Strona 70 z 127

Re: Mozart

: niedziela 12 cze 2011, 11:33
autor: endo
Wspaniałe marzenie :marzyc_2: ,trzymamy kciuki za Mozarta :silacz:

Re: Mozart

: niedziela 12 cze 2011, 21:39
autor: zybalowie
Ale żeśmy dzisiaj spacer zaliczyli, paaanie... jakiś stołeczny zlot bullowatych nam się trafił ;-)
Ładnych parę godzin na trasie wybieg-las-wybieg-las.
Dały mu pitbullki i amstaffki popalić, nie ma to tamto :twisted: Moziu padł ryjem na dywan i śpi jak zabity.

Miło mi było jednak spotkać normalne bulle z normalnymi, zdrowymi psychicznie właścicielami. Sama przyjemność :piwko: Ja bardzo lubię takie psy - mocne, pewne siebie, silne i zacięte - o ile mają zdrowych na ciele i umyśle odpowiedzialnych właścicieli ;-)

Mozart dzisiaj nauczył się od bykowatych kolegów bardzo cennej umiejętności... warczenia :jezyk_3: To chyba wpływ jajek, ale jak już mu się jakieś psy zaczęły dawać we znaki to nie dawał - jak zazwyczaj - dyla w krzaki, ale stał w postawie bojowej i warczał. I strasznie dawał się być zdziwiony tym, że to działa ;-)

No, pies mi mężnieje, nie ma to tamto - razem z jajkami wzrasta też pewność siebie :silacz:

Dopóki Mozart nie zaczął się stawiać, określany był pobłażliwym imieniem "ciapek" :roll:
Chyba się obraził i postanowił pokazać, że wcale nie jest ciapkiem...

Re: Mozart

: poniedziałek 13 cze 2011, 23:13
autor: zybalowie
Em... mój pies patrzy na mnie teraz wzrokiem pt. "Gdzie jest Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, kiedy jest potrzebne". A przed chwilą się naburczał w całym swoim niezadowoleniu, za wszystkie czasy.

(zdjęcia niestety nie będzie, po padł kolejny, trzeci aparat :placzek: )

A wszystko dlatego, że nie dostał kolacji.
A nie dostał, bo nażarł się dzisiaj, jak pracujący koń.
A się nażarł, bo z samego rana - na głodniaka jeszcze - dostał tony nagródek z ręki, w czasie ćwiczeń. Potem standardowa micha na śniadanie i równowartość więcej niż kolejnej michy przy kolejnych ćwiczeniach.

To jednak wcale nie przeszkadza mojemu psu czuć się głęboko dotkniętym :obraza_1: i burczeć w poczuciu strasznej krzywdy...

A ja jestem jakaś taka niedobra pańcia, bo nic a nic mnie ten bidny wzrok nie wzrusza...

Re: Mozart

: wtorek 14 cze 2011, 14:55
autor: wszoleczek
Tobie to pozazdrościć, że pies taki chętny na smaczki i jedzenie. Ja muszę stawać na głowie, żeby mojemu smaczki spakowały, bo ma wygórowany gust :tia:

Re: Mozart

: wtorek 14 cze 2011, 19:30
autor: zybalowie
wszoleczek pisze:Tobie to pozazdrościć, że pies taki chętny na smaczki i jedzenie. Ja muszę stawać na głowie, żeby mojemu smaczki spakowały, bo ma wygórowany gust :tia:
A powiem ci, że racja - niesłabnące zainteresowanie nagródkami sprawiło, że znalazłam kilka sposobów na przykucie uwagi mojego psa do siebie - to z kolei zaczęło dawać efekty w posłuszeństwie, ja się nakręciłam jeszcze bardziej, pies zaczął pochłaniać więcej nagródek, coraz lepiej nam się pracowało i tak to leci ;-)

A ten skubaniec na szczeście nigdy nie ma dość.

Re: Mozart

: czwartek 16 cze 2011, 09:29
autor: zybalowie
top 5 moich ulubionych leitmotivów w rozmowach z sąsiadami:

1. "Ale ja widzę, że pani to go nigdy ze smyczy nie spuszcza..."
- na osiedlu? Nie, nigdy.
"A to szkoda, szkoda, piesek musi się wybiegać..." :zly2:

2. No ale taki duży pies, w mieszkaniu? Przecież wy to tam chyba w ogóle miejsca nie macie, jak on się położy...
(nie mamy, lewitujemy :roll: )

3. I on tak sam w tej klatce? Boże kochany, przecież to się męczy piesek...

4. "Taki pies to tylko do domu z ogrodem - no bo gdzie on ma miejsce w takim mieszkaniu?"
- proszę pana, mieszkanie nie jest od zapewniania psu ruchu, od tego są spacery
"No w mieszkaniu to tak, ale jak pies ma ogród, to się może sam wyhasać"

5. Taki duży to chyba strasznie niszczy w mieszkaniu, co?
(oczywiście - jak dowiodły badania amerykańskich naukowców, poziom zniszczeń mierzy się w kłębie)

Dlaczego nasi sąsiedzi z labradorami nie słyszą takich uwag? O co w tym chodzi?
Albo dlaczego nie słyszą ich sąsiedzi z naprzeciwka, którzy zapewniają psu ruch na świeżym powietrzu otwierając drzwi do klatki i puszczając psa samopas?

Re: Mozart

: czwartek 16 cze 2011, 09:59
autor: EiMI
Bo amerykańskie filmy z cudownymi labkami i goldenkami zrobiły swoje, i wszyscy dowiedzieli się co to i jakie to wspaniałe, przyjazne psy o nadprzyrodzonych zdolnościach! :jezyk_3:

Proponuję zaprzyjaźnić się ze scenarzystami i reżyserami polskich filmów familijnych :D Jak w kilku cudownego psa zagra ogar,... :fiufiu: :fiufiu: :fiufiu:

Re: Mozart

: czwartek 16 cze 2011, 10:20
autor: ZbyszekC
A ile toto zeźre cie nie pytają?
Mnie po 15 latach przestali :D

Re: Mozart

: czwartek 16 cze 2011, 10:31
autor: zybalowie
ZbyszekC pisze:A ile toto zeźre cie nie pytają?
Aaaa, no tak... zapomniałam jeszcze o tym: "A taki pies to chyba dużo je?"
Albo: "takiemu rasowemu to chyba pani musi jakąś dobrą karmę kupować? Droga pewnie?"

A na samym początku słyszałam jeszcze (jak był mały): "A ile kosztował?"

oraz komentarze w stylu: ci hodowcy, no tak, byle tylko zarobić (czy coś podobnego w rożnych wariantach...)

Mogłabym taką listę standardów ułożyć całkiem sporą...

Re: Mozart

: czwartek 16 cze 2011, 10:34
autor: EiMI
standard :gleba: bo te nierasowe to można głodem zamorzyć albo wrzucić do michy suchego chleba i mają być zadowolone :zly1: