No właśnie ja nie mam żadnego porównania i w ogóle nie mam pojęcia, ile jest prawdy w tym przekonaniu. Moz jest raczej mało wrażliwy, czasami aż mnie to trochę martwi

Bo potrafi w biegu nie wyrobić zakrętu, walnąć o coś tak, że aż zęby zadzwonią i nic sobie z tego nie robić.
Tak jak myślałam, nadwyrężył sobie łapę i dzisiaj już praktycznie śladu nie ma, przez jeden dzień zostawiliśmy go w spokoju, z domu wychodził tylko na siku. Poleżał w ciepłym, polizał i jest ok.
Aszemi
Mi się bardzo podoba ta komitywa, jaka się między Szejkerem a Mozartem zawiązuje, naprawdę fajnie się dogadują. A Salwa to już chyba zawsze będzie go częstowała oszczekiwaniem

Ostatnim razem, kiedy Szajka gdzieś sobie poszła, Mo próbował Salwę namówić do zabawy piłką, a ta tylko patrzyła na niego wyniośle, jak na kogo głupiego, z wyrazem pyska "a co ty, głupi jesteś?"
p.s.
Niedzielny spacer był na tyle spontaniczny, że nie mieliśmy ani gwizdka, ani nagródek, więc zastanawiałam się, jak to będzie... I było ok
Jakie to świetne, że mój pies wyszedł z tego najgorszego wieku, kiedy nawet najlepiej przygotowany logistycznie spacer był stresem. Teraz nareszcie jest przyjemnością
"Polowanie na frajera" nie udało mu się już od dłuższego czasu, bo zawczasu poznaję sygnały i zabieram psa z wybiegu.
Jak teraz spojrzę wstecz to widzę, ile błędów popełniałam po drodze i o ile byłoby nam łatwiej, gdybym postępowała w pewnych kwestiach inaczej. Chyba przy żadnym psie nie nauczyłam się tyle, ile przy Mozarcie, bo po prostu zmusił mnie do kombinowania
