Myślę, że wszystkie problemy sprawy forumowiczów poruszane w zakładce wychowanie - można podzielić na to jak postrzegamy relacje i jak traktujemy psa. Na nic rozmowy, porady, jeśli ktoś ma inną wizję, inaczej widzi relacje z psem.
Przed przybyciem psa do naszego domu, przeczytałem kilka pozycji na temat wychowania, relacji między psem a człowiekiem, wnikliwie przeglądałem fora i dalej pogłębiam wiedzy w tej kwestii. Książka Pani Donaldsona sprawiła, iż na Dunaja patrzę hm.... inaczej? Niby wiedziałem wcześniej to co przeczytałem ale teraz bardziej do mnie dotarło, przekonało że tak jest. Mamy to jak nazywa Donaldson psa bajkowego - disneyowskiego - przyjaciela, uczuciowego kumpla, pomagającemu nam ludziom bezinteresowanie itp oraz mamy pewien automat, samolubny, w pewnym sensie dziki, z pasją łowiecką... kombinujący jak coś zrobić by otrzymać od człowieka to co chce. Długo się zastanawiałem.....i mówię kurcze fakt nie ma, że taki to a taki pies jest bardzo mądry i robi coś bo nas kocha. Ratuje ludzi bo nauczyliśmy, że jest za to nagroda. Tory przeszkód - też psy wiedzą, że jest pochwała a w konsekwencji posłanie, dach nad głową i jedzenie. To samo z lizaniem, witaniem itp. Pies ma w tym ,,interes". Jest samolubny bo taka jego natura, a to, że nam coś oddaje (aport) jest wyuczeniem (on nas wytresował) na własne potrzeby, że jak będzie coś robił to coś dostanie jak nie będzie czegoś robił to nie dostanie. Kiedyś gdzieś w gazecie przeczytałem tekst, że pies jest rodzajem ,,pasożyta". To nie ładne określenie, bo my kochamy psy, przytulamy itp. ale chodziło o taki rodzaj. ,,Łapią" nas ludzi na ładne oczy, szczenięcą niezdarność, piękny wygląd, na to, że gdzieś coś pokazały....Zajmują nasze kąty, ,,pustoszą" portfele, mają jedzenie....Oczywiście porównanie ,,szokujące" kleszcza nie chcemy, zrywamy, zabezpieczamy się itp a psa chcemy (ale na tym polegał tytuł i porównanie, że to ,,nowoczesny pasożyt" - wprasza się i długo na nas żeruje

Oczywiście może nie opisuje tego ładnie i w fachowy sposób ale chodzi o to, co dotarło do mojej głowy, co opisuje autorka, że pies to jednak automat, ,,samolub". To co wielu z nas mówi ,,ale mądry pies zrobił.... itp." było to wynikiem interesu, zrobił coś bo miał interes. Zawsze gdzieś odrzucałem te informacje, wmawiając sobie, że jak mnie liże, cieszy się na mój widok itp to wyraz pewnych uczuć, miłości itp. Szczera jest więź ze stadem bo pies nie lubi nie ma w naturze przebywania samemu (można go nauczyć ale to katusze dla niego) bo to zwierze stadne.
Pocieszając się przemyślałem sobie, że każdy z nas ludzi robi coś bo ma interes i to na każdej płaszczyźnie. Mąż - żona. Od wspólnych pasji, przez wspólne gospodarstwa po sex. Niby to nie egoistyczne i wspólne ale dobieramy się tak by było nam wygodnie. On lubi dużo mówić i właśnie z nią może pogadać, ona lubi spacery a sama nie chce chodzić, ona chce mieć spokojny dom i on chce spokojny dom i rodzinę, niby wspólne, że razem.....ale każdy ma, miał i mieć będzie jakiś interes. Razem coś tworzą, robią (ale każde z nich ma interes i nie chodzi mi o ukryte tylko jawne ale własne nie wspólne). Oczywiście w odróżnieniu od psów my wyrażamy swe uczucia, okazujemy więcej i w inny sposób....choć czasem podobnie.
Tak bezinteresownie to tylko u ludzi MATKA-DZIECKO
Oki do meritum...(książka czeka..a jutro już do pracy)
Jak Wy (szczególnie Ci, którzy czytali tą książkę) oceniacie swojego psa, dlaczego go posiadacie?
Myśliwi powiedzą, że to ,,maszyna pomocna w polowaniu" a reszta nie myśliwych jakie Wy mieliście swoje ,,interesy" by mieć psa? Do czego je wykorzystujecie? (nie chodzi mi o komendy ale czy ktoś z Was wykorzystuje psa - przynosi Wam gazety, ratuje ludzi..) Co Wam w domu daje, dlaczego kochacie?
Ja dlatego, że choć zgodzę się, że to ,,automat" to dostarcza nam uśmiechu na twarzy, zmianił i zmienia styl życia....choć na razie mało wygodny.....
i mimo wszystko traktujemy jak w bajkach disneya - że on coś zrobił bo nas kocha, bo nas lubi, bo tęsknił, bo jest mądry......hehehehe
ciekawy jestem jak u Was - pewnie też disneyowo.....