
Ponieważ dużo puszczam go swobodnie nie mam możliwości w pełni kontrolować co znalazł i co z tym zrobi. Żeby zeżreć jakieś świństwo on potrzebuje kilku sekund i nie ma czasu na reakcję. Ponieważ spacery codziennie zabierają nam 1,5 - 2h z czego 3/4 pies biega luzem to ma możliwości naprawdę się nawcinać i doszło do tego, że zaczął kręcić nosem na suchą karmę (to znaczy ja sobie tak skojarzyłem, że woli najeść się tym co znajdzie). Na szczęście oprócz lekkich rozwolnień nie było dotychczas większych konsekwencji takiej diety.
W końcu nie wytrzymałem. Pies jest psem, ma swoje prawa ale tak nie może być i kupiłem mu ...kaganiec. Teraz chodzimy: na smyczy bez kagańca, tam gdzie bezpiecznie i czysto: bez smyczy bez kagańca a tam gdzie bezpiecznie ale brudno: bez smyczy ale w kagańcu. Teraz jest OK - jelita działają bez zarzutu a sucha karma wróciła do łask.

Nie muszę dodawać, że Hajduk woli chodzić bez kagańca. Jest dla niego jakaś szansa?