A więc ostatnio spotkałem się z ciekawą metodą przywołania psa. Mianowicie tata mojego znajomego mieszka w takim małym miasteczku. Ma on takiego niedużego kundelka i gdy kundelek stwierdzi, że idzie się przejść po mieście, i nawet gdy jest kilometr/dwa od domu to wystarczy że właściciel rzuci taką dość głośną hukową petardę do swojego ogrodu i pies bardzo szybciutko wraca do domu, czy spotkał się ktoś kiedyś z taką metodą?
Czasem podczas spaceru z ogrami zdarza się, że zobaczą jakiegoś zwierza, zastygają na ułamek sekundy po czym widać tylko bliżej niekreślony obiekt który porusza się z prędkością ponad dźwiękową w stronę tej zwierzyny a nam zostaje czekać sobie w miejscu aż ogarek postanowi wrócić i cieszyć się pięknem przyrody. Być może taka petarda by skutkowała? Nie wiem jak to się ma do 'bezstresowego' wychowania psa. Co o tym myślicie?
Petarda
Re: Petarda
Nie wydaje mi się, żeby była to jakaś uniwersalna "metoda przywołania", ale raczej jakiś jednostkowy przypadek z czymś związny 
Ja nigdy nie opanowałam odwołania psa od zwierzyny, chociaż na nasze szczęście na spacerach nie idzie w tany (jak dotad tylko na polowaniach - jak już poleciał, to się stało i gwizdało...gwizdało...gwizdało...kiedyś tam w końcu wrócił, jak uznał za stosowne). A w innych okolicznościach... różnie bywa. Stres jest zawsze, niestety.
U nas nalepiej sprawdzają się: gwizdek (ale nie warunkowany), gwizdanie na palcach + komendy specjalne kojarzone z czymś superowym (u nas: ogar chodź tu = dam ci coś dobrego).
Jeśli chcesz zawalczyć o przywoływalnośc swojego ogara, to osobiście gorąco polecam ćwiczenia z gwizdkiem.

Ja nigdy nie opanowałam odwołania psa od zwierzyny, chociaż na nasze szczęście na spacerach nie idzie w tany (jak dotad tylko na polowaniach - jak już poleciał, to się stało i gwizdało...gwizdało...gwizdało...kiedyś tam w końcu wrócił, jak uznał za stosowne). A w innych okolicznościach... różnie bywa. Stres jest zawsze, niestety.
U nas nalepiej sprawdzają się: gwizdek (ale nie warunkowany), gwizdanie na palcach + komendy specjalne kojarzone z czymś superowym (u nas: ogar chodź tu = dam ci coś dobrego).
Jeśli chcesz zawalczyć o przywoływalnośc swojego ogara, to osobiście gorąco polecam ćwiczenia z gwizdkiem.
Re: Petarda
Ciekawa jestem jaka jest reakcja sąsiadów na to przywołanie, bo moja byłaby bardzo konkretna.
_______________
Małgosia&S&C

_______________
Małgosia&S&C
"...wcale nie wyprzedziliśmy zwierząt i roślin na drodze ewolucji. Po prostu one poszły w jedną stronę, a my w drugą."
Re: Petarda
Też sobie o tym pomyślałam...SARABANDA pisze:Ciekawa jestem jaka jest reakcja sąsiadów na to przywołanie, bo moja byłaby bardzo konkretna.![]()

Moim zdaniem to żadna metoda - wydaje mi się, że w tym przypadku też wykorzystano lęk psa przed hałasem. Mój pierwszy pies - Ami - też na odgłos strzału czy huku robił na spacerze w tył zwrot i gnał w kierunku domu ale przywołaniem bym tego nie nazwała.
Nie mam pojęcia jak nauczyć psa przychodzenia na huk petardy (dźwięk nieprzyjemny czy pies się go boi czy nie)...i jak zastosować takie narzędzie w lesie, w parku czy...np.na plaży

Re: Petarda
Czego to ludzie nie wymyśląstefun pisze:...wystarczy że właściciel rzuci taką dość głośną hukową petardę do swojego ogrodu i pies bardzo szybciutko wraca do domu, czy spotkał się ktoś kiedyś z taką metodą?

Mój pies się boi petard, burzy itp odgłosów i zwiewa do domu ze strachu a nie dlatego, że go ktoś przywołuje



- Żaneta
- Posty: 229
- Rejestracja: piątek 14 lis 2008, 11:40
- Gadu-Gadu: 6116854
- Lokalizacja: Maciejowa/Ciężkowice
Re: Petarda
Muszę przyznać, że to szokujący pomysł
Nikomu nie polecam takiej metody "przywoływania". Myślę, że warto spróbować z gwizdkiem i smaczkami.

Nikomu nie polecam takiej metody "przywoływania". Myślę, że warto spróbować z gwizdkiem i smaczkami.
Przy domu psy szczekają , w kniei zaś grają.