zybalowie pisze:Przywołanie psa z komendy zostań też jest u jednych osób które szkolą nie preferowane, a drugich preferowane.
To ja może wyjaśnię, o co chodzi z tym "zostań" - rzecz w tym, że dzięki temu zostań i przywołaniu, osiągam jedną bardzo cwaną rzecz - pies z niecierpliwością i glutami na paszczy czeka, na to magiczne "do mnie".
Wprowadziłam zostań w zasadzie tylko w tym celu

Wiem, że to się wydaje dziwne, ale chciałam po prosto na kilka sposobów sprawić, żeby hasło "do mnie" zaczęło się psu kojarzyć z czymś atrakcyjnym, żeby na nie niecierpliwie czekał, żeby kojarzyło się z czymś fajnym.
I wymyśliłam sobie coś takiego, że sesję komend w plenerze zaczynamy właśnie od "zostań" - na początku króciutko, potem coraz dłużej - żeby pies zaczął z niecierpliwością nasłuchiwać, kiedy padnie komenda "do mnie".
Takie moje kombinacje - po prostu jak coś mi z psem nie działa, to kombinuję na tysiąc innych sposobów
Z "zostań" wydaje mi się to jest tak, że niewskazane jest na początku uczenie , że opcją jest "zerwanie" ale generalnie pies powinien zostawać do momentu kiedy chcemy, żeby został
My sobie tak miksujemy - raz musi poczekać, aż podejdę, a raz przyjść na komendę. Tak na zmianę
Mozart świetnie wykonuje ćwiczenia. Jak brak inwencji to jeszcze slalom: normalne ósemki między nogami i czołgaj się - fajnie ogr to wykonuje
Powiem ci, że jakoś nie wierzę, żeby udało mi się go tego nauczyć

Po prostu jakoś nie wierzę, żebym dała radę nauczyć mojego psa czołgania, chyba na tym polu polegnę, ponad moje siły...
"do mnie" powinno kończyć się siadem psa przed przewodnikiem.
A to popróbujemy, popróbujemy. Jak na razie to ja się cieszyłam, że w ogóle wraca
My tak generalnie te zabawy to uprawiamy eksperymentalnie, bez jakiś porządnych podstaw. No, ale prędzej czy później będziemy musieli zaliczyć PT jeśli chcemy zrobić certyfikat, więc tam mnie pewnie wyprostują
