aniamam pisze:Elję będę próbowała uczyć na półzaciskowej i na szelkach - zobaczymy jak będzie.....
hm Twój wpis dał mi do myślenia. Razem z szelkami zamówiłam też obrożę półzaciskową, ale nie wiedziałam, ze ona działa treningowo, myślałam, że ot taki inny rodzaj bo bez zapięcia tylko "na zacisk"

. Czy jesteś mi w stanie w 2 zdaniach wytłumaczyć wykorzystanie tej obroży? Wiem, że da się ją ustawić na dwa obwody. Luźny i "ciasny". Pies spaceruje w luźnym, ciasny robi się kiedy pies szarpnie. Ale żeby wrócić do opcji luźnego obwodu, to muszę każdorazowo obrożę rozciągnąć ręcznie, bo sama nie wraca do poprzedniej pozycji?. Jak wygląda taki spacer treningowy przy użyciu tej obroży? Będę mega wdzięczna za wskazówkę.
hania pisze:Jak dotrą szelki to konicznie foty poproszę.
Wrzucam tylko taką na surowo, jak mi się uda dziś zrobić foty na psicy, to jutro uzupełnię.
Pierwsze wrażenie (filtrujcie proszę przez brak mojego doświadczenia w temacie)
1. Jakościowo - super. Bardzo porządnie odszyta obroża i szelki, świetnie zrobiony identyfikator - od razu widać bez konieczności zaglądania pod spód, czy do jakichś kieszonek ukrytych.
2. Taśmy są sztywne - no ale nówka nieśmigana więc nic dziwnego
3. Z racji sztywności taśm trudno się szelki reguluje, jest to mocno siłowa zabawa - wykorzystuję męża w tej kwestii. No i niestety odpada przez to regulowanie na psie, więc metodą prób i błędów tam popuścić, tu ująć.
4. Szelki włażą trochę pod sierść, mam nadzieję, że nie będą jej wycierać -zobaczymy
5. Fajne rozwiązanie na przytrzymywanie końcówek taśm-gumki materiałowe.
6. Uchwyt asekuracyjny dość mały, ale daje radę - łapy mam w rozmiarze m.
Ruta wydaje się być zadowolona z szelek - tzn. nie zwraca na nie uwagi, biega swobodnie. Pętla na głowę jest dość wąska i myślałam, że Ruta będzie się bała, ale tragedii nie ma. Trochu spłoszona, ale daje się ubierać bez zbędnych scen.
Cały czas jesteśmy na etapie poprawiania ustawienia szelek.
Z tematów pozaszelkowych - wczoraj po raz pierwszy młoda pobiegła mi w siną dal. Teren bezpieczny dość, gorzej, że sarny stadami łażą i kuszą. 17 drani naliczyłam w zasięgu wzroku. Ale...piesa nie poczuła! Poleciała kilkaset metrów "w bok", wróciła na gwizdek...uff Opłaciło się na coś taszczyć w saszetce ze smakami gotowane kurze serduszka...Chyba zacznę na kilogramy kupować i mrozić.
I...musiałam klatkę zamknąć w domu. Nie wiem co zaś się psicy przypomniało o zakopywaniu skarbów w klatce

rozwaliła sobie nos. Smarujecie takie obtarcia krwawe czymś konkretnym? Potraktowałam tylko octeniseptem póki co.