Aszemi pisze:Dziękuje wszystkim za miłe słowa
kasiawro pisze:Jeśli maluch byłby od początku dobrze zdiagnozowany pewnie nie przechodziłabyś tego wszystkiego Aszemi (współczuję). Nie rozumiem czy Czesi takich chorób nie mają czy trafiali na takich wetów ?
Eh Kasiu gdyby babcia miała wąsy to by była dziadkiem.
To tylko skrawek bzdetów które im nawtykali weci
Pierwsi trzej nie znali nie wiedzieli co i leczyli na uczulenie biorąc nie małą kasę
A jak Szafir trafił do szpitala z Brnie to co prawda padła diagnoza ale dodatkowo podejrzewali hemofilie i chcieli transfuzje robić a żeby było mało to miał mięśniaka-czy jak to się nazywa po złym podaniu zastrzyku domięśniowego i kolejne podejrzenia o już nie pamiętam o co a nie chce mi się teraz kopać w mailach generalnie masakra
Mnie to też, podobnie jak Kasię, zdziwiło to, że choroba tak długo nie została zdiagnozowana.
Etap spuchniętych oczy rozumiem - alergia...ale myślę że gdyby tu, na forum padło hasło "krostki na kufie" nie jedna osoba rzuciłaby hasło, że to może być podejrzenie "ropowicy". I to nawet nie wśród wetów...Bo prawdę mówiąc dla mnie to pierwsze skojarzenie z takimi objawami...Pewnie to nie jedyna jednostka chorobowa odpowiadająca tym objawom, ale u szczeniaków jedna z najcześciej występujących.
I to nie chodzi o gdybanie, bo czasu się nie cofnie - tu chodzi o to, że czasami (przewrotnie mówiąc) trzeba wiedzieć więcej niż lekarz. To nie jest tak, że nie mam zaufania do wetów - mam kilku zaufanych i albo do nich wydzwaniam (

) albo chodzę. Ale staram się też sama łaczyć fakty i podsuwać ewentualne rozwiązania (moim zdaniem).
Hasło "ropowica" padło już kilka razy na tym forum (przy okazji zdrowia, hodowli) ale prawda jest taka, że niewiele osób chyba zwróciło na to uwagę, bo nie był to temat wiodący...
Ja o ropowicy wiem od kilku ładnych lat, słyszałam o różnych metodach leczenia, z różnym skutkiem. Entropia stała się tematem "medialnym", bo jednak częściej dotyka naszą rasę niż ropowica. Ta ostatnia występuje we wszystkich rasach chociaż pewnie z różnym natężeniem.
Z tego co ja wiem to ropowica jest wynikiem osłabionej odporności i o ile samej ropowicy się nie dziedziczy to myślę, że odporność można już w jakimś stopniu odziedziczyć. Pewnie też jednostkowe uwarunkowania mają tu jakies znaczenie. Nie sądzę jednak, żeby ktoś przeprowadził na ten temat szczegółowe badania. Nie do końca porównywałabym to do trądziku, bo to może powodować lekceważenie tej objawów - nastolatki mają pryszcze i one znikają

Z drugiej strony zakażenie trądzika gronkowcem może spowodować ogromne komplikacje. Ja znałam szczeniaka chorującego na ropowicę, który miał zaatakowane całe ciało i na całym ciele tworzyły się duże wrzody. Na pewno cierpiał dużo bardziej niż przeciętny nastolatek przy trądziku...
Hodowla wbrew temu co widać na forumowych blogach to nie tylko "kluseczki".
Ja jako umiarkowany optymista

widzę tyle samo jej blasków i cieni. Jest ropowica, są rozszczepy, są szczeniąta, które rodzą się martwe, są przygniatane przez suki, powikłania po porodowe u suk, entropia....
I warto o tym pisać, bo może jednak ktoś oprócz oglądania tylko zdjęć maluchów zwróci na to uwagę i będzie chodziaż w pewnym stopniu przygotowany na to co się może przydarzyć...