Strona 1 z 1

Bardzo poważny problem z psem... desperackie ucieczki...

: sobota 03 sty 2009, 20:00
autor: carmen
Od świąt mam bardzo poważne problemy z Kimbą, jeszcze nigdy takich nie miałam mimo, że pies owszem, bał się petard. Żeby się biedak nie męczył zawsze zabieraliśmy go na ten gorący okres do garażu, koło pieca... i szedł jak był proszony a jak nie to siedział w kojcu w budzie, wystraszony ale siedział.

Noi od niedawna stwierdził, że siedziec nie bedzie. Pisałam już że zeżarł nam drzwi do domu... Tata je zaszpachlował i nie zdążył pomalowac i pies znow się do nich dobrał. Na siłę ciśnie się gdziekolwiek. Dziś wieczorem brat zmieniał koło w samochodzie, klucz mu spadł i pies wpadł w panikę :shock:
W konsekwencji zapinałam ją na dwóch razem spiętych długich smyczach ale kojec był otwarty. Teraz wyszłam i płot od kojca rozwalony a ona uczepiona do górnej częsci płotu na budzie siedziała i nie mogła się ruszyc... pomijając dewastacje jakie serwuje to nie mam pomysłu co z tym fantem zrobic?? :niewka:

Czy mam ją zabrac do domu i odpalic jej w garażu petardę żeby przestała się do domu ciśc na chama?? To już naprawdę nie jest normalne.... a może na starośc psu się podkręcają fobie???
NIE MAM POJECIA CO Z TYM FANTEM ZROBIC :cry:

Na długiej smyczy w kojcu próbuje wyskakiwac, płot rozwalony z jednej strony, spuscic jej nie mogę bo zjada drzwi, w garażu też przecież psa nie bede non stop trzymac. Właśnie ją przypielam na krótkiej smyczy tak by mogła wejsc i obrócic się w dużej budzie ale przypiełam karabińczyk tak nisko, że nie stanie przednimi łapami na budzie..................... :niewka: :niewka:


aha nigdy nie chciała wejsc sama do auta, dziś mialam uchylone drzwi do auta i po coś jeszcze wyszłam, zaraz po otwarciu drzwi zobaczyłam psa w aucie....

mnie to naprawdę nie bawi, to straszne - jego strach jest obecnie niedoopanowania

Re: Bardzo poważny problem z psem... desperackie ucieczki...

: sobota 03 sty 2009, 20:39
autor: weszynoska
Aż tak u Was strzelali???? U nas było cichutko...spokojnie...jak na zabitej dechami wsi..przystało....

W okresie okołonoworocznym psy tak mają niestety....

Czemu wiążesz psa...jak ma kojec???? wyskoczy wierzchem???

MOże jakieś leki antydepresyjne????

Re: Bardzo poważny problem z psem... desperackie ucieczki...

: sobota 03 sty 2009, 23:52
autor: Agata
Carmen, a może stało się coś, o czym nie wiesz? Jeśli takie zachowanie pojawiło się nagle...:mysl_1: :zdziw_4:
Pomyślałam, że może jakieś dzieciaki z sąsiedztwa na przykład mogły go straszyć petardami, w okresie przedświątecznym dużo ich się pojawiło na rynku... Kilka takich akcji i pies sobie przestał radzić...

Re: Bardzo poważny problem z psem... desperackie ucieczki...

: niedziela 04 sty 2009, 00:19
autor: carmen
tylko właśnie u mnie to jest naprawdę nieprawdopodobne bo my Kimbe zamykaliśmy do domu już od hmm połowy grudnia, bo było zimno i dlatego, że nie raz jakieś dzieciaki się bawią i strzelają...
od drogi napewno nikt nic nie wrzucił bo mam bardzo długi wjazd ponad 50 metrów, pies się koło bramy rzadko kręci, noi graniczymy z drogą główną samą bramą... taki dziwny układ działki mamy, forma trapezu z bardzo wydłużonym jednym ramieniem...
no chyba że... sąsiedzi jej coś rzucili, tylko nie bardzo mieli kiedy.
Normalnie sypiałaby dalej w ciepłym garażu ale postanowiliśmy zrobic absolutny zakaz wchodzenia do niego... bo zrobiła sobie z niego ostoję i co problem to... gryzienie i drapanie drzwi. Byłam u niej przed chwilą, nie była zalękniona, spała na poduszce którą jej wcisłam do budy (a kojec zostawiłam otwarty) ale siedzi na jednej smyczy bo mimo, że chce dobrze to może znowu kombinowac z wyskakiwaniem na budę (nigdy tego nie robiła) więc w ogole takie paniczne zachowania są DZIWNE.

Z węszynoską rozmawiałam prywatnie i troszkę mi doradziła. Byc może to jeszcze echo traumy posylwestrowej... nie pisałam wcześniej ale bała się nawet dzwoneczków ministrantów którzy szli z księdzem po kolędzie i też się wzieła za wgryzanie się w drzwiach........... w poniedziałek dopiero bede "w mieście" to pójdę do weta po coś uspokajającego jeśli jej nie minie ta trauma :shock: