Z góry przepraszam wrażliwych. Zawsze wychodziłam z założenia, że to imię dopasowuje się do dziecka, a nie odwrotnie. Podobnie postępuję w przypadku szczeniąt. Na każde z nich imię czekało i mam zamiar ich używać, bo tak je zapamiętałam.
Po kolei.
Orla w drugi dzień świąt wyglądała, jakby miała się rozejść w szwach. Nic się jednak nie działo, poza pojedynczymi skurczami przepowiadającymi(właściwie jednym, późnym wieczorem). Do terminu było jeszcze trochę czasu. Kasiawro obstawiała duże szczenięta, ja liczny miot. Po części sprawdziło się jedno i drugie: 12 x średnio 444g (łączna masa szczeniąt 5336g, najmniejsze 393g, największe 480g).
Kolejnego dnia sunia zaczęła puchnąć. Wieczorem miała spuchnięte nawet powieki.
Tak, powinnam od razu reagować.

Kolejny dzień bez zmian - 30 marca. Poprosiłam męża, aby zainstalował mnie na oddziale i wrócił po sunię. Trzeba było ją skontrolować. Nie zdążył. Prawie jednocześnie wrócili z Abrahamem do domu. Orla od razu zaczęła rodzić.
Pierwsza na świat przyszła Zakusa (14.20). Urodziła się na łóżku Abrahama. Orla zainstalowała się tam, kiedy chłopaki zbierali jej rzeczy do wyjazdu.
Mniej więcej w równych odstępach, pod czujnym okiem syna, przychodziły na świat kolejne. O 22.58 urodził się jedenasty Zachwyt. Orla zajęła się maluchami. Udało się ją wyciągnąć na szybkie siku. Nad ranem, po zjedzeniu i napojeniu kolejne siku. Wróciła i ... zaczęła rodzić. 4.10 pojawiła się Zula (393g). Zbyt późno. Mimo pomocy przeżyła tylko 20 minut.
Kolejny kamyczek do mojego ogródka. Wiedziałam, że suka ma tendencję do licznych miotów. Trzeba było zrobić badanie RTG i wiedzieć, ile jest maluchów. Nie wiem co w tym wypadku było gorsze: promieniowanie, czy bezsensowna strata.
Przez dobę nic się nie działo. Chłopaki czuwali, maluchy jadły, Orla troskliwie je wylizywała. Nad ranem 1kwietnia, ok. 4.00 Złudna (441g) zaczęła popiskiwać. Grzegorz rozmasował brzuszek. Był bolesny. Wypróżniła się, ale nie chciała złapać cyca ani smoczka. Właściwie od wypróżnienia przestała płakać. Odeszła cichutko.
Kolejna doba i sytuacja się powtarza. Tym razem Zeus (441g) i Zachwyt (443g). Lekarz uspokaja. Zachwyt zostaje pod namiotem tlenowym, lepiej wyglądający Zeus dostaje kroplówkę z glukozą, zalecenie utrzymania ciepła i wraca do domu. Nie dojechał. Około 13.00 u lekarza padł ukochany Zachwyt Abrahama. Proszę telefonicznie o pobranie próbek do badania. Abraham roztrzęsiony czuwa kolejną noc. Słabnie Zadora. Grzegorz biegający między pracą, szpitalem i szczeniętami pada na twarz i nie podejmuje się jazdy w nocy na ostry dyżur. Maluchy pod promiennikiem podczerwieni. Reszta wygląda dobrze i zdrowo. Jedzą, brzuchy w porządku.
Zadora odeszła nad ranem, cichutko jak pozostałe. Zmyłka (456g) z wzdętym brzuchem przestaje jeść.
Nie wytrzymują, zgarniają towarzystwo i jadą do kliniki. Pobranie krwi.
Tylko u małej poważna hipoglikemia, hipotermia (całą drogę była ogrzewana) wypływ surowiczy z nozdrzy. Kroplówka, namiot tlenowy. Poprawili poziom cukru, ale nie utrzymali jej przy życiu.
Orla nieznacznie podwyższona temperatura, brak oznak odwodnienia, znaczne ilości pokarmu w gruczole mlekowym, gruczoł bez zmian, mleko bez zmian, macica bez zmian.
W wywiadzie (bardzo szczegółowym) z porodu i postępowania po porodzie nie dopatrzono się uchybień.
Podejrzenie: herpeswiroza.
U sekcjonowanych szczeniąt krwisty wypływ w płucach. Po ponad tygodniu oczekiwania wynik badań serologicznych na herpes ujemny.
Jak nagle się zaczęło, tak nagle się skończyło, chociaż chłopaki mieli jeszcze wiele nieprzespanych nocy.
Zaczęło się gdybanie.
Lekarz przypomniał sobie podobny przypadek. Suka rodziła 25 godzin, bo państwo nie wiedzieli, że tak nie powinno być. Tam odszedł cały miot, ale po wywiadzie szukał gdzie indziej. Zrobił szczegółową morfologię krwi. Diagnoza: kwasica w wyniku niedotlenienia.
Orla nie rodziła aż tak długo. Nie wiadomo jednak, czy miała wystarczająco miejsca dla szczeniąt i własnych płuc (fakt - sapała niemiłosiernie). Niestety, wtedy nikt nie wpadł na to, by pokusić się o bardzo szczegółowe wyniki krwi.
Zalecenia na przyszłość:
-podczas kolejnej ciąży RTG;
-w przypadku licznego miotu poród w klinice, pod kontrolą;
-w razie jakichkolwiek nieprawidłowości cesarka.
Ale nie za szybko. Muszę ochłonąć.
