Ja powiem za siebie. Nie uwazam, ze mam pare hodowlana. Tzn. nie dobieralam psow pod katem hodowli. Choc mysle, ze jakis wspolny miot moze sie kiedys pojawic

Minute kupilam raz-dwa, bo myslalam o jakims psie, a zakochalam sie akurat w ogarach

Chcialam psa, byly tylko suczki - wzielam suczke. Poniewaz dziewczynie nudzilo sie bez psiego towarzystwa, mialam zamiar dobrac jej jakiegos fajnego psiaka do zabawy, myslalam troche o ogarze, ale bardziej realistycznie - rozgladalam sie za jakims fajnym psem bez jajek

. Suczki troche sie balam, bo nie zawsze dwie samice sie dogadaja, w kazdym razie wydaje sie, ze parce latwiej
Kontrabas wzial sie stad, ze szkoda mi bylo, zeby zaden pies z miotu po Korsie nie trafi do Polski, a ze i tak chcialam psa, w koncu stanelo na ogarze. Obiecalam Eli, ze postaram sie zrobic mu uprawnienia reproduktora i mam zamiar sie z tego wywiazac. Zadna ze mnie hodowczyni, ale skoro juz w to wszystko wsiaklam, bardzo mozliwe, ze Minuta bedzie rozmnozona, moze i nie raz. W marzeniach chetnie widzialbym sie w przyszlosci w otoczeniu ogarow, ta rasa bardzo mi sie podoba.

Ale nie planuje konkretnie, raczej mam jakies mgliste zarysy przyszlosci moich ukochanych psiakow. Bo przede wszystkim to sa moje ukochane psiaki i zalezy mi, zeby im bylo dobrze z nami, zeby mialy rozrywke i mozliwosc wyszalenia sie. Dlatego sa dwa. Bynajmniej nie dlatego, ze postanowilam hodowac ogary.
Albo, ze stac mnie na dwa duze psy i ze mam dla nich dosc miejsca
ale radzimy sobie 
Pilnowanie pary w czasie cieczki jest mocno uciazliwe, ale skoro ludzie maja po kilka psow (ot, weszynoska chocby;) roznej plci i ras i sobie radza, mysle ze jak sie chce to sie da.
Czy lepsze dwie suki? Do hodowli zapewne tak. O ile sie lubia

No i wtedy nie dwie, a cztery cieczki w roku.

No a dogadywanie sie - nie wiem, mysle, ze pies z suka latwiej niz pies-pies albo suka-suka, ale chyba jednak nie plec najwazniejsza, a charakter, temperament. Minuta i Kontrabas sa tak rozni od siebie, ze nie moge sie nadziwic. Ale jakos sie tam dogaduja, maja swoje zwyczaje, rytualy, rozumieja sie i respektuja nawzajem swoje widzimisie. Ale nie sa taka zgrana para kumpli.
To, ze sa w jednym wieku jest jakims utrudnieniem. Jako mlodziez porzadnie dali mi popalic - to psy silne, zywiolowe, nielatwe do ulozenia. Powoli sie troszke wyciszaja

Ale sa na tym samym poziomie rozwoju, dla nich to chyba fajnie? Co bedzie na starosc - zobaczymy. Nie wszystkie psy choruja, nie wszystkie choruja na starosc - moze beda dla siebie wsparciem i zgodnym towarzystwem. Trudno to przewidziec, zaplanowac mozna tylko niektore rzeczy, reszta toczy sie swoim biegiem...
Nie mam poukladanych planow, ale staram sie odpowiedzialnie podchodzic do juz podjetych decyzji, wiec oby tylko zdrowie dopisywalo. A ogary swietnie wplywaja na moje zdrowie - ruch na powietrzu, odreagowanie stresu, pozytywne psie wibracje

No i zebym tak wiecej czasu dla nich miala...
