Dzisiejszy spacer znów nieco lepszy od ostatniego. Piesek w zasadzie już się nie boi, choć nie mogę powiedzieć, żeby jakoś szczególnie entuzjastycznie wychodził

Na smyczy chodzi jak koń na ląży

O zrobieniu siku, czy też kupy na dworze nie ma mowy na razie. Takie sprawy załatwia sie w domu, na gazetę

Ciężko będzie go przestawić. Dzisiaj doszło do łapoczynów między Fuksem a Pomponem. Pompon jest bardzo cierpliwy jednakowoż jest i zawsze był przewrażliwiony na tle swojego ogona. Fuks może go ujeżdżać, podgryzać, wyczochrać, oślinić, może nawet spróbować go wychrobotać. Od ogona jednak wara! Każdego, kto ośmieli się dotknąć święty, pomponowy ogon, kocio wyzywa na ubita ziemię.

Tym sposobem Fuksio dzisiaj dostał po gębie prawym sierpowym, ale wcale się tym nie przejął, tylko w odwecie również łapą trzepnął kota na odlew, kot spadł z wersalki, a piesek usiadł na nim przyciskając go całym swoim jestestwem i mściwie zaczął go szczypać w zadek wyrywając mu czubkiem pyska kępki sierści.

Kot dostał amoku. Drąc się na całe gardło, rzucając kocie przekleństwa i prawdopodobnie różne obelgi na Fuksa, kiciuś wyszarpał się spod oprawcy - myślałam, że mu przy tym oczy wypadną - i zwiał, by w zaciszu swojego drapaczka, wylizywać urażoną godność osobistą, oraz oskubany zadek.