Strona 10 z 20
Re: Walentynkowe "ogórki" u węszynosów
: poniedziałek 13 lut 2012, 11:35
autor: nulka
qrcze,Basia Wy macie jakąś tajną linię zwiadowczą ,albo w węszynosowie są kamerki

Re: Walentynkowe "ogórki" u węszynosów
: poniedziałek 13 lut 2012, 11:38
autor: kasianiolek
Trzymamy kciuki za szczęśliwe rozwiązanie!
(brakuje mi emotikony, która trzyma kciuki, już nie raz by się przydała)
Re: Walentynkowe "ogórki" u węszynosów
: poniedziałek 13 lut 2012, 12:10
autor: BasiaM
Re: Walentynkowe "ogórki" u węszynosów
: poniedziałek 13 lut 2012, 14:27
autor: szlachcianka
Diuna nic nie zacznie bo Pancia zapowiedziala ze na Walentynki to tak musi byc

Re: Walentynkowe "ogórki" u węszynosów
: poniedziałek 13 lut 2012, 14:30
autor: weszynoska
Mogły by być...ale termin "walentynkowy" to tak trochę marketingowo

podałam.
Dzis jest 58 dni od krycia...spokojnie..Diuna nigdy nie urodziła przed 62 dniem..a i w 64 tez jej się zdarzało
Re: Walentynkowe "ogórki" u węszynosów
: poniedziałek 13 lut 2012, 14:58
autor: BasiaM
Czyli czeka na weekend

jak Stefan w domu będzie cały dzień

Re: Walentynkowe "ogórki" u węszynosów
: środa 15 lut 2012, 07:28
autor: Danusia
Co słychać u Diuni, czy maluszki już chcą oglądać świat!!!
Re: Walentynkowe "ogórki" u węszynosów
: środa 15 lut 2012, 07:48
autor: qzia

Cisza a my w nerwach.
Kasia
Re: Walentynkowe "ogórki" u węszynosów
: środa 15 lut 2012, 07:58
autor: weszynoska
Cisza cisza...Diuna nigdy się nie spieszy i o siwe włosy mnie przyprawia. Apetyt w normie...śpi cały czas. Chociaż pewne oznaki zbliżającego się porodu już można dostrzec, zaczęła się wylizywać, brzuch opadł. Chodzi graczato
natomiast u nas zaczęły się wichry...nie wiem czy damy radę do sklepu dojechać tak kurzy. Drogi nie ma, dziś Stefan pojechał z Domi do szkoły z wielką łopatą od śniegu....dobrze, że nasza toyotka ma napędy sprawne.
Re: Walentynkowe "ogórki" u węszynosów
: środa 15 lut 2012, 08:31
autor: aganowaczek
weszynoska pisze:natomiast u nas zaczęły się wichry...nie wiem czy damy radę do sklepu dojechać tak kurzy. Drogi nie ma, dziś Stefan pojechał z Domi do szkoły z wielką łopatą od śniegu....dobrze, że nasza toyotka ma napędy sprawne.
Oj skąd ja to znam. Dziś do pracy (60 km) jechaliśmy 2 godziny! Oczywiście spóźniając się jak diabli.
Szczęśliwego porodu życzymy i z niecierpliwością czekamy na D-rodzeństwo
