Dzięki wielkie!
Nie wiem czy to wiek, upał czy fanaberia zobaczenia jak to jest być w ciąży ale Loza jakaś taka spokojniejsza jest ...tfu.tfu
O serialu/ach pamiętam...będzie wszystko, tylko się ogarnę
A teraz parę wspomnień czyli Przechlewko widziane oczami Łozy.
Łoza zachwycona! Wyszalała się za wszystkie czasy i udało się ją naprawdę zmęczyć

Wizyta w zagrodzie dziczej - porażka. Ale ona stworzona jest do wyższych celów

Tzn dziki są na tyle niefajne, że najlepiej udawać, że się ich nie widzi a w razie czego po prostu przebiec się po zagrodzie jak po parku. Trudno się mówi - na szczęście mnie nie zależało na dzikarzu

Za to cieszę się, że na tropie fajnie pracuje...trochę za szybko (no ale to Łoza) ale wie po co się znajduje na ścieżce.
Słaby punkt - odłożenie. Nie wiem dlaczego w innych sytuacjach zostaje sama ok nawet jak traci mnie z oczu a w lesie zaczyna się miotać. Chociaż pod koniec nie siała już zniszczenia jak na początku (wyrywanie jagodzin, gryzienie gałęzi w zasięgu łap, okorowywanie sosenek do których była upalowana). Ale! Nie boi się strzałów!
Wyjazd to jednak nie tylko nauka. To zabawa z psami, spacery po lesie, wypady do kompostownika, zjedzone coś dużego w folii (nie zdążyłam zobaczyć co), włam do stołówki....i masa innych wrażeń
Może po tych fotkach nie widać że wyjazd był bardzo aktywny...ale był
popas
A to Łoza ostatniego dnia -dętka.
Czekaliśmy prawie 3 godziny na ścieżki towarzysko(nie zgłosiłam jej na konkurs) ale ona miała już na tyle wszystkiego dosyć, że nie zauważyła nawet jak przypadkiem rzuciłam jej przed nos saszetkę.
Widać że ma wszystkiego dosyć prawda ?
