Strona 3 z 8

Re: Sekretne opowieści

: środa 30 wrz 2009, 09:16
autor: BasiaM
weszynoska pisze:jak bym miała kłopot z psem w aucie...to uczyłabym go wchodzenia i wychodzenia w stojącym ...bez jazdy...dopiero jak by potraktował autko jak swoją budę...zaczęłabym go wozić...
dobry pomysł :mysl_1: chyba zaczniemy tak ćwiczyć :silacz:
niedługo czeka nas podróż do Gniezna a to prawie 400km i nie chciałabym przez całą drogę tulić do siebie śliniącego się Uchatka :placzek:

Re: Sekretne opowieści

: środa 30 wrz 2009, 09:32
autor: weszynoska
MAŁYMI kroczkami, najpierw idź do auta po niby coś zapomnianego, każ psu usiąść obok i poczekać...zaglądnij do auta pogrzeb po wycieraczkach...i zamknij auto, psu za grzeczne czekanie daj smakołyk. Drugim razem zachęc psa do poszukania smakołyku...w poblizu auta...niech wsadzi nos z Tobą...połóż cos na wycieraczce....i tak za każdym razem inaczej...niech wskoczy na siedzenie ( czy na jego miejsce) i dostanie smakołyk...auto niech sobie stoi...i nie przeraża....

dopiero jak zacznie z radochą wskakiwać...to można przejechac się kilka minut...a jak pies zaczyna się slinić , szarpać lub inaczej źle zachwywać...to nie głaskać nie pocieszać nie utwierdzac w przekonaniu że dobrze robi....kazać leżeć...albo wydac komendę spokój....

Re: Jazda samochodem - choroba lokomocyjna

: środa 30 wrz 2009, 10:26
autor: BasiaM
węszynosko dzięki za rady :zgoda:
Póki co Uchaty nie chce wchodzić sam do auta.Jak widzi,że się zbliżamy to zapiera się łapami :placzek:
Jak już go wsadzimy to jest spokój ale leży na moich kolanach albo Wojtka i często ślini się niemiłosiernie. Czasami po prostu śpi i nic go nie obchodzi :niewka:
Nigdy nie daję mu jedzenia przed podróżą tak więc sama nie wiem od czego to zależy.
Każda jego podróż kończy się spacerem albo wizytą u babci albo w lesie ale za nim Uchaty dojdzie do siebie po wyjściu z auta to musi minąć trochę czasu :niewka:

Re: Jazda samochodem - choroba lokomocyjna

: środa 30 wrz 2009, 12:55
autor: wladekbud
BasiaM pisze:węszynosko dzięki za rady :zgoda:
Póki co Uchaty nie chce wchodzić sam do auta.Jak widzi,że się zbliżamy to zapiera się łapami :placzek:
Jak już go wsadzimy to jest spokój ale leży na moich kolanach albo Wojtka i często ślini się niemiłosiernie. Czasami po prostu śpi i nic go nie obchodzi :niewka:
Nigdy nie daję mu jedzenia przed podróżą tak więc sama nie wiem od czego to zależy.
Każda jego podróż kończy się spacerem albo wizytą u babci albo w lesie ale za nim Uchaty dojdzie do siebie po wyjściu z auta to musi minąć trochę czasu :niewka:
Wypisz, wymaluj - Burza do niedawna. Radzę jak wcześniej, jeździć, jeździć, jeździć. Samo nagle przeszło. Teraz nawet po jedzeniu (jak wypadnie jakiś niezapowiedziany wyjazd) nic się nie dzieje.

Re: Jazda samochodem - choroba lokomocyjna

: środa 30 wrz 2009, 13:46
autor: Kate
U nas początki były nieciekawe. Ale zauważyliśmy pewną prawidłowość- to samo co na wystawach. Im bardziej denerwuje się i stresuje Pańciostwo, tym bardziej pies...
I wpakowaliśmy Kasję do bagażnika, bez żadnego "biedna sunia" po drodze. Tak jak pisała Węszynoska "Spokój"!!

Teraz Kasja jeździ bez problemu, siedzi na tylnim sedzeniu, gdyby mogła to najchętniej siedziałaby z przodu :happy3:

Re: Jazda samochodem - choroba lokomocyjna

: czwartek 01 paź 2009, 19:28
autor: monik
BasiaM pisze:...Jak już go wsadzimy to jest spokój ale leży na moich kolanach albo Wojtka i często ślini się niemiłosiernie. Czasami po prostu śpi i nic go nie obchodzi :niewka:
A dlaczego na kolanach? Czy macie cabrio dwuosobowe, że z tyłu nie ma dla niego miejsca? :mysl_1:

Ja jeszcze mam jedną radę na te wszystkie "ślinianki" i "rzygacze" :]
Przed jazdą zmęczcie bardzo pupila, tak żeby już nie myślał o brykaniu, tylko o spaniu :)

Urwis się nie ślini i nie zwraca, ale niestety piszczy podczas jazdy, ale już tylko w autobusach i tramwajach :zly1: A jak jeszcze ktoś zaczyna gadać w jego kierunku "jaki biedny piesek, chyba się boi" i takie inne bzdety, to on jeszcze bardziej :zly3: Toteż zaczynam mówić ludziom, że proszę, żeby się do niego nie odzywali, jak chcą mieć ciszę w tramwaju, to wtedy oczywiście mają mnie za wyrodną rzucając w moim kierunku złowieszcze spojrzenia :lol:
Ale jak się na takiego uwagi nie zwraca, to pojęczy trochę i przestanie, bo zrozumie, że publiki tym razem nie ma.
Czyli właśnie nie niuniać takiego śliniaka, a spróbować go przed jazdą czymś zmęczyć, żeby po prostu padł, no i podczas jazdy go olać :)
Można jeszcze na podróż wziąć jakieś ulubione gryzaki, żeby się tym zajął, a nie myślał o jeździe :)

Re: Jazda samochodem - choroba lokomocyjna

: czwartek 01 paź 2009, 19:55
autor: weszynoska
jak nulka się dorwie netu...to napisze jak Łazik wracał znad morza....zmęczony.... :niewka:

Re: Jazda samochodem - choroba lokomocyjna

: czwartek 01 paź 2009, 20:03
autor: BasiaM
monik pisze:
BasiaM pisze:...Jak już go wsadzimy to jest spokój ale leży na moich kolanach albo Wojtka i często ślini się niemiłosiernie. Czasami po prostu śpi i nic go nie obchodzi :niewka:
A dlaczego na kolanach? Czy macie cabrio dwuosobowe, że z tyłu nie ma dla niego miejsca? :mysl_1:quote]
Mamy dużego, osobowego forda. Uchaty nie usiedzi sam z tyłu więc trzyma głowę na kolanach :niewka:
Jak jedziemy na łąkę to nie będę przecież psa przed dłuuugim spacerem męczyć ;
Żwacze, gryzaki itp nie działają na Uchatego....w gruncie rzeczy nie ma aż takiej tragedi ale czasami jazda jest męcząca :niewka:

Re: Jazda samochodem - choroba lokomocyjna

: czwartek 01 paź 2009, 20:08
autor: weszynoska
może one się stresują, że jako szefowie Waszych stad....nie siedza za kierownicą ;) i nie prowadzą.....

Re: Jazda samochodem - choroba lokomocyjna

: czwartek 01 paź 2009, 20:10
autor: Paula
BasiaM pisze:Mamy dużego, osobowego forda. Uchaty nie usiedzi sam z tyłu więc trzyma głowę na kolanach :niewka:
Może jestem okropna, ale... szeleczki z dopinką do pasa bezpieczeństwa, żeby nie mógł się przemieszczać, albo (jeśli nie jest to sedan) wrzucić do bagażnika (byle by nie miał za dużo miejsca).