qzia pisze: Pewnie Cię zdziwi fakt ale są ludzie którzy bardzo lubią wystawy a polowania mniej.
qzia pisze: Są też ogary, które uwielbiają ganiać po lesie
Myślę, że to jest właśnie kwintesencja

Ludzie lubią wystawy - ogary latanie po lesie

Nie sądzę, żeby ktokolwiek był zaskoczony, że są ludzie, którzy lubią wystawy ...Z resztą nie o to chodzi, żeby licytować się o wyższości jednego nad drugim.
Ja lubię wystawy. Jeżeli chodzi o polowania to nie mogę powiedzieć, że je lubię. Ja bardzo lubię pracę z psem, tropienie - w ogóle nie ciągnie mnie do strzelby. Pewnie przez to jestem nieco "upośledzonym" członkiem takich imprez

. A jak jeszcze przy posiłkach okazuje się, że nie jem mięsa....
qzia pisze: Pamiętajcie czasami też o innych znajomych ogarkach.

Ja korzystam z zaproszenia ale realnie patrząc większa grupa ogarowa byłaby fajna w nagance. W przypadku dochodzenia na większym polowaniu najlepiej sprawdziłyby się 2-3 doświadczone zespoły ( przewodnik z psem + osoba z bronią).
A jeżeli chodzi o stanie "w gustownym ubranku" to muszę nieco pozbawić złudzeń. Takie stanie jako stanie robi się średnio zabawne jak jest zero i pada deszcz ze śniegiem, a w ciągu całego dnia są 2-3 niedługie sprawdzenia. Myślę, że trochę niefajne jest też stanie w mokrych butach - "lakierki" Oli to efekt brodzenia w mokradłach (a nie rosa)...gdzieś przed południem. A mówiłam kaloszki

Z drugiej strony jak pies przeciągnie po bukowym młodniku to też ma to niewiele wspólnego ze staniem - ja zrezygnowałam z funkcji przewodnika i z zamkniętymi oczami ( co by ich nie stracić) podążałam za psem...w każdym razie do czasu jak zatrzymywałam się w miejscu,9 gdzie pies się mieścił ,a ja już nie

Ale życie - to bywa duży wysiłek ale zmęczenie z tych pozytywnych
Ola i Dunaj pisze:
Za drugim razem szukaliśmy łani i cielaka. To już było po ostatnim miocie więc zmierzch zapadał szybko co bardzo utrudniało pracę w lesie. Tym razem Dunaj i Łoza pracowały jednocześnie. Łoza na tropie łani, Dunaj na cielaku. Łoza bardzo ładnie sobie radziła chociaż Ania nie do końca wierzyła w jej nos

Niestety nie podnieśliśmy tej sztuki. Na dość długim odcinku łania się nie położyła i najprawdopodobniej uszła na bagna. Wracaliśmy w ciemnościach do reszty myśliwych, którzy czekali na nas przy pokocie.
Tutaj to i Ola jak prawdziwa indianka wyszukiwała ślady i nadsłuchiwała uchodzącej zwierzyny.
A ja faktycznie nie zawsze mam pełne zaufanie do Łozy bo i ona i ja mało doświadczone w takiej pracy, ale akurat po tym tropie szła jak przecinak i była bardzo podekscytowana

W tym przypadku szłam za nią bez wahania - nie było na to czasu

. Rączki bolały.
Ola i Dunaj pisze:
o Łozie mogę powiedzieć jedno - jej pani powinna mieć więcej zaufania do psiego nosa

Daje radę suka

No wiem, że daje

...jak na kanapowca pewnie nawet nieźle.

Trochę żałuję, że już tyle latek na karku...ale temperament dopisuje więc może jeszcze kilka razy nam się uda popracować w lesie.
Ola i Dunaj pisze:Orawka pięknie odnalazła zestrzał w postaci ścinki z dziczego chybu

i coraz bardziej się oswajała z widokiem i zapachem martwej zwierzyny.
To było dla mnie zaskoczenie ale była bardzo dumna ze swojego znaleziska ( wyciągnęła przednimi ząkami spod listków), a ja z niej

Tzn i dumna z niej byłam i z niej wyciągałam szczecinkę
Ola i Dunaj pisze:Dunaj to... Dunaj

mimo swoich lat, zmęczenia ciężką pracą, jak tylko poczuje właściwy zapach - daje z siebie wszystko.
Do poziomu Dunaja naprawdę trudno doskoczyć. Ale myślę, że ma ładnie zapowiadających się następców...ale miejsca nie ustąpi z własnej woli
