To jeszcze my dodamy trochę od siebie. Ogarów to chyba było w porywach siedem nie osiem jak ktoś napisał, ale zwróciłam na to uwagę tylko dlatego że przy szalonym temperamencie i agresji

gończych miałam wciąż wrażenie że nas jest dużo mniej. Tak , byliśmy z pewnością jedyni w całym kraju którzy patrzyli z nadzieją w niebo i marzyli o ulewie. Ja miałam wrażenie że biorę udział w safari przez to ciągłe jeżdżenie po wertepach i wzbijanie tumanów kurzu. Jak ktoś potrzebował argumentów do wymiany auta na bardziej terenowe to dobrze trafił. Ale optowałabym za używanym żeby nie płakać nad rysami na lakierze.
Trochę brakowało fajnych terenów spacerowych. Psy siedziały albo przywiązane do drzew albo w aucie, no i cały czas na uwięzi.
Scieżki zorganizowane całkiem fajnie, przede wszystkim długie, niektóre skrzyżowane

, jak zwykle masę czasu zabierało przewożenie skór. W zagrodzie dziki bardziej bały się menerów niż psów

. Pomysł z konkursem na koniec świetny.
Sarka pierwszy raz przeszła prawdziwe konkursowe odłożenie i nic nie było w stanie jej przeszkodzić.
Scieżka poszła jej gorzej szczególnie w środku , mam wątpliwości co do jej wylania bo sygnalizowała ewidentnie że w tym miejscu nic nie ma , ale to wie tylko osoba która lała tą ścieżkę.No ale przy skórze dzika totalny obciach.
Wielki

dla tych najbardziej zaangażowanych w poranne i nie tylko układanie ścieżek.
Nikt jeszcze nie wspomniał o posiłkach a warto wspomnieć , bo na tle innych tego typu imprez było całkiem fajnie.
No i oczywiście na koniec zostawiłam to co najlepsze było w tym spotkaniu czyli towarzystwo

i wieczorne spotkania, szkoda że nie mieszkaliśmy wszyscy w jednym miejscu, było by jeszcze weselej.
Warto było jechać tak daleko.
Do domu dotarłam dopiero w niedzielę, w pracy miałam wrażenie jakbym wróciła z innej planety.
I tak jak inni pomimo pewnych niedociągnięć polecam imprezę w przyszłym roku.
_______________
Małgosia&S&C