Ja tak czytam trochę o Kleo i trochę ten wątek i kurcze...Cygson mieszkał z nami 3 lata w bloku, potem w wynajmowanym piętrze domu i teraz Osada...I darł się po naszym wyjściu, średnio 10-15 minut szczekania, potem cisza. W wynajmowanym domku też szczekała i ujadała jak usłyszała, że sąsiedzi się kręcą. Zakumali, że psa trzeba wypuścić i będzie ok.
Teraz 2ha i nieszczelna siatka. Pokręci się 30 minut po działce i idzie albo nad jezioro w trzcinach brodzić albo do sąsiadów do Tofika i Rockiego no i kota gonić. Tylko gwizdek Bilika działa. Nie chodzę po nią. Gwiżdżę, czasem kilka razy. Wie gdzie dziura w płocie, przyłazi, dostaje nagrodę.
Zaakceptowałam. Nie ma rady, taki jest ogar. Trzeba to pokochać. I chyba też się trochę zestarzeć, żeby się nie frustrować i spalać złością na psa.
A tak BTW Rocky to ratlerek - 2 kg wagi a bardziej upierdliwego małego czorta nie widziałam

Co kto woli.