
A może zamiast tworzenia fanklubów wskrześmy klub i zajmijmy się intensywniej tym, co już jest?
Zgadzam się z tym w 100%Józef pisze:Oczywiście że chore. To że Ogar może polować ale i może być dogoterapeutą (wiadomo, nie każdy) to jest wspaniałe i trzeba to podziwiać w tej rasie, a nie potępiać polujących albo wieszać na haku niepolujących.Asiun pisze:dorob62 pisze:To jest jakieś chore dla mnie
A innych jeszcze wyzywać od kanapowców. Wiem o czym mówię - mnie na jednej wystawie podszedł taki gburek - myśliwek, piesek mu się spodobał, no to musiał coś powiedzieć. No to powiedział: "co? kanapowiec pewnie?" Nie widziałem żeby miał Ogara przy nodze. Są ludzie i ludziska.
Zgadzam się z tym w 100%Żaneta pisze:...A innych jeszcze wyzywać od kanapowców. Wiem o czym mówię - mnie na jednej wystawie podszedł taki gburek - myśliwek, piesek mu się spodobał, no to musiał coś powiedzieć. No to powiedział: "co? kanapowiec pewnie?" Nie widziałem żeby miał Ogara przy nodze. Są ludzie i ludziska.
Mocne ale prawdziwe...Na szczęście są te wyjątki...bea100 pisze:A co? Lepszy na ogar na łańcuchu przy byle budzie? Kontakt mający z człekiem jak przyjdzie mu rzucić byle ochłap? Spuszczany tylko jak potrzebny na polowanie? Wiecznie głodny bo lepiej poluje? Nawet jak sam rodowodowy to kryty czy kryjący bezpapierowo byle użytkowo? Wiemy, znamy.
Są co prawda myśliwi, gdzie pies ma swój kąt w domu i swoje miejsce w sercu i w rodzinie a i kanapy mu też nie obce. Ale taki ktoś to by nie odezwał się w ten sposób.
Jest jeszcze coś o czym tu nikt nie napisał. Ogary w polujących rękach są zazwyczaj stracone dla rasy. Nie są wystawiane, nikt nie robi im uprawnień bo nikomu się nie chce, bo po co. Są co prawda wyjątki od tej reguły ale takie jaskółki nie czynią wiosny bo to margines.
Rozmawiałam z wieloletnim hodowcą, który już nigdy nie sprzeda ogara żadnemu myśliwemu. Bo mu szkoda tych "straconych" psów z jego hodowli i tyle. Pomijam już marne zazwyczaj warunki w jakie trafiły te psy. I jeszcze to, że były potem rozmnażane bezpapierowo byle użytkowo, jak to między kolesiami myśliwymi, gdzie papiery się zupełnie nie liczą. Przykro pisać. Ten hodowca na koniec mi powiedział, że woli oddać szczeniaka nawet za darmo byle do miasta...
Może i mocne (nóż się babci w kieszeni otwiera i tak się hamowałaJózef pisze:Mocne ale prawdziwe...Na szczęście są te wyjątki...