Re: Szczeniaki! - pytania i wątpliwości
: wtorek 14 wrz 2010, 15:11

http://promotrendy.eu/ogarkowo/
AniaRe pisze: Całay problem w tym, że ja widze niebezpieczeństwo w uzasadnieniu pewnych zachowań teorią dominacji. Bo łatwo jest przy tych uzasadnieniach przejść do rozwiazań siłowych -które niestety dla mnie są dowodem na bezsilność. Co oczywiście nie oznacza, że popieram chuchanie i dmuchanie na psy, żeby tylko nie miały dyskomfortu.. Ale jestem przeciwna stosowaniu siły jako metody szkoleniowej. Jak mi pies wyrywa ramię ciągnąc na smyczy, uniemożliwię mu to. Jak mnie szarpie za spódnicę, albo zabiera buty, uniemożliwię mu to. Ale nie bede go szarpać, muskać witką ani przewracac na plecy, tylko go nauczę, czego oczekuję, poprzez konsekwencje jego zachowań i bedę to konsekwentnie egzekowała. Są psy, które pojmą szybciej, są psy, którym zajmie to dłużej,ale mechanizm jest ten sam.
Poniżej moje wyjaśnienie z wcześniejszego posta, czemu uważam, że ważne jest uzasadnienie dla pewnych zachowań a nie jest to kwestia nazewnictwa. Bo inaczej rozwiązuje się problemy, gdy się pojawią. I z Twojego uzasadnienia wynika siłowe położenie szczeniaka na plecy gdy zaczął się bronić na rękach a z mojego szukanie przyczyn tego zachowania i nauka spokojnego zachowania.zybalowie pisze: Po tym co napisałaś, mam wrażenie, że chodzi o nazewnictwo, a sedno sprawy pozostaje to samo - nie wiem, w jaki sposób rozumiesz dominację, w moim rozumieniu jest to próba narzucenia swojej woli - przez psa, albo właściciela.
AniaRe pisze: To uzasadnienie jest dla mnie o tyle ważne, że zmienia kierunek poszukiwania rozwiązań. Gdy wierzymy w TD, zastanawiamy się, jak dogłębniej uzasadnić psu, że to my tu rządzimy..
A gdy wyjaśniamy to sobie behawioralnie, analizujemy dane zachowanie, co przynosi psu korzyść, co je wzmacnia,a co ma szanse wygasić. I z moich doświadczeń wynika, że w ten sposób jesteśmy skuteczniejsi..
Owszem, mnie się rozmowa o dominacji kojarzy pejoratywnie- bo za często doprowadza do takich rozwiązań, jak przewracanie szczeniaków na plecy w imię ustalania pozycji w stadzie.zybalowie pisze:Czytając twoje posty wydaje mi się, że twoja definicja jest inna i wiąże się z czymś bardzo pejoratywnym. Faktem jest, że ludzie często "usadzają" psy siłowo, ale myślę, że nawet gdybyśmy im powiedzieli, że pies się nie słucha bo "dfgvtrg", to oni lali by psa, w imię wykrzewienia "dfgvtrg"
Właśnie się zastanawiam, czy ja chcę być szefem mojego psa.. Może i tak można to określić.Ale dużo bardziej odpowiada mi określenie "lider"zybalowie pisze:Chcę, żeby pies traktował mnie jak przewodnika - to ja mam być szefem, a nie on. Dla mnie to oznacza zaufanie + respekt.
Dla wyjaśnienia ja od dłuższego czasu pracuję z psami z tzw.odzysku, z problemami. I muszę sobie radzić tak, żeby mnie żadne zwierzątko nie pogryzło.zybalowie pisze:Nie potraktuj tego pytania jak podpuszczanie, pytam, bo może źle cię rozumiem:
jak, metodami twoim zdaniem najwłaściwszymi, poradziłabyś sobie z psem, który wzięty raz na ręce zaczął warczeć i ugryzł w twarz do krwi?
Mój pies tak zrobił - wylądował na plecach i się uspokoił.
Co ty byś zrobiła?
Wyśle-ale nie dziś, już nie mam siły dziś wypisywać a nie wiem, gdzie mam gotowcazybalowie pisze:i jeszcze peeska: jeśli możesz podesłać jakieś namiary na ciekawe publikacje (najlepiej online) to chętnie się z nimi zapoznam na PW, bo chwilami mam poczucie rozmowy dwóch daltonistów - uświadomił mi to wątek na blogu mojego psa, kiedy sens wypowiedzi innych osób dotarł do mnie dopiero po klarownym wyłożeniu sprawy przez hanię.
Ja mam za sobą kilka książek sprzed lat, ale postanowiłam przejść na metody dużo bardziej pozytywne niż te dawne - spodobała mi się idea łagodnego prowadzenia psa. Ale chcę też, żeby pies miał jasność - prezesem imprezy jestem ja
Jeżeli odpowiadasz więcej niż jednej osobie w swoim poście to bardziej czytelnie będzie gdy napiszesz komu i gdzie.sarumanisthari pisze:Podesle Ci sciereczke do wytarcia![]()
Sami piszecie ze co pies to charakter (facet gdzie ja szkole sam mowi ze jest cholernie niezalezna i odwazna,wejdzie wszedzie i kazdego psa zaczepi,)efekty po trzech miesiacach juz zaczyjaja byc BEZ SMAKOLYKOW (z smakolykami to siada,stoi,lezy co sie chce bo za jedzenie sprzedala by dusze) a ja chce by to robila bez tego i jadla w wyznaczonych posilkach,moje prawo
Jakos nie widze by mojej dziala sie krzywda,wrecz przeciwnie jest rozpieszczona na wskutek pewnych mych błedow zaraz na poczatku
Co do zrzucanoa z łozka (post z poprzedniej strony) teraz ja sie poplulem,mam podac choc jeden argument podam dwa kluczowe:
-pies ma swoje legowisko i ja tam sie nie klade a lozko to moje legowisko i on to musi uszanowac
- BO TO NIEHIGIENICZNE!!!
A co Twojej sugesti na temat zmiany domu,daruj sobie,dom trzebaby zmienic 3/4 psow ktore mieszkaja u hodowcow,ktorzy traktuja je jako male fabryki do zarabiania pieniedzy i jeszcze chca pouczac innych,sma fakt ze juz to sugerujesz wydaje mi sie podejrzany
Dlaczego musi? Ja prosiłam o rozsądny argument a nie argument "nie bo nie"-pies ma swoje legowisko i ja tam sie nie klade a lozko to moje legowisko i on to musi uszanowac
To akurat nie jest argument szkoleniowy. Poza tym jest to b ardzo subiektywne. Częsć moich psów ze mną śpi i nie uwazam, zeby to było niehigieniczne - po prostu dbam o to, żeby były czyste (i to nie tylko ze względu na spanie w łóżku)- BO TO NIEHIGIENICZNE!!!
Hm... Chyba brniemy w przesadę. Przepraszam cię, ale tak to widzę - jako przesadę. Jeśli pierwszym negatywnym skojarzeniem jakie budzi w tobie teoria dominacji psa, jest kładzenie szczeniaków na plecy, to dla mnie jest to odrealnione - życzyłabym wszystkim psom, żeby w życiu spotykały ich tylko takie "straszne" rzeczy. Pies to dla mnie pies, nie dziecko - nie zrobię mu krzywdy, ale też i nie będę rozczulać się nad każdym drobiazgiem dotyczącym go.AniaRe pisze:Owszem, mnie się rozmowa o dominacji kojarzy pejoratywnie- bo za często doprowadza do takich rozwiązań, jak przewracanie szczeniaków na plecy w imię ustalania pozycji w stadzie.
Tu zgoda - wykorzystywanie przewagi fizycznej nad szczeniakiem to cwaniaczenie, korzystanie z momentu. Ale czy to nie przyniesie efektów w przyszłości, czy on sobie dzięki temu nie założy, że właściciel jest Alfa?AniaRe pisze: Bo o ile u małego szczeniaka to jesteśmy gotowi na siłowanie, to co zrobić, gdy musimy rozwiązać taki problem o 30-40 kg psa? I to np. o nieznanej historii? Do czego to może doprowadzić? To jest właśnie to, co napisałam o konfrontacyjnej relacji człowiek-pies. Przy rozumieniu tej sytuacji w kontekście TD temu dużemu psu też powinnaś udowodnić od ręki, że jesteś szefem..
Będę wdzięczna. Wcale nie jest wykluczone, że się uderzę w pierś, a moje opory wynikają z braków w teorii - tyle, że na ten moment z pewnymi rzeczami się nie zgadzam i nie chcę słodzić, że jest inaczej.AniaRe pisze: Wyślę-ale nie dziś, już nie mam siły dziś wypisywać a nie wiem, gdzie mam gotowca
Tu nie chodzi o rozczulanie się nad psem i o pozwalanie mu na wszystko. Pies, żeby dobrze funkcjonować w ludzkiej rodzinie musi mieć jasno wyznaczone reguły i granice. Jakie - to kwestia właściciela - dla jednego będzie to niespanie w łóżku, dla innego nieprzepychanie się w drzwiach i szybkie przychodzenie na zawołanie. Ale tego psa trzeba nauczyć - a kładzenie go na plecy niczego nie uczy.zybalowie pisze:Hm... Chyba brniemy w przesadę. Przepraszam cię, ale tak to widzę - jako przesadę. Jeśli pierwszym negatywnym skojarzeniem jakie budzi w tobie teoria dominacji psa, jest kładzenie szczeniaków na plecy, to dla mnie jest to odrealnione - życzyłabym wszystkim psom, żeby w życiu spotykały ich tylko takie "straszne" rzeczy. Pies to dla mnie pies, nie dziecko - nie zrobię mu krzywdy, ale też i nie będę rozczulać się nad każdym drobiazgiem dotyczącym go.AniaRe pisze:Owszem, mnie się rozmowa o dominacji kojarzy pejoratywnie- bo za często doprowadza do takich rozwiązań, jak przewracanie szczeniaków na plecy w imię ustalania pozycji w stadzie.
Myślę, że wszyscy jesteśmy zwykłymi zjadaczami chleba, może tylko z inną sumą doświadczeń.Ja szanuję twoje podejście bo wiem, że sprawdza się na pewno w przypadku zwłaszcza psów po przejściach. Ale to jest podejście fachowe, wręcz podręcznikowe, a ja mówię o codziennej praktyce wychowania psa przez zwykłego zjadacza chleba, który swojego psa ani nie krzywdzi, ani nie wichruje mu psychiki.
Na razie nikt nie napisał o nikim, że jest złym właścicielem / opiekunem / przewodnikiem…tylko, że niektóre metody, które są stosowane w wychowaniu można zastąpić innymi. Fakt, wymagającymi większego wysiłku i czasu ale przynoszącymi też wiele korzyści.zybalowie pisze: Ja szanuję twoje podejście bo wiem, że sprawdza się na pewno w przypadku zwłaszcza psów po przejściach. Ale to jest podejście fachowe, wręcz podręcznikowe, a ja mówię o codziennej praktyce wychowania psa przez zwykłego zjadacza chleba, który swojego psa ani nie krzywdzi, ani nie wichruje mu psychiki. Podobnie jak dzieci wychowujemy przecież wszyscy jako laicy, każdy swoimi metodami - i można się zżymać, że sąsiad uczy swoje dziecko nie podbierać cukierków bez uwzględnienia teorii rozwoju moralności Piageta, ale nazwanie go przez to złym ojcem będzie przesadą.
Alfa nie jest się przez całe życie, nawet w stadzie wilków…gorzej jak (kierując się kategoriami tej teorii) pies kiedyś postanowi „przejąć władzę” metodami stosowanymi kiedyś wobec niegozybalowie pisze: Tu zgoda - wykorzystywanie przewagi fizycznej nad szczeniakiem to cwaniaczenie, korzystanie z momentu. Ale czy to nie przyniesie efektów w przyszłości, czy on sobie dzięki temu nie założy, że właściciel jest Alfa?