Strona 8 z 8
Re: Ogary z Liliowych Łąk, Hultaj x Jemioła, lipiec 2010
: poniedziałek 23 sie 2010, 23:38
autor: wioleta
EiMI pisze:wioleta pisze:Cera dojechała już do nowego domu, dostałam zdjęcie.
Załączniki:
zdjęcie.jpeg
Na wypadek, gdyby się gdzieś zakopał wątek, spieszę zawiadomić, że witamy w Ogarkowie Cerę

-
viewtopic.php?f=4&t=1012&p=45448#p45448" onclick="window.open(this.href);return false;
I wyszłam na plotę

Emi jesteś niezastąpiona.
Takich plot więcej proszę

Re: Ogary z Liliowych Łąk, Hultaj x Jemioła, lipiec 2010
: niedziela 29 sie 2010, 21:36
autor: wioleta
Re: Ogary z Liliowych Łąk, Hultaj x Jemioła, lipiec 2010
: czwartek 02 wrz 2010, 13:40
autor: hania
Troche ku przestrodze opiszę historię jednego malucha z miotu - żeby niepotrzebnie nikogo nie stresować maluch czuje się świetnie - na pewno dużo lepiej niż hodowczyni, niedoszli właściciele pieska i ja, jako współwłaścicielka reproduktora.
Jeden z psiaków, ze stwierdzoną na przeglądzie wadą zgryzu, pojechał do domu, do ludzi, którym nie zależało na wystawowym psiaku ale zależało na ogarze. Zapowiadało sie super, ale okazało się, że po przybyciu do domu psa, zaczęło drapać się dziecko i pies. Lekarz dziecka stwierdził, że mimo, że testy nie wykazały wrażliwości dziecka na sierść to jest to kwestia psa, którego trzeba oddać. Po rozmowie z hodowcą zostało ustalone, że maluch wraca do hodowli. Zanim wrócił odwiedził jeszcze gabinet weterynaryjny gdzie właściciele dowiedzieli sie, że pies z taką wadą zgryzu (tyłozgryz) nie jest w stanie funkcjonowac normalnie, będzie miał problemy z gryzieniem itp. Do tego została u niego stwierdzona choroba skóry (nie wiem jaka i nie wiem czy była pobrana zeskrobina czy wymaz - przypuszczam, że nie).
Ostatecznie wet posunął się do sugestii, że pies powinien zostać uśpiony. Wyobrażam sobie jaki to musiał być szok dla niedoszłych włascicieli (nawet jeśli decyzja o oddaniu psa została już podjęta) i dla hodowcy. Przypuszczam, że jedni poczuli sie oszukani - bo wet zasugerował, że hodowca sprzedał im jakiś totalny bubel. A hodowca zdenerował się, że wypuścił szczeniaka, który nie nadaje się do funkcjonowania w świecie i nie spełnił oczekiwań osób do których trafił - mimo opieki weterynaryjnej, którą otoczony był miot i opinii sędziego w czasie przeglądu hodowlanego.
Zgryz szczenięcy nie zawsze też jest odzwierciedleniem zgryzu u psa dorosłego. Zdarzają sie zmiany w obie strony. Usypianie szczeniaka z tego powodu wydaje mi się co najmniej dziwne.
Maluch wrócił do hodowli. Bawi się z rodzeństwem i ani razu się nie podrapał. Na 99% ma już nowy dom - świadomy jaka była diagnoza weta.
Tyłozgryz jest u ogarów dość czesto spotykaną wadą - te psy są mniej widoczne, bo nie występuja na wystawach, ale osobiście znam troche takich ogarów, żyją i mają się dobrze. Jak ktoś ma wątpliwości polecam odwiedzenie staruszka Trampa (nie mierzyłam mu różnicy między zębami, ale stawiam na ok 2 cm) - jego fotki w tamacie Przechlewka.
Innych psów z tyłozgryzami nie będe wymieniać - niektórzy hodowcy mogą sobie tego nie życzyć.
Re: Ogary z Liliowych Łąk, Hultaj x Jemioła, lipiec 2010
: czwartek 02 wrz 2010, 17:04
autor: EiMI
Nie ma chyba takiego gatunku i takiej rasy, nie wyłączając ludzkiej, w której rodziłyby się tylko i wyłącznie zdrowe "dzieci".
Każdy, kto decyduje się na zakup psa określonej rasy powinien zapoznać się najpierw z jej "niedoskonałościami", a potem brać na bardzo poważnie możliwość wystąpienia tych wad u swojego psa.
I dla mnie na tym kończy się temat "zwrotów" z powodu wady, choroby zwierzęcia itp., ale skoro tzw. ludzie potrafią pozbywać się (bo uśpić nie można) własnych chorych dzieci, albo dziadka "bo się popsuł".... to cóż dopiero psa.
Dlatego nie chcę się wplątywać w bezsensowne domysły, które i tak pozostają bez znaczenia wobec tego, że piesek czuje się dobrze i znajdzie nowy domek, gdzie będzie kochany takim, jakim go natura stworzyła (a natura ponoć wie co robi!)
Chciałabym wierzyć (naiwnie wierząc, że ludzie są dobrzy, uczciwi,życzliwi, itp, itd), że w tym przypadku zadziałał przede wszystkim strach.... wywołany przez nieodpowiedzialnego i lekkomyślnego LEKARZA weterynarii.
Czy istnieje weterynaryjny odpowiednik Izby Lekarskiej? Czy może niemoralnych, pozbawionych człowieczeństwa "weterynarzów" od razu się usypia?
Pani Wioletko, głowa do góry! Są jeszcze na tym świecie przyzwoici ludzie i oddani swojej pracy lekarze weterynarii z powołania, dla których życie jest najwyższą wartością, a naczelną zasadą - primum non nocere!
Re: Ogary z Liliowych Łąk, Hultaj x Jemioła, lipiec 2010
: piątek 03 wrz 2010, 08:00
autor: Aszemi
EiMI pisze:Nie ma chyba takiego gatunku i takiej rasy, nie wyłączając ludzkiej, w której rodziłyby się tylko i wyłącznie zdrowe "dzieci".
Każdy, kto decyduje się na zakup psa określonej rasy powinien zapoznać się najpierw z jej "niedoskonałościami", a potem brać na bardzo poważnie możliwość wystąpienia tych wad u swojego psa.
Super napisane jednak jest pewien problem nie każdy psa traktuje jako pełnoprawnego członka rodziny a wręcz bardzo przedmiotowo nie chcę popadać w skrajności bo nie trzeba ale o wiele łatwiej oddać psa bo weterynarz coś nawciskał niż wierzyć że jest inaczej- gdyby temat dotyczył dziecka zmienili by lekarza a to tylko pies- dla wielu z nas "aż" niestety dla niektórych "tylko"
Re: Ogary z Liliowych Łąk, Hultaj x Jemioła, lipiec 2010
: piątek 03 wrz 2010, 08:09
autor: EiMI
Rodzina czy "tylko" pies - ŻYWA ISTOTA, której nie można zabić tylko dlatego, że nie spełniła naszych oczekiwań. LEKARZ POWINIEN TO WIEDZIEĆ.
Re: Ogary z Liliowych Łąk, Hultaj x Jemioła, lipiec 2010
: piątek 03 wrz 2010, 13:56
autor: bea100
Bardzo współczuję takiej sytuacji.
Ja kiedyś też wierzyłam wszystkim wetom w każde słowo, teraz? Po latach przykro pisać, ale najbardziej wierzę w swój zdrowy rozsądek i doświadczenie. W konsultacje z zaprzyjaźnionymi praktykami. W Internet. Teraz takie czasy, że można sobie wszystko sprawdzić. Oczywiście mam zaufanie do paru wetów, do innych nie chadzam.
Zawsze powtarzam też opiekunom moich szczeniąt- najważniejszy to zdrowy rozsądek własny ( a potem- telefon do hodowcy...

)
Taka wada zgryzu nie koniec świata. Psy sobie z tym żyją i mają się świetnie. Poza tym wada się może jeszcze sama skorygować ( tak zresztą jak i ujawnić potem).
Ale jeszcze coś, najważniejsze, wet, który zaleca "na oko" uśpienie psa (bez badań, własciwie bez diagnozy itd) jest dla mnie jako wet (i człowiek) SKREŚLONY
Szkoda mi hodowcy na starcie jak się "potknie" o takiego wet-.... (wybaczcie nie dopiszę określenia). Przez to wyszła na nieuczciwego hodowcę. I jeszcze trafiła na takich ludzi co zamiast żyjącego stworzenia powinni kupić dla dziecka pluszowego psiaka ( w sumie- im też współczuję). I jeszcze zamartwiała się o szczenię. Współczuję Wioletto. Współczuję Haniu.
Dobrze, że czuwała nad wszystkim Hania.
Dobrze, że szczenię wróciło do hodowli. Jestem przekonana, że wyrośnie na wspaniałego, zdrowego ogara. Zobaczycie! Trzymam kciuki za świetny domek dla niego i za świadomych opiekunów

Re: Ogary z Liliowych Łąk, Hultaj x Jemioła, lipiec 2010
: piątek 03 wrz 2010, 14:26
autor: bea100
I jeszcze coś Wioletto- prawdziwe hodowanie ogarków to wielka satysfakcja i wielka duma i wielka frajda! Ale trzeba być twardym. Nie przejmujemy się...i robimy swoje... jak umiemy najlepiej

Dalszego powodzenia dla hodowli Ogarów z Liliowych Łąk życzę z całego serca
