W necie w mądrych książkach zdania są podzielone. Jedni twierdzą, żeby nie pozwolić psu na gryzienie, bo to prowadzi do złego, późniejszych ataków, agresji itp. inni twierdzą, że to normalna zabawa, poprawia więź, uczy kontroli uscisku (bo raz gryzie leciutko raz mocniej). Obecnie staram się unkać mocnych ugryzień (pokazywać, że to się nie podoba nam - pisk, lukb odchodzę) ale deliktane gryzienie praktycznie pozwalamy - miętosi dłonie.... Zresztą mam wrażenie, że normalnie pogłaskać to można jak śpi

Pytanie czy mieliście macie tak samo, takie podgryzanie? (pozowalcie Waszym Ogórkom czy nie?). Nie wiem jakie stosować granice. Pozwalać czy nie? Czy w ogóle czy tylko trochę. Nie wiem jak z gośćmi.... z jednej strony to ja ustalam warunki i wychowanie psa - ale z drugiej czemu ma nie poznać prawdziego świata - że są ludzie co tylko dotkną obojętnie i odejdą i tacy ,,,czuli" co wkładają głowę w legowisko, podkładając noc pod sam pysk
