutaj przezyl strate kogos bliskiego i wiemy jak bardzo to boli i jak ciezko sie pogodzic z losem, ile razy chcialoby sie cofnac czas, zapobiec czemus, zrobic wiecej, przewidziec, miec nadludzka moc... Niestety (stety?) jestesmy tylko ludzmi i niewiele mozemy tak naprawde. Nawieksza zapobiegliwosc nie zawsze wystarczy, wiec czy wyrzucanie sobie jej braku ma jakikolwiek sens?
pewne zdarzenia sie dzieja i nie wiemy dlaczego tak, dlaczego my..
Te trudne doswiadczenia nas ksztaltuja, hartuja, byle nie dac im sie zdominowac.
Do tej pory nie moge zapomniec wzroku pelnego bolu mojej suni umeczonej nowotworem... Na wiele lat 'wyleczylam' sie z psow, balam sie perspektywy powtorki takiego doswiadczenia. Niedawno zmarla na nowotror bliska mi osoba. Okropne poczucie bezsilnosci.. Mysle, ze nie uniknie sie tego, co ma sie przydarzyc; trudno oszukac los, przeznaczenie, czy jak bysmy tego nie nazwali.. Nie mamy wladzy nad zyciem. I z takim podejsciem jakos latwiej rozne rzeczy zniesc.
Cygaro lubil patrzec w dal, zagapiac sie w przestrzen. Moze 'ciagnelo' go za TM, w jakies inne wymiary?...

Nie znamy sie nic a nic, ale jako cichy 'czytacz' bardzo lubilam Waszego Cygaro tu, na forum. Okropnie mnie przybila opowiesc o jego wypadku. :( Bardzo Wam wspolczuje.
Trzymajcie sie cieplo, zwlaszcza Iwo w swoim malym swiecie.

Re: nieOGARnięty blog:)

: wtorek 01 gru 2009, 00:44
autor: rokosz
... właśnie się dowiedziałam, .... strasznie mi przykro, mam nadzieję, że sie jakoś trzymacie

nie ma sprawiedliwosci na tym swiecie

Re: nieOGARnięty blog:)

: wtorek 01 gru 2009, 07:43
autor: bea100
Czas, czas, czas potrzebny...może nie "leczy" ale na pewno pozwala powoli wyciszyć ból.
Jestem z Wami. Trzymajcie się kochani.

Pusty dom. Każda rzecz przypomina. Ja wiem co znaczy żyć bez "obecności psa" jak odejdzie...ja nie umiałam, wytrzymałam parę przepłakanych dni i pojechałam po małą Dunię. Nie po to by "zastąpić" bo wogóle nie o to chodzi i tak się nie daje. Ale znowu miałam ciepło i aksamit pod dłonią. Powoli zaczęłam się uśmiechać, jakby mimochodem. Szczenię jest radosne i nie rozumie łez. Kolejne dni jakoś tak mijały. Pokochałam swoją Dunię. Nigdy nie zapomniałam o Fleur, jest gdzieś obok mnie tak jak była przez nasze 14 lat. Kocham ją nadal ale spokojnie i już bez łez. Często wspominam. Czasem przychodzi do mnie we śnie. Są to radosne sny bo jest w nich radośnie jak kiedyś.
Nic nie sugeruję, napisałam o sobie, każdy z nas jest inny, wiadomo.

Re: nieOGARnięty blog:)

: środa 02 gru 2009, 07:19
autor: nulka
wytrzymałam parę przepłakanych dni i pojechałam po małą Dunię
my zrobiliśmy podobnie ,chociaz nie byłam pewna i obraz ukochanego Mikesza cały czas był przy mnie ,teraz widzę ,że to jednak był dobry krok

Re: nieOGARnięty blog:)

: środa 02 gru 2009, 09:12
autor: Aszemi
Moją pierwszą wybłaganą suczką była Panda którą kupiłam ze schroniska za pieniądze od cioci i pech chciał że wtedy u nas w schronisku różne rzeczy się działy i nie otrzymałam żadnego pokwitowanie i suczkę przewlekle chorą na nosówkę więc długo nie pożyła zresztą leczyłam ją w lecznicy przy schronie a tam mi nic nie mówili co jej dolega :evil: dopiero jak zmieniła mama weta to się dowiedzieliśmy ale było już za późno :cry: odeszła i długo nie trwało jak siostra tym razem przyniosła Azę- eh to były lata :marzyc: kochana wyszkolona na różne sposoby jakie przyszły nam do głowy zresztą nie o to chodzi bo i jej czas w końcu przyszedł i znów ta sama historia tym razem mama nie wytrzymała i przyniosła Wegę ;)
Każdą pamiętam każdą w głębi serca kocham tak jak Salwę i z pewnością każdą następną będę kochać równie mocno ;)

Re: nieOGARnięty blog:)

: środa 02 gru 2009, 10:29
autor: BasiaM
U mnie w domu zawsze były zwierzaki ... ale pierwszego psa miałam gdy byłam w 7 klasie szkoły podstawowej :tia:

Mój pierwszy, własny pies miał na imię BOSS (od szefa nie od perfum ;) )
Żył z nami 18 lat ... odszedł jako staruszek, niewidomy, ale ciągle go pamiętam jako czarnego, kudłatego pluszaka, który wylegiwał się na balkonie, który wyginał śmiało ciało jak go wyczesywałam.... :marzyc_2:

Po kilku latach w domu pojawił się drugi pies Puszek ( był duży i bardzo kudłaty :D )... niestety był z nami chyba 2lata .... zachorował i odchodził na moich kolanach, z mojej ręki zlizując wodę ...nie miał już siły...nigdy tego nie zapomnę :placzek:

Po jakimś czasie przyniosłam do domu kolejnego psiaka - Maxa.
Maxiu żyje do dzisiaj, zapatrzony w mojego tatę :marzyc_2:
Kiedy Boss odszedł nie mógł się biedak odnaleźć i czasami jak tata mówi do niego " Max gdzie jest Boss ? " to Max siada przy oknie i patrzy w dal ...

Ja teraz mam Uchatka, którego kocham nad życie i nie wyobrażam sobie domu bez mokrego czarnego nosa i machającego ogonka :marzyc_2:

Re: nieOGARnięty blog:)

: sobota 12 gru 2009, 20:30
autor: ESOX
Nie wiem co napisać, nie znałem Was osobiście ale lubiłem czytać bloga i oglądać Cygaro.

Takie są wypadki - nie przewidywalne i głupie, splot nieszczęśliwych wydarzeń. Byłem uczestnikiem kiedyś jednego (nie związanego z psem) też się obwiniałem, analizowałem...w końcu przeszło. Nie obwiniajcie się!!To niczego nie zmieni, to nie wasza wina.

Myślę, że Cygaro patrzy na Was z góry i będzie Was chronił gdzieś z tamtych stron.... Może już czeka kiedy i jakiego nowego psiaka będziecie mieli. Pewnie merda ogonem i nie chce byście byli smutni. On jest z Wami i zawsze będzie
Ivo wychował się z Cygaro do tego momentu i będzie to miło wspominał. W kolejnych etapach życia Cygaro też będzie mu towarzyszył z góry.....nawet jeśli będą tu na ziemi towarzyszyły mu kolejne psy

Wiem, może to głupie ale ja w to wierzę, że on na Was patrzy tam sobie z góry...patrzy i merda ogonem i zadaje sobie pytanie: kiedy się uśmiechną?, czy następnym razem postawią też na ogara?, czy wiedzą, że na nich patrzę?, czy wierzą, że ich widzę?, czy uwierzą, że i tak będę przy nich?

Ja to czuje on jest i na Was patrzy.....myślę, że jest szczęśliwy za tyle serca ile mu daliście...na pewno się odwdzięczy tym, że będzie przy Was zawsze - chociaż tego nie zobaczycie.... Będzie przy Was

Re: nieOGARnięty blog:)

: piątek 22 sty 2010, 16:20
autor: miszakai
Witajcie...
Napiszę dziś krótko, bo już śmielej Was podczytuję to i napisać wypada, że od soboty jest z nami CYGA Słopnicka Przełęcz (ur. 2009 r., m.: Aza z Nadsańskich Łazów, o.: Zenit z Gończaków)...

Poczucie, że włazimy drugi raz do tej samej rzeki jest wciąż obecne i dlatego blog będzie jeszcze bardziej nieogarnięty...Stąd na razie bez zdjęć, spokojnie i cichutko, nieśmiało, żeby nie zapeszyć...
Jak w weekend porobię jakieś zdjęcia to obok ostatnich - tych które napisałam, że wkleję - Cygarowych - wkleję też naszego filigranowego chudziaka...

Oj, ciężko jednak :cry:
Pozdrawiamy Cynię i resztę rodzeństwa, które mam nadzieję niedługo w całości odnajdzie się w nowych ciepłych domkach...

Re: nieOGARnięty blog:)

: piątek 22 sty 2010, 16:25
autor: hania
Witaj powtórnie :)
Bardzo czekałam na ten moment.