ania N pisze:Pomysł fajny A umiesz pisać projekty unijne????
Przez ostatnie 3 lata zajmowałam się i brałam udział w kilku projektach (unijnych też) dotyczących, w dużym uproszczeniu, współczesnego podejścia do regionalizmu (ale z perspektywy głównie humanistycznej), nie mogę powiedzieć, że płynnie poruszam się w języku projektów, ale jakąś smykałkę mam

Samo spisanie, czy wpisanie projektu w odpowiedni priorytret, jest do zrobienia (tylko trzeba się trochę podenerwować - szukając wyjaśnienia któregoś z punktów trafiamy na załącznik, w którym jest kolejny załacznik, 2 aneksy itd....

) i faktycznie zajmuje to dobrych kilka dni. Pocieszające jest, że jeśli ma się solidne podstawy i kilka współpracujących jednostek (takie projekty są lepiej przyjmowane) można pokusić się o wynajęcie firmy, która taki projekt spisze (dostają ileśtam procent od całości). Najtrudniejsze jest chyba wybranie odpowiedniego programu i priorytetu.
Ania W pisze:Ja mam tylko jedno "ale"...właściwie to nie "ale" - chodzi o to czy znajdzie się ktoś kto weźmie na siebie potem rozliczenie takiego grantu. Bo to nie może być pospolite ruszenie, tylko w takim przypadku musi ktoś "podłożyć swoją głowę na szali". Napisanie grantu to jedna rzecz - rozliczenie potem tego to co innego.
Pospolite ruszenie nie, ale zgrany zespół tak (chyba do 15 osób w zespole, w zależności od programu) i odpowiednia instytucja, albo lepiej kilka

Faktycznie jednak potrzebny jest kierownik grantu i coś w rodzaju "zarządu", czyli, jak ja to sobie nazywam "grupa bliskiego wsparcia"

Co do rozliczeń - łatwo nie jest, ale nie mam też jakichś wybitnie koszmarnych doświadczeń. Może pomóc też firma

Trochę łatwiej jest, przy projektach nie unijnych, a ogłaszanych np przez ministerstwa (tutaj chyba najszybciej mkidn) i pułap finansowy też mniejszy (czasem trudno jest doskoczyć do unijnego minimum

)
Leszek pisze:Pierwsza sprawa to trzeba znać okreslony projekt unijny do którego można się "podłapać" z naszym tematem.
Ano właśnie, i tutaj moja ulubiona część projektowania - wszystko tak naprawdę jest kwestią interpretacji - czyli można tak opracować projekt, aby wpisywał się w priorytet i zrealizować go odrobinę inaczej, zgodnie z intencją.
Leszek pisze:W poszczególnych projektach generalnie są różne zasady, przeważnie jednak są kierowane do jednostek z osobowością prawną (firmy , związki, organizacje)
To fakt, ale jak pisałam można połączyć siły

(o ile oczywiście organizacje chcą ze sobą współpracować - czasem o to właśnie można sobie i głowę i cały projekt rozbić

)
Leszek pisze:Przeważnie jest taka zasada, trzeba zrobić projekt, po weryfikacji podpisac stosowne umowy, zrealizować projekt za własne pieniądze i wystąpić potem o refundację, przeważnie zwracają określony procent np. 50% poniersionych kosztów kwalifikowanych.
Tak nigdy nie robiłam, tzn zazwyczaj wymagane są jakoś procentowo określone środki własne (ale zdarzyło się, że nie

!), czyli składka instytucji lub inny sponsor
Leszek pisze:Na uczelniach też mają granty badawcze, na uczelniach rolniczych są katedry łowiectwa może tam coś próbować.
Pod projekty rolnicze czy rolnośrodowiskowe z tymi tematami nie da się załapać.
Tutaj trudno jest mi zaproponować konkretne instytucje, bo to jednak nie moja działaka, z pewnością, o czym piszesz, można próbować na uczelniach, nie tylko rolniczych - trzeba poszperać
I jeszcze jedno - taki pozytywny "haczyk" - bardzo pożądane wszelkiego rodzaju bazy internetowe (już to robicie!!

) związane z gromadzeniem, katalogowaniem, opracowywaniem i utrwalaniem szeroko pojętych "dóbr narodowych" (w tym regionalnych) czyli np zebraniem wszystkiego o możliwe o rasach polskich i z rasami polskimi związanego (literatura, sztuka, historia, statystyka - czyli np wasze ogarowe "ośrodki" na regionalnej mapie Polski!, tradycja ......)Finałem, bądź jednym z etapów może być książka, stowarzyszenie, grupa badawcza, czasopismo....... właściwie czego dusza zapragnie
Pozdrawiam!