Spacerowe walki o powroty - jak to ugryźć?
Spacerowe walki o powroty - jak to ugryźć?
Hm... Coś skopałam i mój pies po tygodniach wzorowości olewa mnie przy przywołaniu.
Niby powinnam wtedy się odwrócić i iść zamaszyście w przeciwnym kierunku, schować się, odwrócić role. Tylko, że tu się pojawia drobny problem - Mozart najczęściej włącza tryb "nie słyszę cię", na widok innych psów.
Kiedy się wtedy odwracam i idę w swoją stronę, dochodzi do konfliktów z innymi spacerowiczami... No dziwna sytuacja, bo słyszę "proszę wziąć psa na smycz" - po prostu pretensje o to, że zamiast wołać czy biegać za psem, odchodzę sobie.
Bywa, że ludzie wychodzą z agresywnymi psami i strasznie się denerwują, jak się Mozart kręci i zaprasza do zabawy a ich pies szarpie smycz, albo po prostu (co jest dla mnie trochę dziwne), nie życzą sobie, żeby psy sobie razem latały i najchętniej szybko zawinęliby się w swoją stronę.
Jak to ugryźć, kurka felek?
Macie takie sytuacje? Jak sobie z tym radzicie?
Niby powinnam wtedy się odwrócić i iść zamaszyście w przeciwnym kierunku, schować się, odwrócić role. Tylko, że tu się pojawia drobny problem - Mozart najczęściej włącza tryb "nie słyszę cię", na widok innych psów.
Kiedy się wtedy odwracam i idę w swoją stronę, dochodzi do konfliktów z innymi spacerowiczami... No dziwna sytuacja, bo słyszę "proszę wziąć psa na smycz" - po prostu pretensje o to, że zamiast wołać czy biegać za psem, odchodzę sobie.
Bywa, że ludzie wychodzą z agresywnymi psami i strasznie się denerwują, jak się Mozart kręci i zaprasza do zabawy a ich pies szarpie smycz, albo po prostu (co jest dla mnie trochę dziwne), nie życzą sobie, żeby psy sobie razem latały i najchętniej szybko zawinęliby się w swoją stronę.
Jak to ugryźć, kurka felek?
Macie takie sytuacje? Jak sobie z tym radzicie?
Re: Spacerowe walki o powroty - jak to ugryźć?
Poćwicz w kontrolowanych warunkach odwołanie go od innych psów.
Re: Spacerowe walki o powroty - jak to ugryźć?
to niestety norma, taki głupi wiek.zybalowie pisze:Hm... Coś skopałam i mój pies po tygodniach wzorowości olewa mnie przy przywołaniu.
Niby powinnam wtedy się odwrócić i iść zamaszyście w przeciwnym kierunku, schować się, odwrócić role. Tylko, że tu się pojawia drobny problem - Mozart najczęściej włącza tryb "nie słyszę cię", na widok innych psów.
nie taka dziwna, też się wówczas wkurzam jak widzę, że pies obcy podchodzi a właściciel idzie w drugą bez efektu...Kiedy się wtedy odwracam i idę w swoją stronę, dochodzi do konfliktów z innymi spacerowiczami... No dziwna sytuacja, bo słyszę "proszę wziąć psa na smycz" - po prostu pretensje o to, że zamiast wołać czy biegać za psem, odchodzę sobie.
Nie widzę w tym nic dziwnego. Zakładam, że znają swoje psy. Nie każdy z nich musi tolerować obcego, rozbrykanego młodego samca. Już nie wspominając, że np. może to byc suka w cieczce, starszy pies, lub po prostu z jakimś problemem zdrowotnym. Lub po prostu nie zsocjalizowanym w młodości. Ja jak widzę, że ktos z daleka bierze swojego psa na smycz to uznaję, że ma do tego powód. I swoje wówczas też biorę.Bywa, że ludzie wychodzą z agresywnymi psami i strasznie się denerwują, jak się Mozart kręci i zaprasza do zabawy a ich pies szarpie smycz, albo po prostu (co jest dla mnie trochę dziwne), nie życzą sobie, żeby psy sobie razem latały i najchętniej szybko zawinęliby się w swoją stronę.
mamy grono psów z którymi się bawimy i o których wiemy, że bawić się z nami nie chcą. i przyjmujemy to do wiadomości nie próbując tego na siłę zmienićJak to ugryźć, kurka felek?
Macie takie sytuacje? Jak sobie z tym radzicie?
Popatrz na mnie, mam dwa chłopaki. Fakt, że młodszy ciamajda ale starszy to już dojrzały facet. Jak idę z nimi na smyczy i podbiega do mnie w podskokach radośnie duże coś to uwierz, toczę pianę z ust.... Szarpnięcie moich dwóch na intruza nie należy do przyjemnych, a jak właściciel daleko to nie będę ryzykować czy dany pies co podbiega ma równo pod kopułą... Jak są luzem, podbiega coś, to podbiega na własną odpowiedzialność. Mniej konfliktów jest gdy są luzem. Ale jak idę na smyczy, to znaczy że mam ku temu powód. mimo sympatii do ogarów opieprzyłabym Cię za niefrasobliwość...
Re: Spacerowe walki o powroty - jak to ugryźć?
Denerwują się, bo jak ich AGRESYWNY pies zrobi Twojemu krzywdę to będzie ich wina, mimo że ich jest na smyczy. proste. Dlaczego na miłość boską chcesz zapoznawać Mozarta z agresywnymi psami??zybalowie pisze:
Bywa, że ludzie wychodzą z agresywnymi psami i strasznie się denerwują, jak się Mozart kręci i zaprasza do zabawy a ich pies szarpie smycz, albo po prostu (co jest dla mnie trochę dziwne), nie życzą sobie, żeby psy sobie razem latały i najchętniej szybko zawinęliby się w swoją stronę.
Re: Spacerowe walki o powroty - jak to ugryźć?
Nie chcę. Przedstawiam tylko sytuację - kiedy pies mi nagle daje dyla i leci w kierunku osoby z agresywnym psem na smyczy. Wtedy nie sposób się odwrócić i spokojnie pójść sobie dalej - pozostaje tylko bieg za psemDarianna pisze:Dlaczego na miłość boską chcesz zapoznawać Mozarta z agresywnymi psami??

Nie widzę w tym nic dziwnego. Zakładam, że znają swoje psy. Nie każdy z nich musi tolerować obcego, rozbrykanego młodego samca.

Swoją drogą - puszczanie luzem na polach suki w cieczce szczególnie rozsądne nie jest...
Ja tego nie próbuję zmieniać na siłę - mój pies próbujemamy grono psów z którymi się bawimy i o których wiemy, że bawić się z nami nie chcą. i przyjmujemy to do wiadomości nie próbując tego na siłę zmienić

I właśnie, co wtedy - odwrócić się i pójść dalej, czy biec za nim?
Na czym polega ta niefrasobliwość? Na wychodzeniu z psem bez smyczy w plener, bo nie bardzo rozumiem?mimo sympatii do ogarów opieprzyłabym Cię za niefrasobliwość...

Myślę, że Darii chodziło o to, że ktoś prowadzi sukę w cieczce (trzeba zrozumieć, że i ona potrzebuje wyjść załatwić swoje potrzeby) a radosny Mozart do nich dobiega i co? próbuje się bawić? w jaki sposób? znam młode samce i wiem co potrafią! Jak utrzymać wtedy sukę?zybalowie pisze:Swoją drogą - puszczanie luzem na polach suki w cieczce szczególnie rozsądne nie jest...
Przede wszystkim na zrozumieniu, że inne psy też chodzą na ten teren i mają takie same prawa jak Mozart. Mo chce się bawić, inne (psy, właściciele) na przykład nie chcą i trzeba to uszanować. A Twoją rolą, gdy idziesz na spacer z psem luzem, jest tak skupić na sobie psa, żeby się nie szwendał do obcych. Jeśli teraz jest to trudne - głupi wiek - to niestety musisz go łapać na smycz w momentach gdy chce wiać. W momencie gdy pies zauważy coś bardzo atrakcyjnego (drugiego psa) i gdy już uda się w jego kierunku,to to, że Ty zawołasz i uciekniesz, nie zadziała. Ciebie ma na co dzień a ten nowy jest tu i teraz. Mo jest w wieku, że wie lepiej, poznaje świat brawurowo i to Ty musisz patrzeć i myśleć za niego. I niestety gonić za nim i łapać go w sytuacji, gdy spóźnisz się ze swoją reakcją i nie zdążysz go zapiąć. Uciekać to możesz treningowo, gdy jesteście sami, żeby nie zapomniał komend. I jeszcze będziesz mogła w każdej sytuacji odchodzić i wołać go, i on wróci, za parę lat, gdy dorośnie. Ja już tak mam z Lokisemzybalowie pisze:Na czym polega ta niefrasobliwość? Na wychodzeniu z psem bez smyczy w plener, bo nie bardzo rozumiem?![]()

Re: Spacerowe walki o powroty - jak to ugryźć?
Jeszcze opisowo: Wyobraź sobie sytuację, że to Ty jesteś z Mozartem na smyczy, że np. Mozart ma rozciętą łapę, nie może biegać i bawić się, i podbiega do was rozbawiony, radosny, żywiołowy 10-miesięczny szczeniak np labrador, i zachęca Was do zabawy a jego właściciel odchodzi sobie nie zabierając psa. Czy byłabyś zadowolona?
Re:
Ja to wiem, Mo nie - dlatego jest to dla mnie problemem.Przede wszystkim na zrozumieniu, że inne psy też chodzą na ten teren i mają takie same prawa jak Mozart. Mo chce się bawić, inne (psy, właściciele) na przykład nie chcą i trzeba to uszanować.
Łatwo powiedzieć - tylko co mam zrobić, kiedy on na widok innego psa leci jak z procy wystrzelony? Rozpocząć spacerową część artystyczną, żeby skupić jego uwagę?A Twoją rolą, gdy idziesz na spacer z psem luzem, jest tak skupić na sobie psa, żeby się nie szwendał do obcych.

Słyszę, że jestem niefrasobliwa, bo mój pies biega za innymi psami - trochę to chyba niesprawiedliwe, bo każdy z nas ma jakiś problem z psem i dlatego proszę o radę.
Jeśli za nim lecę - już to przerabialiśmy - on następnym razem tym chętniej ugania się za innymi psami, już bez chwili namysłu czy ostrzeżenia.
Ba! wywija mi się spod smyczy, robi kółka i wraca do psa, którego sobie upatrzył - i tak sobie trwa radosny spektakl ganiania za psem - bez powodzenia, bo jest szybszy. A dla niego to ubaw po pachy, taaaaka zabawa

Skutkuje tylko danie dyla, ale nie od razu...
Tylko że w takich momentach on już słysząc jak się zbliżam rusza, jakby to był sygnał startowy...Jeśli teraz jest to trudne - głupi wiek - to niestety musisz go łapać na smycz w momentach gdy chce wiać.
Na razie tylko to przynosiło jakiekolwiek efektyW momencie gdy pies zauważy coś bardzo atrakcyjnego (drugiego psa) i gdy już uda się w jego kierunku,to to, że Ty zawołasz i uciekniesz, nie zadziała.

No właśnie - o to mi chodziło - bo to tak naprawdę pogarsza sprawę - następnym razem jest jeszcze gorzej, leci jeszcze chętniej. I robi sobie przy okazji zabawę w "złap mnie" (jak wyżej).I niestety gonić za nim i łapać go w sytuacji, gdy spóźnisz się ze swoją reakcją i nie zdążysz go zapiąć.
Ta myśl działa na mnie kojącoI jeszcze będziesz mogła w każdej sytuacji odchodzić i wołać go, i on wróci, za parę lat, gdy dorośnie

Nie obrażam się - po prostu zastanawiam się - jak w tytule - jak to ugryźć. I chętnie bym poznała doświadczenia innych, którzy mieli taki problem i jak sobie z nim radzili.I nie powinnaś obrażać się, że ktoś zwrócił Ci, w takich czy innych słowach, uwagę za niepożądane zachowanie Twojego psa.
Napisałam, że sytuacja jest dziwna, bo tak naprawdę nie wiem, jak powinnam postąpić

EDIT
A tak może jeszcze dla lepszego zilustrowania sytuacji, przykład z dzisiaj - jak młody zwiał, to stawił się po jakimś czasie - ale zauważył, ze obok przechodziła jakaś kobieta z psem i oczywiście zmienił trajektorię. Nawoływanie - nic. Próby zapięcia na smycz - młody wywija się, podskakuje, ucieka, kręci kółka wokół psa na smyczy.
Dopiero, jak dałam w długą - po chwili wahania - poleciał za mną. Ale kobieta obsobaczyła mnie równo.
Re: Spacerowe walki o powroty - jak to ugryźć?
Wydaje mi się, że cała ta sytuacja jest dla Mozarta wielką zabawą.
Z zachowania Mo, które opisujesz jasno wynika, że chłopak świetnie się bawi.
Nie karcisz go, nie bijesz a biegając za nim jeszcze bardziej go nakręcasz do zabawy w berka. Tak myślę.
Ja już nauczyłam się mieć oczy dookoła głowy i na 10 przypadków, 9 ja zauważam pierwsza.
Nie ważne czy to pies, rowerzysta, żarcie w trawie itd.
Ogary już tak mają, że jak zobaczą psa to MUSZĄ podbiec i obadać delikwenta.
Może po prostu puszczajcie go z dala od osiedli i ulic ?
Z zachowania Mo, które opisujesz jasno wynika, że chłopak świetnie się bawi.
Nie karcisz go, nie bijesz a biegając za nim jeszcze bardziej go nakręcasz do zabawy w berka. Tak myślę.
Ja już nauczyłam się mieć oczy dookoła głowy i na 10 przypadków, 9 ja zauważam pierwsza.
Nie ważne czy to pies, rowerzysta, żarcie w trawie itd.
Ogary już tak mają, że jak zobaczą psa to MUSZĄ podbiec i obadać delikwenta.
Może po prostu puszczajcie go z dala od osiedli i ulic ?


- kasianiolek
- Posty: 831
- Rejestracja: środa 16 wrz 2009, 21:50
Re: Spacerowe walki o powroty - jak to ugryźć?
Nie jestem specjalistą i sama miewam z tym problem, ale może spróbuj wyprowadzać Mo na lince treningowej (10 m), albo będziesz ją trzymać do póki pies się nie nauczy reagować na odwołanie, albo puść go luzem z ciągnącą się linką po ziemi, zawsze będzie łatwiej psa złapać,
powodzenia
powodzenia