Poza tym wypowiedzi niektórych w wątku Azji na kontynuowany przeze mnie tutaj temat sensem, prawdą i kulturą osobistą były zdecydowanie poniżej przyjętego na tym forum poziomu, dla mnie osobiście żenada

Fantazji mi nie brakuje, sny też miewam bardzo twórcze ale w końcu jakieś granice wyobraźni są więc postanowiłam chociaż czasu brak poszukać źródła mych informacji. Długo nie szukałam - wypowiedź w wątku Bezy- cytuję:
"Dziś chyba w tym samym czasie natknęliśmy się na te gonione zwierzaki co Wy ... przebiegły przed nami jakieś 15 kroków a za nimi dwa psy ... wołałam Bazyla ale ten głuchy jak pień

Moje na szczęście nie zdążyły zareagować i na szczęście były na linkach

Rozumiem że te linki całkiem zbędne i wyłącznie dla ozdoby.
I dalej:
"Serio ????? a mnie się co niektórzy dziwili, że swoje ogary na linkach po lesie prowadzam


A tak na poważnie ... Coda do 3 roku życia chodziła wogóle bez smyczy

Po osiedlu, po lesie ... aż któregoś pięknego dnia poszła w wysokie paprocie w lesie i tyle ją widzieli.
Znaczy widzieli ... czubek ogona unoszący się to tu, to tam, to znów tam

Od tego czasu oczy mam nie tylko dookoła głowy ale też w d ... e (jak mówi moja znajoma ) i dobrze, że mam dobry, ,muzyczny słuch to też nadstawiam uszu czy co z krzaków nie wyskoczy za chwilę.
Puszczam swoje psy ale pod kontrolą. W lesie zazwyczaj Coda luzem leci ale też nie zawsze.
Dwa razem gdybym puściła to bym sobie spacerowała .. sama

Na polach, łąkach biegają luzem ale wtedy są widoczne i jakoś tak mniej stresu

Ja tam bym takich dobrze wychowanych i posłusznych psów na linkach nie prowadzała.
Nie to co moje niewyszkolone, niewychowane i nieposłuszne. No ale cóż. Każdy ma takiego ogara na jakiego sobie zapracował.
O psach rodzinnych w następnym odcinku.