wychowanie - dominacja czy normalne zachowanie szczeniaka
: czwartek 16 kwie 2009, 09:18
Moi drodzy,
Chyba zaczynamy wkraczać w stan ,,czy dobrze zrobiliśmy, że mamy psa?" - spokojnie, nie zostawimy, nie wyrzucimy go, nie oddamy. Zmieniliśmy trochę swoje życie nie przeszkadzają obowiązki z nim związane (ja jako śpioch wstaje dużo wcześniej, zmywam podłogę, wyrzucam siki, kupy.....). Wkładamy dużo serca, naprawdę staramy sie bardzo.
To pytanie ,,czy dobrze zrobiliśmy, że mamy psa?" - wynika z małego lęku - czy on nas w przyszłości nie zdominuje, czy on taki nie będzie jak dorośnie, czy czasem nas nie pogryzie itp. Może mamy błędne wyobrażenie, że jak dorosły Ogar jest psem spokojnym i zrównoważonym to szczeniak też taki będzie. Pewnie to wszystko nasze błędy wychowawcze ale może i on do najspokojniejszych nie należy, może jest ciut bardziej żywiołowy.
Część spraw poruszyłem w wątku gryzienie, szczekanie. Ale ze względu na rozmiary naszych ,,problemów" wychowawczych z Dunajem, postanowiłem opisać wszystko co nas niepokoi. Niby to proste podstawowe rzeczy ale nam sprawiają trudność i zakłopotanie. Nie wiemy czasem jak zareagować by było ok., nie mamy pewności czy to w jaki sposób czasem reagujemy jest właściwy. Dlatego będę wdzięczny za pomoc
Po kolei.:
1. Czasem jak się bawimy, rzucam zabawkę, on biega nosi, ćwiczymy komendę daj. Przerywam i wtedy zaczyna się złość. Pierwszy ruch ugryźć w nogawkę, potem kolejny już raczej próba na nogę. Mówienie eee (feee) zupełnie nie działa, każde słowo nasila złość (zabawę?). Starałem się dać komendę którą zna - siad, ale to wzmagało szczekanie i gryzienie. dajemy w takich sytuacjach inna zabawkę by go zająć i odwrócić uwagę od gryzienia - raczej słabo reaguje. Po drugie to trochę nie zgodne z ustaleniami bo jak koniec zabaw to koniec. Jedyne wyjście wyjść gdzieś do pokoju - ale czy to nie tak, że ja uciekam przed nim. Też czasem wychodzimy jak gryzie i szczeka. Tylko czy nie uczymy go, że może nas zastraszyć i zagonić do pokoju? (może zrozumie, że to rodzaj gniewania się na niego a może to pierwszy krok do tego by nas ,,podporządkował sobie"? Jak nas długo nie ma (2 minuty) albo nie wpuszczamy do salonu - gryzie gazety (na złość) lub sika (bo wie, że my to wyniesiemy). Nie wiem wtedy czy czekać bo jesteśmy źli, czy podchodzić i uczyć eee (feee) jak gryzie gazety. Oprócz gazet rozgryza swoje posłanie. - jak nie może wejść do salonu, lub jak kończy sie zabawa ale nie dla niego. Reagować czy nie?
2. kojec (korytarz, kuchnia, ,,wiatrołap") odgrodzony jest z salonem płotkiem. Tak jak pisałem odgrodzony jest, bo mimo, iż sika na gazety a będąc w salonie nie zawsze to wyraźnie zasygnalizuje, nawet jak zdejmiemy płotek to jest tak zaabsorbowany zabawą, że nie myśli jak dojść do gazety. Po drugie ogryza pewne rzeczy, więc podnaszą nieobecność bezpieczniej.
Problem się zaczyna jak jesteśmy w środku (np: jemy obiad) nie chcemy się bawić - próbuje to wymusić. Staramy się przeczekać. Tylko zastanawiamy się czy innym razem wpuszczać go czy do momentu jak podrośnie, nauczy się sikać na dworzu
cdn. (problemy z kompem - bateria)
Chyba zaczynamy wkraczać w stan ,,czy dobrze zrobiliśmy, że mamy psa?" - spokojnie, nie zostawimy, nie wyrzucimy go, nie oddamy. Zmieniliśmy trochę swoje życie nie przeszkadzają obowiązki z nim związane (ja jako śpioch wstaje dużo wcześniej, zmywam podłogę, wyrzucam siki, kupy.....). Wkładamy dużo serca, naprawdę staramy sie bardzo.
To pytanie ,,czy dobrze zrobiliśmy, że mamy psa?" - wynika z małego lęku - czy on nas w przyszłości nie zdominuje, czy on taki nie będzie jak dorośnie, czy czasem nas nie pogryzie itp. Może mamy błędne wyobrażenie, że jak dorosły Ogar jest psem spokojnym i zrównoważonym to szczeniak też taki będzie. Pewnie to wszystko nasze błędy wychowawcze ale może i on do najspokojniejszych nie należy, może jest ciut bardziej żywiołowy.
Część spraw poruszyłem w wątku gryzienie, szczekanie. Ale ze względu na rozmiary naszych ,,problemów" wychowawczych z Dunajem, postanowiłem opisać wszystko co nas niepokoi. Niby to proste podstawowe rzeczy ale nam sprawiają trudność i zakłopotanie. Nie wiemy czasem jak zareagować by było ok., nie mamy pewności czy to w jaki sposób czasem reagujemy jest właściwy. Dlatego będę wdzięczny za pomoc
Po kolei.:
1. Czasem jak się bawimy, rzucam zabawkę, on biega nosi, ćwiczymy komendę daj. Przerywam i wtedy zaczyna się złość. Pierwszy ruch ugryźć w nogawkę, potem kolejny już raczej próba na nogę. Mówienie eee (feee) zupełnie nie działa, każde słowo nasila złość (zabawę?). Starałem się dać komendę którą zna - siad, ale to wzmagało szczekanie i gryzienie. dajemy w takich sytuacjach inna zabawkę by go zająć i odwrócić uwagę od gryzienia - raczej słabo reaguje. Po drugie to trochę nie zgodne z ustaleniami bo jak koniec zabaw to koniec. Jedyne wyjście wyjść gdzieś do pokoju - ale czy to nie tak, że ja uciekam przed nim. Też czasem wychodzimy jak gryzie i szczeka. Tylko czy nie uczymy go, że może nas zastraszyć i zagonić do pokoju? (może zrozumie, że to rodzaj gniewania się na niego a może to pierwszy krok do tego by nas ,,podporządkował sobie"? Jak nas długo nie ma (2 minuty) albo nie wpuszczamy do salonu - gryzie gazety (na złość) lub sika (bo wie, że my to wyniesiemy). Nie wiem wtedy czy czekać bo jesteśmy źli, czy podchodzić i uczyć eee (feee) jak gryzie gazety. Oprócz gazet rozgryza swoje posłanie. - jak nie może wejść do salonu, lub jak kończy sie zabawa ale nie dla niego. Reagować czy nie?
2. kojec (korytarz, kuchnia, ,,wiatrołap") odgrodzony jest z salonem płotkiem. Tak jak pisałem odgrodzony jest, bo mimo, iż sika na gazety a będąc w salonie nie zawsze to wyraźnie zasygnalizuje, nawet jak zdejmiemy płotek to jest tak zaabsorbowany zabawą, że nie myśli jak dojść do gazety. Po drugie ogryza pewne rzeczy, więc podnaszą nieobecność bezpieczniej.
Problem się zaczyna jak jesteśmy w środku (np: jemy obiad) nie chcemy się bawić - próbuje to wymusić. Staramy się przeczekać. Tylko zastanawiamy się czy innym razem wpuszczać go czy do momentu jak podrośnie, nauczy się sikać na dworzu
cdn. (problemy z kompem - bateria)