Strona 86 z 127
Re: Mozart - pies przeprowadzakowy ;-)
: piątek 28 paź 2011, 12:36
autor: eliza
Mnie śmieszą radomskie przepisy. Każą wszystkie psy czipować, coby właścicieli znaleźć. Tylko ciekawe jak, jak radomskie schronisko nawet czytnika nie ma...
Tak że wy nie macie źle. U nas wcale nie można spuszczać psów, Radom cały ma być osmyczowany, a jak rasa groźna to i kaganiec ZAWSZE.
Ale my gmina Jedlińsk, u nas to tylko pola...
A ogary to wszystkie chyba takie, że czasem muszą i nie odpuszczą
Re: Mozart - pies przeprowadzakowy ;-)
: piątek 28 paź 2011, 13:05
autor: zybalowie
eliza pisze:
Tak że wy nie macie źle. U nas wcale nie można spuszczać psów, Radom cały ma być osmyczowany, a jak rasa groźna to i kaganiec ZAWSZE.
Wiesz, ja w sumie uważam, że Szczecin jest miastem przyjaznym psom - szczególnie jak porównuję to z praktyką i przepisami w innych miastach. Mamy wybiegi, sensowne przepisy dotyczące smyczy i kagańca, kupy możemy wyrzucać do śmietników komunalnych itd. A ostatnio nawet znieśli opłaty za psa w autobusie
Żyć nie umierać, naprawdę w moim mieście z psem nie czuję się wyrzutkiem i nie mam cięzkiego życia.
Akurat w tym przypadku czepiam się uprawiając prywatę i tylko samych panów sprawdzających. Bardziej to takie stękanie niż próba marudzenia na przepisy w mieście, bo one są dobre.
Z tego co wiem to duży wkład w zmianę przepisów o kagańcach wnieśli nasi lokalni trenerzy i behawioryści, bo udało im się przekonać radnych, że kaganiec i smycz razem stymulują agresywne odruchy i że to nie ma sensu. Więc nakaz noszenia i tego i tego dotyczy tylko psów z listy agresywnych ras i mieszańców tych ras (ostatnie może kłopotliwe, ale idealnego rozwiązania nie ma).
Re: Mozart - pies przeprowadzakowy ;-)
: piątek 28 paź 2011, 16:33
autor: martaimicho
Masz dzis dzień nie ma co
mój endżel ma to samo co Mozart-żarcie to dla niego priorytet...niestety,z zapachem tak strasznie nie jest,bo się udaje odwoływać,ale za to inne psy...o matko

kocha każdego psa i z każdym by się kumplował..a ja tylko czasem jak stracę czujność a Lubo bez smyczy hasa i tu zza drzewa piecho tylko tak "Lubo,stój" a on często staje,ale zaraz też potrafi ruszyć z kopyta..często się odwoła,ale jak znajomka ujrzy to d-pa blada
Szczecin faktycznie jest miastem przyjaznym psom,kolezanka przeprowadziwszy się z Olsztyna do Szczecina nie posiadała się z radości-nie ma opłat za psa w autobanie:)kupa kasy zaoszczędzona jak ktoś 5 dni w tyg.z psem jeździ.
U mnie to wolna amerykanka,raz na rok przypomną sobie-w okolicach marca/kwietnia że ludzie po psach nie sprzątają..bo po roztopach ujawnia się ile qup zalega okolice..
Ja się żegnam i wyjeżdżam za 2 godzinki do nienetowej krainy na 4 dni i odpoczywam,czego i Wam życzę

Re: Mozart - pies przeprowadzakowy ;-)
: piątek 28 paź 2011, 18:59
autor: zybalowie
martaimicho pisze:
Ja się żegnam i wyjeżdżam za 2 godzinki do nienetowej krainy na 4 dni i odpoczywam,czego i Wam życzę

No to wypoczywaj - nie będę się rozczulać, bo zazdroszczę
Inwentarz zaszczepiony i odrobaczony. Nic więcej nas dzisiaj nie spotkało i jak na ironię pies był bardzo grzeczny.
A tak się oswajamy z hałasami:
http://www.youtube.com/watch?v=0EeUHxoQSVc" onclick="window.open(this.href);return false;
Ogar poszedł w las.
: niedziela 30 paź 2011, 01:32
autor: zybalowie
Nasza pierwsza zbiorówka.
Na początek może też - najpierwszy w życiu kontakt ze zwierzyną i farba "na żywo":
http://www.youtube.com/watch?v=ZpTSowjJ4II" onclick="window.open(this.href);return false;
Głoszenie trupa

- Emocje

- Dobrze posiedzieć przy ŻUBRZE ;-)

- Poszło zacnie: 10 dzików, dwa lisy, jeleń i koza :-)
Poszłam za radą tych którzy doradzali, że zdanie najlepiej wyrobić sobie w praktyce.
Miałam przyjemność uczestniczyć w bardzo udanym polowaniu na miarę klasycznego etosu myślistwa.
Bardzo dziękuję za ciepłe przyjęcie, wsparcie, klimat i chyba przede wszystkim: spory entuzjazm dla ogarów i dobre słowo.
Ł-Bohun 
- wyszło pięknie, dziękuję.
Re: Mozart - Ogar poszedł w las.
: niedziela 30 paź 2011, 07:49
autor: ania N
no no... Mozart ale miałeś przygodę.
Skoro "pierwsza" zbiorówka to może jeszcze kiedyś... ?

Re: Mozart - Ogar poszedł w las.
: niedziela 30 paź 2011, 11:43
autor: EiMI
Nie wiem czy bardziej zazdrościmy

możliwości spróbowania (i wewnętrznej siły by móc to przetrwać), czy współczujemy biednym sarenkom i dzikom

. Jak już wiele razy pisałam, ja bym tam nad tymi zwierzakami siedziała i płakała.
W każdym razie gratulujemy udziału i jesteśmy pod wrażeniem dzielności Mo i Waszej.
Re: Mozart - Ogar poszedł w las.
: niedziela 30 paź 2011, 14:16
autor: zybalowie
ania N pisze:
Skoro "pierwsza" zbiorówka to może jeszcze kiedyś... ?

Ja bym tam bardzo chętnie zafundowała psu zagrodę z dzikiem w towarzystwie jakiegoś doświadczonego kolegi. A potem, zobaczymy, będziemy pracować - dostaliśmy już zaproszenie na zbiorowe w grudniu.
ja bym tam nad tymi zwierzakami siedziała i płakała.
Miałam szczęście uczestniczyć w polowaniu takim, jakie bym sobie wyobrażała jako etyczne i nie drastyczne - bardzo rozsądni i doświadczeni myśliwi. Od myśliwych po sposób pracy psów, wszystko "po Bożemu". Mogłabym się rozpisywać, ale porozmawiałam sobie trochę o tym, jak to może wyglądać w różnych przypadkach i jakie są konsekwencje - już nawet samego wyboru psa.
Sama idea zabijania zwierząt mnie nie wzruszała, bo jem kanapki z szynką i rosołek na kurce. Odstraszała mnie niepewność co do praktyki tego, jak to się może dziać. Historie krążą różne, w sporej części jeżące włos na głowie.
I przypadł mi do gustu klimat względem psów, akurat w tym przypadku - taka męska szorstka miłość

Chociaż z opowiadań wiem, że bywa różnie i nie zawsze tak. Ale akurat tutaj jak sobie później przy likierku z panami myśliwymi porozmawiałam, nie miałam żadnego ale do ich poglądów, podejścia do tematu... Okazało się, że w dużej części jest zbieżne z moim.
Re: Mozart - Ogar poszedł w las.
: niedziela 30 paź 2011, 20:01
autor: Ania W
Ale mieliście przygodę!

Będzie kontynuacja?
Popróbujcie też ścieżek -w to można w dużym stopniu bawić się samemu

A dojście do skóry dzika już sobie wyrobiliście
zybalowie pisze:
ja bym tam nad tymi zwierzakami siedziała i płakała.
Sama idea zabijania zwierząt mnie nie wzruszała, bo jem kanapki z szynką i rosołek na kurce. Odstraszała mnie niepewność co do praktyki tego, jak to się może dziać.
Prawdę mówiąc ja jako osoba niejedząca mięsa bardziej ubolewam nad tym jak zwierzęta są traktowane w masowych tuczarniach czy kurnikach

Polowanie przy tym wszystkim daje im jeszcze jakąś szansę...Rzeźnia nie

Re: Mozart - Ogar poszedł w las.
: niedziela 30 paź 2011, 21:17
autor: zybalowie
Ania W pisze:
Prawdę mówiąc ja jako osoba niejedząca mięsa bardziej ubolewam nad tym jak zwierzęta są traktowane w masowych tuczarniach czy kurnikach

Polowanie przy tym wszystkim daje im jeszcze jakąś szansę...Rzeźnia nie

Zgadza się - dla mnie istotna jest jeszcze jakość życia tych zwierząt.
Będzie kontynuacja?
Myślę, że tak

W międzyczasie sobie poćwiczymy.
Chciałabym sobie w przyszłym roku pozwolić na udział w warsztatach. Nie ukrywam, że wiele zależy od kondycji finansów - zobaczymy. Jak by się to nie potoczyło dalej, pies na pewno będzie miał masę radochy, a ja nowe doświadczenia. Chciałabym się trochę więcej dowiedzieć o kwestii użytkowości ogarów a to jest chyba dobra droga do tego
Powiem szczerze, że jak zobaczyłam na żywo jak pracuje Ł-Bohun, to byłam pod wrażeniem (ale tak naprawdę to wybałuszyłam oczy obserwując dochodzenie postrzałka...). Bardzo mnie to podkręciło, chciałabym sprawdzić, ile w tym pracy właściciela a ile wrodzonych predyspozycji.
No i jakoś tak diabelnie zachęcająco podziałał na mnie kontakt z myśliwymi, bo nie brakowało poklepywania po plecach i chwalenia, że super, że cywil się za to bierze, że akurat z ogarem, że warto itd. A jakie to było miłe, jak za plecami słuchałam rozmów o ogarach utrzymanych w tonie "no no, ogar, taaak, miałem kiedyś sukę, to był dopiero pies, jak ona pięknie pracowała..." itd
