Strona 87 z 127

Re: Mozart - Ogar poszedł w las.

: niedziela 30 paź 2011, 21:30
autor: Ania W
No to fajnie! :)
zybalowie pisze: A jakie to było miłe, jak za plecami słuchałam rozmów o ogarach utrzymanych w tonie "no no, ogar, taaak, miałem kiedyś sukę, to był dopiero pies, jak ona pięknie pracowała..." itd ;-)
W sumie to okazuje się, że kiedyś każdy miał / słyszał o / widział jakieś ogary i było dobre ....a teraz lepsze inne :niewka:

Re: Mozart - Ogar poszedł w las.

: poniedziałek 31 paź 2011, 01:23
autor: zybalowie
Oho, znalazłam coś fajnego: http://www.ciupis.pl/porady/pk5/pk5.htm" onclick="window.open(this.href);return false;

Re: Mozart - Ogar poszedł w las.

: poniedziałek 31 paź 2011, 08:41
autor: hania
Super :)
Pierwszy kontakt ze zwierzyną obiecujący :)

A odnosnie wczesniejszego tematu. Przemyślałam sprawe konieczności zarejestrowania psa z tatuażem i wyszło mi, że to logiczne. Przy psie nie zarejestrowanym trafia sie po numerze tatuażu tylko do hodowcy, którego nikt nie zobowiązuje do spisywania i przetrzymywania danych nowych właścicieli szczeniaków. Czyli - jeżeli pies nie jest zarejestrowany a hodowca nie ma danych właściciela - tatuaż nic nam nie daje.

Re: Mozart - Ogar poszedł w las.

: poniedziałek 31 paź 2011, 14:26
autor: zybalowie
hania pisze:Czyli - jeżeli pies nie jest zarejestrowany a hodowca nie ma danych właściciela - tatuaż nic nam nie daje.
No tak, racja, PZK ma tylko dane o hodowcy, ale nie o właścicielu. Swoją drogą - trochę szkoda. Abstrahując od kwestii przepisów, PZK miałby pełniejszą wiedzę o psach z danych miotów i łatwiej byłoby je odnaleźć (tzn. badając pochodzenie psów, robiąc porównania itd).

Re: Mozart - Ogar poszedł w las.

: środa 02 lis 2011, 08:49
autor: zybalowie
No więc: wychodzimy sobie z pieskiem na poranny spacerek - w celu porannego spacerowania outfit nie musi być koktajlowy, więc narzucam na siebie bylejakie sprane dresowe portki, koszulkę, blezer i stare trampki. Spacerujemy się i spacerujemy, a w tym czasie Krystian wychodzi do pracy i zamyka drzwi... na zamek, od którego nie mam klucza.

Więc po powrocie stoję pod drzwiami jak osiołek - bez telefonu, bez pieniędzy, ubrana jak pospolity łach. W końcu poszłam po rozum do głowy i zaczęłam pukać od drzwi do drzwi (prezentując się niezbyt wyjściowo), żeby prosić sąsiadów o pożyczenie telefonu... W połowie misji poszukiwawczej miła sąsiadka spod 5. mi otworzyła :-)

I tu sytuację uratowała obecność psa, ponieważ do dnia dzisiejszego nie pamiętam numeru mojej drugiej połowy - który na szczęście został wygrawerowany na psej adresówce :mrgreen:

Gdyby nie to szczęście w nieszczęściu siedziałabym sobie na schodach przed drzwiami jeszcze z dobrych 8 godzin...

Re: Mozart - Ogar poszedł w las.

: środa 02 lis 2011, 09:07
autor: Asiun
No to u mnie by nie przeszło, bo Orik ma na adresówce mój numer :niewka:

Re: Mozart - Ogar poszedł w las.

: środa 02 lis 2011, 09:14
autor: zybalowie
Asiun pisze:No to u mnie by nie przeszło, bo Orik ma na adresówce mój numer :niewka:
U nas ma oba ;-)

Re: Mozart - Ogar poszedł w las.

: środa 02 lis 2011, 09:20
autor: ania N
Dobre :gleba:
U mnie pies ma telefon do męża a kot do mnie. W razie co trzeba złapać odpowiednie zwierzę. :gleba:

Re: Mozart - Ogar poszedł w las.

: środa 02 lis 2011, 09:44
autor: EiMI
U nas zgodnie z przydziałem właścicielskim: Etna - tel. do Maćka, Calvados - do mnie :D

Re: Mozart - Ogar poszedł w las.

: środa 02 lis 2011, 10:12
autor: hania
Nie ma to jak adresówka :lol: