
Nienawidzę widoku ogarów w kagańcu, ale rozumiem - poskromienie zapędów "gastronomicznych" ważniejsze...

Moja teoria jest taka, że skoro już wie, że nic po drodze nie chapnie, to i mniej rzeczy go rozprasza... Naprawdę powoli dochodzę do wniosku, że największy problem polegał na tym, że w jego przekonaniu (słusznie, zresztą), moje zbliżenie się do niego oznaczało koniec wyżery.ania N pisze:Nie sądziłam, że kaganiec może mieć coś wspólnego z przywołaniem.![]()
Ja też. W ogóle nie lubię kagańców. No, ale od kiedy skończyły się sensacje żołądkowe, już nie mam wątpliwości.Nienawidzę widoku ogarów w kagańcu
No faktycznie ogary wyglądają w nich wyjątkowo nieładnieAgata pisze:Nienawidzę widoku ogarów w kagańcu, ale rozumiem - poskromienie zapędów "gastronomicznych" ważniejsze...
To jakieś super-czyste pola maciew polu trudno jakieś gastronomiczne atrakcje (poza naturalnymi) znaleźć
![]()
Nie zazdroszczęmiszakai pisze: Cygaro w kagańcu szedł jak skazaniec, nie biegał, nie cieszył się, jak po lobotomiii te oczy podmarszczone od dołu przez kaganiec bo jak luźniej to ściagał. Cyga ściąga niemal każdy a jak jest ciasno to trze głową o asfalt; aż do krwi starła raz nos; oczy zapłąkane, ta się rzuca jak w jakimś amoku
Pewnie tak - psu jest tak wstyd, że woli się trzymać właścicieli i w razie gdyby spotkał na spacerze jakiegoś znajomego - schować się za nimi i udawać, że to nie onA musi być różowy??? Lepiej działa??
To jakieś super-czyste pola macie
Hm... Tylko, że nasz żartowniś potrafi na przykład, jeśli butelka jest rozbita, sprawdzać empirycznie, czy kawałki szkła nadają się do zjedzeniaEiMI pisze:eliza Nie.... no jakaś butelka, czy kawałek traktora się trafi.... ale nie ma tak bardzo atrakcyjnych śmieci domowych z resztkami jedzenia