23 września w Dąbrowie Górniczej odbędzie się pierwszy polski Hard Dog Race. Jest to ekstremalny bieg duetu człowiek - pies po trasie z przeszkodami na wzór wojskowych biegów. Z tym, że w tym biegu najważniejsze jest zaufanie do siebie człowieka i psa oraz dobra zabawa, a nie wynik.
Na Węgrzech, skąd wywodzi się ten pomysł biegi są już o różnych stopniach trudności. W Polsce będzie to bieg na dystansie 6 km z 16-toma przeszkodami.
Fajna sprawa .... nareszcie coś dla Jagi i Pana ... adekwatna dla ich potrzeb ... I do tego blisko ...ROZWAŻAMY WYSTĘP - oczywiście jeśli nikt i nic nie stanie nam na przeszkodzie ....
Oby nic nie stanęło. Będziemy pamiętać maszerując szlakami w Złotoryi. Może ktoś jeszcze się zdecyduje... Mnie się tak fajnie z ogarem przez błocka na szlaku przedzierało (o psiej radości nie wspomnę )
Na przeglądanych fotach ogarów nie dostrzegłam, są pieski wszelkiej maści i rodzaju i są też najróżniejszej budowy opiekunowie.
Skoro takie wątłe niewiasty dały radę i takie łyse psie "popierdułki", to dorodne ogary błotne byłyby wspaniałymi uczestnikami
Patrząc na zdjęcia stwierdzam, że moje zdecydowanie nie byłby zachwycone taką formą aktywności (ja z resztą też ) .
Jak dla mnie to tego typu psie sporty przekraczają granicę wykorzystywania psów dla ludzkiej rozrywki. Człowiek chce się czołgać w błocie, wspinać po śliskich oponach czy też skakać po tak wysokich stopniach - ok...ale po co to psu? Jakoś nie widzę w tym ani wpływu na zdrowie i kondycję psa, ani na budowanie tzw. więzi
Swobodne szlajanie się po błocku na polach - to zupełnie inny wymiar radości
Ale swobodnie szlajać się musi sam, ew. z psim kolegą, a nie z panem/ą - tutaj pies może być lepszy w pokonywaniu przeszkody od swojego człowieka i w przeciwieństwie do agillity, nie musi pokonywać przeszkód sam (aż takie błoto i śliskość nie była zamierzona, ale to zawody w terenie, więc pogoda dyktuje warunki). Pies ma frajdę z wykonywania zadania wspólnie z opiekunem, inaczej nie zmusilibyśmy tych wszystkich psów do pracy w policji, straży, terapii, wojsku.
Co do więzi, to akurat się nie zgodzę, że nie wpływa to na nią pozytywnie - jak dla mnie właśnie przeszkody i ich wspólne pokonywanie (jesli pies nie mógł/nie chciał pokonać jakiejś przeszkody to można bylo go spokojnie przenieść lub wykonywać karne 30 przysiadów) wpływa na więź, na szacunek do psa, wrażliwość na jego mowę ciała (tutaj nie było, ja wydam komendę, ty rób...).
Ania W pisze:Jak dla mnie to tego typu psie sporty przekraczają granicę wykorzystywania psów dla ludzkiej rozrywki. Człowiek chce się czołgać w błocie, wspinać po śliskich oponach czy też skakać po tak wysokich stopniach - ok...ale po co to psu?
A u mnie jest akurat odwrotnie - czołgając się, wspinając i skacząc myślałabym przede wszystkim o psie a dopiero potem o sobie. Mam dwa rózne psy i z Aresem pewnie się bym na to nie porwała ale Boną to owszem bo ma więcej werwy i wydaje mi się, że potrzebuje od czasu do czasu trochę jej wypuścić z siebie i porządnie się zmęczyć. Uważam też że pokonywanie przeszkód może być fajną zabawą dla psa.
No w kazdym razie nie zmuszałabym psa do poświęcania się dla zaspokojenia mojej rozrywki, raczej odwrotnie.