Dalej na wsi panuje, a nawet obowiązuje ciemnota i zacofanie. my przeprowadzilismy się na wieś też 4 lata temu i wzbudzilismy nie lada sensację tym, że mamy salon fryzjerski dla psów...normalnie ludziom w głowach się nie mieściło, że psa się kąpie i robi fryzurkę. Wycieczki obok domu chodziły, że niby na cmentarz...i po drodze. A, że mamy 6 psów ...rety...to był szok.
teraz jest duzo lepiej, pomógł wywiad w sklepie przeprowadzony:
paniii, a na co pani tyle kundli...
hmmm..wie pan co, za te kundle miastowi dają mi po 3000 za sztukę...to hoduję
....
i tym sposobem wzbudziłam szacunek a wieści się szybko rozniosły
"kaganka oświaty" nie noszę...nie widzę sensu, a na spacery z psami nigdy nie chodzę przez wieś, wolę pojechać autem i wypuścic je w bezludnej okolicy.
Nie jestesmy obcy we wsi, już teraz ludzie nas znają, widzą, że bardzo pracujemy, pomagamy jak trzeba, mamy zawsze porządek w obejściu a i nie jedno piwo razem z "miejscowymi' wypiliśmy na festynach i ludowych zabawach
poza tym chodzimy do miejscowego kościoła, dajemy na składkę jak trzeba itp...
tak, że wtopiliśmy się w miejscową społeczność i nawet nasz dziwny dla tutejszych sposób na życie został zaakceptowany. Oprócz psów mamy tez sporo roboty w polu, sadzimy, siejemy, zbieramy...tak jak wszyscy