Wątek rośnie w takim tempie, że jak teraz nie napiszę to mi ucieknie jak wiele rzeczy po drodze. Dlatego też licząc na rychłe uporządkowanie spraw z nim związanych dorzucam swoje trzy grosze.
EiMI pisze:
Mamy też na Forum nowy ładny i całkiem pusty dział... TUDNE SPRAWY. Może ktoś, kto może, wytnie akcję opluwania Pań Anety i Beaty z zapowiedzi miotu i przeniesie we właściwie miejsce

Wnioskowałam żeby jednak to, co jest zbędne w tym wątku przenieść do nowego wątku w dziale hodowla. Myślę, że w takim wątku można by poruszyć kilka zagadnień związanych z naszymi wątpliwościami odnośnie hodowli, a nie tylko powyższe.
Mogłoby się bowiem okazać, że mielibyśmy same trudne sprawy związane z różnymi tematami, które już są na forum, jako, że człowiek potrafi sobie życie skomplikować
qzia pisze:Może załóżmy watek o forach, bo chyba temat gdzieś uciekł.
Temat tego wątku uciekł już na pierwszej stronie, a właściwie utonął w potopie dywagacji natury etycznej…chyba, bo pewna nie jestem czy to tak do końca o etykę chodziło
To co mi się rzuciło natomiast oczy …
Nikt na razie nie napisał, że to skandal, że związek na takie rzeczy pozwala i że trzeba, żeby tam poleciały głowy (i tu powinny paść konkretne nazwiska „ z góry”) ani też nikt nie wyszedł z propozycją petycji protestującej przeciwko takim praktykom ZK (tak ogólnie). Łatwiej uderzyć w osobę prywatną ?
I żeby nie było - nie podoba mi się taki miot z przypadku, nie podoba mi się krycie tak młodej suki, ale z drugiej strony jakoś nikt też wprost nie napisał np. „A to trzeba było cicho siedzieć i uśpić szczeniaki” albo „Mogłaś podać tabletki wczesnoporonne”.
Tak jak napisała elap – mleko się rozlało, wszyscy wiedzą, że to nie jest starannie przemyślane krycie no to co miało się wydarzyć dalej?
Nie lubię też marketingu w formie przerysowywania zasług rodziców szczeniąt dla dobra rasy , wyrokowanie na temat ich ogromnego potencjału itp. Obserwuję to niestety coraz częściej w przypadku różnych hodowli i przybiera on przedziwne formy, żeby tylko zwrócić uwagę…Swoją drogą niewiele się te zabiegi różnią od tych w innych rasach. Być może faktycznie jest to związane z wzrostem podaży, a niestety z popytem trzymającym się na mniej więcej stałym poziomie ale mam nadzieję, że są jednak jakieś granice.
Bardzo chciałabym, żeby ogłoszenia o miotach zwierały konkretne informacje o rodzicach (mogą być tytuły – nie ma sprawy

) i szczeniakach bez zbędnych ozdobników słownych czy manipulacji faktami, ale nie łudzę się, że tak będzie u wszystkich.
Bardzo natomiast lubię dyskusje, lubię też emocjonalne dyskusje i nie za bardzo w mojej naturze leży słodzenie, choć ja chyba raczej nie z tych wrednych

. Ale to w jakim kierunku poszła ta powyżej nieco mnie zszokowała. Ludzie toż to zaraz nie na wystawy a na „ustawki” trzeba będzie się umawiać (Sławek na meczu poobserwuje „żyletę” i nam powie co i jak

). Temat jakby na czasie
Osoby atakowane a właściwie jedna osoba wyraziła wielokrotnie żal, że do tego doszło i starała się wytłumaczyć.. Nie napisała (a przynajmniej ja tego do tej pory nie zauważyłam ), że na pewno z tej pary będą piękne, zdrowe i niezwykle obiecujące ogary. Na razie napisała tytuły rodziców. Skłamała? Moim zdaniem do przegięcia by doszło, gdyby zaraz po narodzinach miotu rozpoczęły się peany na temat tych szczeniąt i ich świetlanej przyszłości…ale póki co to pozostaje mi zapytać „ Ale o co dokładnie chodzi?”
I błagam was nie piszcie, że o szczerość i prawdę. Bo gdyby tylko chodziło o szczerość to trzeba było np.zaraz po śmierci Duni napisać, że to przez ciążę …albo, no dobra, odczekać z miesiąc tak po ludzku.
Ewentualnie na bieżąco skrytykować jakiś miot czy posunięcie hodowlane (także w innych hodowlach). A tu jakoś dziwnie wyszło, że o ile przy miocie miedzy rodzeństwem, który przeszedł bez echa, jedna z osób teraz zajadle krytykujących stwierdziła. że takie rzeczy się zdarzają…teraz ma tyle do powiedzenia, ale jakby z innej perspektywy. No proszę was…o jakiej szczerości i prawdzie mówimy?
Ja wcale nie mam ciągot to bycia szczerą za wszelką cenę ale otwarcie powiem – w większości przypadku osób tak gorliwie krytykujących i łapiących za słówka proponuję zrobić sobie rachunek sumienia, bo gdyby tak nieco bardziej sięgnąć w przeszłość i przeanalizować kilka spraw….No cóż mogłoby się okazać, że różnie bywało. Tylko czy naprawdę chcemy teraz sobie nawzajem wyciągać różne rzeczy?
Jak znam życie to i tak potem okaże się, że prawdy są trzy : święta prawda, tyż prawda i gówno prawda. (uwielbiam to!

)
I jeszcze jedno w zdecydowanej większości przypadków nie mam problemów z normalną rozmową z moimi oponentami z tego czy tamtego forum w realu. Ja generalnie mam pozytywny stosunek do ludzi i zazwyczaj nie zakładam ich złej woli, nawet jeżeli kompletnie się z kimś nie zgadzam, jednakże jest dużo rzeczy, które nie podobają mi się w hodowlach ( w tym wątku jednak już wymieniać nie będę, choć nie mam oporów, żeby w stosownym miejscu wymienić je z komentarzem ) i wydają mi się nie w porządku, chociaż robione są w świetle prawa. Więc co mam robić? Pisać za każdym razem jak pokaże się ogłoszenie o miocie z hodowli X czy Y? To będzie ta prawda i szczerość albo zaczątek dyskusji, bo to w końcu jest forum? Dyskutować możemy o problemie, ale w tym przypadku zaczęły się osobiste wycieczki i to w sumie nie tylko z jednej strony. Uważam, że hodowlę prowadzą ludzie dorośli – oni decydują, oni ponoszą konsekwencje, a życie weryfikuje …Jeżeli ktoś mnie pyta o zdanie – proszę bardzo, chętnie się nim podzielę ale krucjat prowadzić nie będę.
I na koniec
Z mojej obecnej perspektywy podjęłabym taką samą decyzję jak została podjęta w tym przypadku. Wystąpiłabym o warunkową zgodę i nie sądzę, żeby mi odmówiono nawet gdybym nie była znaną hodowlą (swoją drogą nie wiem jakie są kryteria „znaności”

). Byłabym wściekła na siebie, byłoby mi głupio, byłoby mi żal suki (ale nie dlatego, że powinna się jeszcze lalkami bawić, tylko dlatego że uważam, że w naszej rasie suki powinny być kryte pierwszy raz w wieku 2,5 – 3 lata) ale gdyby nie było żadnych przeciwwskazań zdrowotnych nie podałabym jej środków hormonalnych…i zapewne na dłuższy czas odechciałoby mi się jakiejkolwiek hodowli (znając mnie odchorowałabym to też „żołądkowo”

). Niemniej jednak na pewno skończyłabym wszystko, co niezbędne do uzyskania dla mojej suki hodowlanki, a i jeszcze więcej. Bo dla mnie nie ma znaczenia czy ktoś idzie po linii najmniejszego oporu i np.sobie coś załatwia. W końcu nie jedna hodowla opiera się na sukach z minimum hodowlanym zrobionym na mieszaninie ocen dosk. i bdb. Ale to nie moja filozofia.