Właśnie wróciliśmy z wielkiej wyprawy z ojcowskiego parku.
Dianka oczywiście radości co nie miara tu sobie pobiega tam sobie poskacze, chodziła
prawie cały czas bez smyczy i raczej się pilnowała raz ją tylko rowerzysta zainteresował bardziej niż powinien ale wróciła chciała się zabawić spotkanym kotkiem ale kotek nie był zainteresowany i się zjeżył i sobie poszedł. Natomiast poznaliśmy jej poglądy religijne faceci w sutannach i owszem ale Nasz Dziennik łapała zębami (spotkaliśmy księdza który wręczył nam gazetę w prezencie) hmm
A na koniec pogoniła ją jakaś suka tak że bidulka ze strachu schowała się w żywopłocie ale tamta widocznie poczuła się zagrożona bo widać że się oszczeniła więc broniła pewnie, zresztą nie wiem nie znam się tak sobie to po prostu tłumaczę. Na szczęście tylko na strachu się skończyło.
Zdjęcia oczywiście jakieś wieczorkiem dodam
