Kasiu no coz, szkoda

na usprawiedliwienie powiem tylko, ze bardzo spontanicznie podeszlam do sprawy i nie bylabym w stanie umowic sie wczesniej z kimkolwiek, bo do konca nie wiedzialam, czy na pewno pojedziemy. A samo info o warsztatach bylo takie ogolnodostepne dosc, na lowieckim podwieszone
W przyszlym roku chetnie tam wrocimy, bo atmosfera i ludzie super (i w miare niedaleko mamy). Aczkolwiek organizator zastrzegal, ze bedzie trzeba ograniczyc liczbe uczestnikow, bo juz tym razem bylo nas troche za duzo do komfortowej pracy, a po tegorocznej frekwencji jest obawa, ze tropowce beda chcialy zdominowac warsztaty Klubu Posokowcow
Dla ogara doswiadczenie bylo o tyle cenne, ze przez dwa i pol dnia nie bylo kanap i opylania sie, tylko caly czas w lesie i pod komenda

Dla przewodniczki ogara nieoceniona byla mozliwosc poznania warsztatu pracy szkoleniowca tropowca. Te wszystkie buty i laski tropowe, farba na rekach

te tuszki, rapety, narogi i badyle.. Sam slownik przyprawia o zawrot glowy

(pamietam, ze ktos robil mi zdjecie, jak w pierwszy dzien stalam przy stole, na ktorym rozlozono te wszystkie akesoria, wypytujac co jest co i do czego - mina moja musiala byc arcyciekawa

)
Nauczylam sie jak szkolic psa. Inna rzecz, ze nadal nie mam na to czasu na co dzien
Ale bardzo sie ciesze, ze byla okazja sprawdzic Minute na sciezkach, przy strzalach, bo nie mam takich mozliwosci. Sucz nauczyla sie sie sporo z posluszenstwa (raczej nie mam w tym 'reki' do Minuty, a tam po dwoch dniach chodzila mi po lesie bez smyczy przy nodze

- inna rzecz, ze juz pewnie zapomniala

)
No i niezwykla dla nas 'gratka' - zagroda. Dzieki ogromnej zyczliwosci gonczarzy Minuta mogla najpierw poobserwowac i wprawic sie do pracy w zagrodzie w towarzystwie doswiadczonych kolegow / kolezanek, potem juz moglam wpuszczac ja sama, bo wiedziala na czym rzecz polega. Nie palala jakas wielka pasja do gonienia tych dziczkow, powiedzialabym raczej, ze robila, co jej kazalam, skoro sie tak uparlam

ale szlo jej nienajgorzej

Beda z niej psy
Ludzie z psami przemili (ci bez psow tez

), wiele osob pierwszy raz widzialo ogara, byli ciekawi jak sobie radzi, chetnie nam pomagali, wszyscy byli bardzo zyczliwi. Taka troche promocja rasy nam wyszla - moze nie najwyzszych lotow, ale plamy nie dalismy, wiec mysle, ze sie ogar podobal
no to teraz masa zdjec ;]
baza organizatorow

zbiorka na poranny apel

nasi tez byli

oczekiwanie

hejnalista z posokowcem

dwa najwieksze kudlacze na warszatach

posokowce

slucham, slucham grzecznie

rozchodzimy sie na zajecia

Kania i Keja zawsze kierowaly nosy w kierunku zagrody

weszenie synchroniczne

zabawy z posokami

w oddali widok na zagrode
