Strona 3 z 5
Re: Potrzymajcie kciuki za mojego brata...
: niedziela 01 sty 2012, 02:18
autor: Danuta
kerovynn7
MUSI, po prostu MUSI się udać!!!!! Tyle dobrych fluidów wokół Twojego brata i Was tańczy...
Trzymam kciuki, myślę o Was, i nie puszczam!!!
I wysyłam dobrą energię - tyle potrafię...

Re: Potrzymajcie kciuki za mojego brata...
: niedziela 01 sty 2012, 19:23
autor: kasianiolek
Jest poprawa?

Re: Potrzymajcie kciuki za mojego brata...
: niedziela 01 sty 2012, 20:40
autor: Ania W
Ten rok musi być w takim razie lepszy! Trzymam kciuki!
Re: Potrzymajcie kciuki za mojego brata...
: niedziela 01 sty 2012, 21:17
autor: miszakai

Same pozytywne fluidy lecą w stronę brata

Re: Potrzymajcie kciuki za mojego brata...
: poniedziałek 02 sty 2012, 10:46
autor: aganowaczek
Ode mnie też lecą
TRZYMAJ SIĘ!
Re: Potrzymajcie kciuki za mojego brata...
: poniedziałek 02 sty 2012, 14:13
autor: qzia
Trzymamy mocno. Nie załamujcie się. Ten rok na pewno będzie lepszy.
Kasia i cała Psia Cometa.
Re: Potrzymajcie kciuki za mojego brata...
: poniedziałek 02 sty 2012, 20:27
autor: bea100
O matko, dopiero przeczytałam. Trzymajcie się, musi być lepiej.
I ja myślę o Was i trzymam kciuki z całych sił

Re: Potrzymajcie kciuki za mojego brata...
: poniedziałek 02 sty 2012, 21:30
autor: kerovynn7
na razie poprawy nie ma, właśnie teraz przenoszą go na kardiologię (był na transplantologi). Bakteria, która "hodowała się" we krwi to gronkowiec MRSA , który przyczepił się już w Warszawie i był zwalczany antybiotykiem. Albo nieskutecznie, albo sie przyczaił - w każdym razie przedostał sie do krwi i już zaczął uszkadzać jedną zastawkę w sercu. Na chwile obecną nie ma potrzeby interwencji chirurgicznej - na szczęście bo w brata stanie operacja na sercu miałaby nikłe szanse na powodzenie. Mam nadzieję, że uda się opanować bakterię antybiotykiem.
Do tego wszystkiego doszedł totalnie bzdurny problem - w szpitalu maja jakieś termometry strzelające, które pokazują temperaturę niższą niż tradycyjny - bratowa zabrała ze soba z domu rtęciowy, sprawdziła na sobie kilka razy i OK. Więc mierzy bratu rtęciowym, wychodzi 38, 5, zaraz potem przychodzi pielęgniarka, mierzy swoim i wpisuje na kartę 37,3. Z karty wynika, ze brat ma stan podgorączkowy, a on wieczór w wieczór nieprzytomny i majaczy. Oblecieliśmy wszystkich znajomych wypraszając termometry rtęciowe bo z kolei alkoholowych nie da się "strzepnąć" - bratowa miała trzy nowe i wszystkie się zacięły. Ale co z tego - pielęgniarki i tak mierzą swoim. Przy zapaleniu wsierdzia temperatura jest dość ważnym wskaźnikiem. Może na kardiologii coś się uda ustalić.
Do tego dochodzi zapalenie pęcherza moczowego - ale już nie przez gronkowca (mam nadzieję, że faktycznie tak jest jak mówią). A do tego stan "normalny" czyli brat nadal nic sam nie robi, nie wstaje, mówi tylko szeptem, jest podrażniony, ani na chwilę nie można go zostawić samego bo zaraz wola, krzyczy, stuka i wpada w histerię. Była dziś psychiatra - popatrzyła popytała i stwierdziła, że w tym stanie nic nie może zrobić. Psychotropów nie przepisze bo na jedno pomogą a na drugie zaszkodzą a innych pomysłów brak.
Może jutro będzie choć trochę lepiej....
Re: Potrzymajcie kciuki za mojego brata...
: poniedziałek 02 sty 2012, 21:35
autor: endo
Będzie, musi być, tyle osób Was myślami wspiera

Re: Potrzymajcie kciuki za mojego brata...
: poniedziałek 02 sty 2012, 23:18
autor: Iza i Sławek
Ogary przynoszą szczęście !!!
Będzie dobrze !!!
Pozdrawiam, Sławek