Ponieważ, jak bumerang wróciło do mnie i uderzyło mnie znowu w łeb twierdzenie, że psy gończe mają
"niezwykle delikatną psychikę" proszę Was, abyśmy to wspólnie obalili, lub nad wszelką wątpliwość udowodnili.
Proszę zatem przytoczyć przykłady "delikatności" (naturalnie wedle naszych, ludzkich reguł) ogarzego zachowania.
Pzdr.
Ja (acz kocham swoje psy) dalej jestem skłonny twierdzić, że ich psychika jest równie twarda jak worek kartofli. (Owszem, mogą się wycofać, ale do końca życia będą takie jakie są!)
Mimo tego mogę potwierdzić, że:
jak nocą trafi się spotkać
zapijaczoną nędzę ludzką (jak to na wsi)
(których to ludzi moje psy serdecznie i z zasady nie znoszą, a o których nadchodzeniu ja wiem, dzięki nim, z daleka)
to po moim ostrzeżeniu - odpuszczają, choć trzeźwemu-znajomemu często nie odpuszczą!
Jak marznę w śpiworze, to któraś suka, choćby jej było wygodniej gdzie indziej sama przychodzi mnie zagrzać. I potrafią się wymieniać bez warknięć!
Niezmiennie mnie to rozczula.
O takich rzeczach, które im mówię w obcym terenie pełnymi zdaniami i bez rozkazujących akcentów w głosie, a one to robią dosłownie, nawet nie wspominam, bo to nie ma nic wspólnego z psychiką tylko więcej z bajkami
(a behawioryści, pewnie słusznie, w to, oficjalnie, w ogóle nie wierzą.

)