Minęły emocje po odejściu Amona

, aczkolwiek cały czas się łapię się na tym jakby dalej był z nami, był przez prawie 14 lat.
Myślę, że zasłużył sobie na jakoś refleksję

. Psy były zawsze w moim życiu, a że na dniach kończę 70, to było ich sporo. Były to różne psy, kundelki, rasowe, rodowodowe, różne rasy w różnych typach. Cała mój moja rodzina kocha psy, synowie (których może niektórzy pamiętają z wystaw i klubowych), jeden mieszkający w Szkocji, drugi pod Poznaniem też aktualnie mają psy rodowodowe. Wszystkie te psy są w moich wspomnieniach, każdy był inny, ale żaden z nich tak nie zmienił naszego rodzinnego życia jak Amon Olfactus po niezapomnianej Gawrze, od momentu jak go odebrałem od Ani Łuczak

na jesieni w 2006 roku.
Od początku przygotowałem go do wystaw, a trzeba powiedzieć, że lubił to robić i wykazywał się dużą wolą współpracy z sędziami (raz tylko odmówił). Był o to o tyle dziwnie, że poza wystawami i ringiem w codziennym życiu był nieufny i nie pozwalał się dotykać obcym osobą, miał duży instynkt strużujący a nie kiedy (wiem że trudno w to uwierzyć) nawet obronny. Oczywiście dla najbliższej rodziny i przyjaciół przylepa.
Dał nam dużo radości i satysfakcji

. Tak dla porządku kilka faktów : Zwycięzca Rasy (BOB) x 5, Zwycięzca Młodzieży x 5, CWC x 8, Najlepszy Pies w Rasie (NPwR) x 5, Złoty Medal x 13, chempionaty praktycznie wszystkie co mógł zdobyć, w finałach też nie najgorzej, łącznie 18 pucharów i statuetek.
Co mnie najbardziej cieszy

, to liczne potomstwo, mimo tylko trzech w tym dwóch skutecznych kryć, liczyłem ostatnio to w Polskiej Bazie Ogarów jest 73 wnucząt, a wiem, że są jeszcze poza Polską.
Amon też był dla mnie inspiracją do napisania, wydrukowania i rozprowadzenia w marcu 2009 roku ulotki o ogarach.
I na koniec, o jednym jestem przekonany, że to był mój ostatni pies, nie chciałbym aby jakiś kudłaty przyjaciel mnie przeżył

.