irie pisze: Bardzo w las sie nie zapuszczamy, no ale sarny to i na lace przed lasem biegaja czasem. Wiec jak, na smyczy tylko?
Ale czy mysliwi, lesnicy - tez swoich psow nie puszczaja w lesie luzem?
kasiawro - ten artykul o ktorym wspomnialas raczej nie jest dostepny w necie?
Irie nie trzeba się w las zapuszczać aby psy pogoniły sarnę. Najczęściej te co spotykam sarny to "śródpolne" i znacznie więcej ich jest poza lasem bo one żerują tam. Nie tylko w lesie są okręgi łowieckie

, z mojej strony ja głównie obawiam się pól i łąk.
Też sobie nie wyobrażam spaceru codziennie na lince w terenie.
Irie wiesz jak jest "co wolno wojewodzie, to nie tobie .....".
Artykuł czytałam w gazecie nie w necie
wszoleczek pisze:Jeżeli jakiś myśliwy zestrzeliłby mojego psa, to nie chciałabym być w jego skórze
Wszoleczek to co cytowałaś to jest ze strony, nie z art. z gazety, ale dokładnie to właśnie jest ważne i każdy musi mieć tego świadomość.
Wszoleczek bez względu na to, co byś zrobiła, psa by już nie było.....
Siedziałam w tym temacie trochę jak tylko się przeprowadziliśmy tutaj aby mieć świadomość co mi wolno, a co nie i nie ma złotego środka aby być bezpiecznym z psem biegającym luźno. Jak czytamy na tej stronie co podałam to w większości przypadkach "myśliwi" są bezkarni.
Jak wszędzie są ludzie i ludziska na 5 spotkanym myśliwych w okręgu łowieckim miałam 2 upomnienia w stylu "weź tego psa bo zastrzelę" a 3 na poziomie. Z tego jedno "proszę zapiąć psa na otok bo teren łowiecki" (psem biegającym luźno był Zagaj w wieku 5 miesięcy, Pasja była na smyczy), drugie (myśliwy na ambonie - my zdziwieni nim, a on nami

liczył na dziki) "państwo wezmą psy bo czekam na dziki, a poza tym uważajcie bo ja nie strzelę do psa ale są tacy co strzelą", trzecie to przemiły pan akurat szedł do auta z ambony nic nawet nam nie powiedział-rozmawialiśmy chyba z 15 min o psach, zwierzynie okolicznej i na co w tym okresie poluje, "zero" groźby jakiejkolwiek.
Oprócz tego typu rozmów, spotykałam w odległości 500/2000 m myśliwych, którzy nawet nie reagowali, jak tylko ich zauważam idę w przeciwległym kierunku abym oni mi nie wchodzili w drogę, a ja im. W terenie jak jestem z psami mam albo długi obiektyw, albo lornetkę i oczy wokół głowy. Teraz jak jest Zagaj to oczy wokół głowy 10 razy na minutę

.
Każde wypuszczenia psów, to najpierw sprawdzenie terenu najbliższego (auta, ambony, odgłosy) potem spacer.
Temat rozpoczęłam ponieważ znajoma poinformowała mnie, że w regionalnej TV mówili o moich okolicach, że jest "robiony" odstrzał dziko wałęsających się psów i kotów, pomyślałam że każdy powinien być świadomy.