21 stycznia podróż z Katowic do Wilkowiecka po naszego skarba okazała się najdłuższą jaką do tej pory mieliśmy i to nie tylko przez emocje jakie w nas panowały . Zaczęło się od korków już w Katowicach później aura zaczęła płatać nam figle i padał śnieg z deszczem który zamarzał na skutek czego dochodziło do kolizji i znów korki.I tak po 4 godzinach późnym wieczorem dotarliśmy do p.Joasi.I nadeszła długo oczekiwana chwila....Rafa również jaki i jej właścicielka miło nas przyjeła.Problem w tym że wszystkie maluchy były przesłodkie i którego tu wybrać .Na zdjęciach wpadł nam w oko piękniś w bordowej wstążeczce na szyi ale wstążeczki przy takiej pogodzie były nie do rozpoznania. Dzieciaki chciały Tomcia ale dwóch Tomków w domu to za dużo .W końcu mąż postanowił....bierzemy tego najbardziej ciekawskiego i węszącego.Po chwili rozmów z hodowcą i zapoznaniu się z Tytusem (Badylem)okazało się że ma na sobie bordową wstążeczkę I takim sposobem Tytus znalazł rodzinę a my najwierniejszego przyjaciela
,,...bo na tym pieskim świecie to się bardziej liczy,by iść na sześciu łapach i na jednej smyczy...,,
Kochaną pięknotę macie w domku bądźcie ze soba szczęśliwi...
A teraz dwa petitem pisane
starajcie się umieszczać więcej zdjęć w jednym poście - można do 10
Z góry przepraszam za wtrącanie się, ale... Wasz piesek ma takie piękne imię z hodowli, ja wiem, że imię Badyl wiele dla Was znaczy, ale czy Tytus nie zasługuje na imię własne? Pomyślcie proszę o tym