Strona 93 z 127

Re: Mozart - Ogar poszedł... do biblioteki ;-)

: wtorek 27 gru 2011, 13:07
autor: zybalowie
Dziękujemy za życzenia :-)
U nas na razie taki sobie okres, bo dużo przykrych spraw się nawarstwiło :placzek:
Pies ma się dobrze, pańcia trochę gorzej.

Re: Mozart - Ogar poszedł... do biblioteki ;-)

: czwartek 29 gru 2011, 23:55
autor: wszoleczek
mam nadzieje, ze juz u was lepiej!

Re: Mozart - Ogar poszedł... do biblioteki ;-)

: sobota 17 mar 2012, 18:35
autor: zybalowie
Takie tam, ostatnie spacerki...

Re: Mozart - Ogar poszedł... do biblioteki ;-)

: sobota 17 mar 2012, 18:36
autor: zybalowie
Czasami przychodzą nam do głowy głupie pomysły ;-)

Re: Mozart - Ogar poszedł... do biblioteki ;-)

: sobota 17 mar 2012, 18:38
autor: hania
Wygląda jak w koszulce nocnej :jezyk:

Re: Mozart - Ogar poszedł... do biblioteki ;-)

: sobota 17 mar 2012, 18:47
autor: zybalowie
hania pisze:Wygląda jak w koszulce nocnej :jezyk:
Prawdę mówiąc on sam się wstępnie "ubrał", bo w ferworze zabawy przełożył ją sobie przez głowę :P
I naprawdę cudacznie wyglądał.

Decyzja zapadła - kastrujemy się. Z powodów, o których pisałam już wcześniej, ale kropką nad "i" stały się jego dominujące zachowania. Mozart zaczął dominować inne psy - szczególnie młode i coraz częściej dochodziło do bójek. Przede wszystkim najczęściej "uglebiał" (przyciskał do ziemi całym ciężarem) inne samce pokazując, kto tu jest szefem i warcząc, ale stąd niedaleko już było do utarczek. Ciekawe, że najczęściej staje w szranki z labkami :mysl_1:

Wyjścia na spacery z innymi psami stały się trudne. Oczywiście wiem, że kastracja nie jest żadnym złotym środkiem, ale może nam pomóc. I chcę to zrobić teraz, zanim wejdzie mu to w nawyk.

Dziwne, bo z ciapkowatego szczeniaka wyrósł dominujący pies, który naprawdę nie ustępuje pola, a nawet sam szuka zaczepki.

Liliowe rodzeństwo, powiedzcie, wasze psy też się takie zrobiły z wiekiem?

A z innej beczki - ćwiczenia wracania na gwizdek dają efekty. Nie jest to magiczny środek teleportujący psa do nogi, ale jedyny skuteczny sposób przywołania go, który działa teraz nawet w obecności innych psów. Zrezygnowałam z przywołania paszczowego i posługuję się sygnałami na gwizdku.

Re: Mozart - Ogar poszedł... do biblioteki ;-)

: niedziela 18 mar 2012, 20:18
autor: EiMI
Hehehe! Ożyli!!!! Wiosna idzie idzie i zapadnięci w sen zimowy wstają :jezyk: :jezyk: :jezyk:
Ale żeby tak zaraz na dzień dobry jajka... ciach! Ałłłłłłł!!!!

Re: Mozart - Ogar poszedł... do biblioteki ;-)

: poniedziałek 19 mar 2012, 01:04
autor: zybalowie
No, ostatnio Mozart zagiął parol na takiego młodego głupiego, co chodził i próbował "ujeżdżać" inne psy. Większość reagowała ostrzegawczym warknięciem i młody na jakiś czas sobie odpuszczał.
A Mozart nie - naprawdę się wkurzył i warczał już na sam jego widok (pewnie szły między nimi jakieś subtelne sygnały). A potem hyc - gleba i ostra reprymenda. Młody dawał się uglebiac, ale powarkiwał no i zaczynała się bójka.

Raz - rozdzielenie, odczekanie, druga sznasa.
Drugi raz - rozdzielenie, odczekanie, trzecia szansa. Ok, an chwilę spokój, poszedł gdzie indziej, A potem zawrócił i znowu uglebia, warczy, bójka.

Aż w końcu jakaś kobieta co to się znała na rzeczy - nie złośliwie, zupełnie rozsądnie - powiedziała, że powinnam go zabrać, bo po prostu robi to, co chce i moje reprymendy guzik dają, robi tak jak ma ochotę i uczy się, że i tak zaraz go puszczę i znowu pójdzie w tany (jak z uciekaniem i przywołaniem).

No i mam łobuza. A było tak pięknie, kiedy był ciapakiem - taki błogi spokój był...

Dzisiaj zadzwoniłam do weta i zaśpiewali mi 400zł za kastrację :zdziw_5: Muszę się znowu pomodlić do matki boskiej pieniężnej.

Dzisiaj dostałam złotą radę od-nieistotne-kogo, żebym "dopuściła go" to mu przejdzie :zly2:

Re: Mozart - Ogar poszedł... do biblioteki ;-)

: poniedziałek 19 mar 2012, 06:40
autor: Chaszczy
Oj... Wiem, że czasem trzeba, ale mi zawsze jako facetowi, to tak po prostu drugiego samca żal...

Re: Mozart - Ogar poszedł... do biblioteki ;-)

: poniedziałek 19 mar 2012, 09:02
autor: Wigro
To jest taki wiek, buzuje, przejdzie mu za pół roku.
A właśnie labki bywają upierdliwe, lubią się sprawdzać, niby tiu tiu a za chwilę skacze na łeb i trzeba warczeć.
Pozdrawiam