Strona 48 z 55

Re: OGARY POSZŁY w ŁOWISKO

: czwartek 10 gru 2015, 16:40
autor: MaciekSz
:brawo_1:

Re: OGARY POSZŁY w ŁOWISKO

: poniedziałek 04 sty 2016, 22:12
autor: 1e2w3a
Polowanie z ogarami 2016

Miało miejsce 3 stycznia w lubuskich lasach w okolicach Sulęcina.
To trochę kilometrów od Wrocławia to i wyjechać musieliśmy wcześniej, ok. godz. 3 nad ranem. We Wrocławiu leżał śnieg ale im bliżej Zielonej Góry tym bardziej czarno. Dwaj myśliwi w samochodzie, Maciek i Marcin, byli trochę niepocieszeni bo nie ma to jak śnieg na polowaniu.
Na miejsce to przyjechaliśmy chyba jako jedni z pierwszych. Było okropnie zimno, gdzieś – 12 stopni więc zaraz podeszliśmy do rozpalonego ogniska. Zrobiło się od razu przyjemniej. O godz. siódmej zaczęła się odprawa, były informacje o zwierzynie, miotach, o psach biorących udział w polowaniu, o zasadach bezpieczeństwa, później losowanie kart stanowiskowych i do samochodów - jedziemy w kierunku pierwszego miotu.
Było osiem ogarów: VIK, RUDY, POLKA, NIEMEN, DUNAJ, MARCEL, AWRA, ARES. Mimo przenikliwego zimna dały radę.
W pierwszym miocie Ares biegał i głosił ale gdzieś tak po przejściu połowy tego miotu to tylko czasami mogłam go usłyszeć. Coś czułam, że nie spotkam go po zakończeniu i rzeczywiście tak było. Na wszelki wypadek zostawiłam swój szalik. Ale znalazł się kilkaset metrów dalej – zobaczyłam go z okna samochodu jak jechaliśmy na drugi miot, stał z grupą myśliwych.
W drugim miocie to tak nie szalał jak w pierwszym ale jak zobaczył chmarę jeleni to pobiegł za nimi wraz z innymi psami. Po skończeniu miotu znów nie było go na drodze po której wracaliśmy na zbiórkę. Ale był jeden myśliwy który go widział w miejscu gdzie rozpoczynaliśmy drugi miot ale niestety mój pies nie chciał podejść do niego. Było to jakieś dwa kilometry od miejsca w którym teraz staliśmy. W tym miocie był jeden postrzałek, którego należało odszukać i do tego zadania została wyznaczona Natalia. Obiecała, że po drodze będzie się rozglądać za Aresem. Znalazła go, był w pobliżu miejsca gdzie go widział myśliwy.
Trzeci miot to przeszłam bez Aresa, bo wtedy był poszukiwany. Widzieliśmy sporo jeleni, biegnąc zatoczyły duże koło i wpadły na linię myśliwych, wtedy usłyszeliśmy strzały.
A praca naganiacza w miocie rozgrzewała, Czasami to robiło się tak gorąco, że zdejmowałam szalik, trochę rozpinałam kurtę i zsuwałam długie getry na byty. Ale już po kilku minutach znów odczuwałam, chłód i wszystko wracało do poprzedniego stanu.
Informację o odnalezieniu Aresa otrzymałam od Maćka kiedy już jechałam z grupą naganiaczy na ostatni czwarty miot. Był w samochodzie razem z myśliwymi. Miał już nie brać udziału w ostatnim miocie i zostać w samochodzie. Nawet było mi to na rękę, bo gdzieś za godzinę mógł już zapaść zmrok. Ale jednak Ares się pojawił, nie wiem czy nawiał z tego samochodu, czy myśliwi nie byli poinformowani o tym żeby go zostawić. No ale był i biegał i wcale nie chciał przywitać się ze mną. Zachowywał się tak jakby mnie nie było. Zobaczyłam go ponownie na drodze na której wyrównywaliśmy nagankę ale pobiegł gdzieś w bok. Czwarty ostatni miot zakończony a Aresa nie widzę. Nagle słyszę za moimi plecami jakiś głos, to był jeden z naganiaczy który mówił, że mój pies to coś nie chciał pracować, szedł z nim w miocie przy nodze i tak trafił do mnie. Zaraz go wzięłam na smycz i doznałam ulgi. No ale był jeszcze jeden pies który nie wrócił po zakończeniu miotu – to był Dunaj. Nie było takiej opcji, żeby jakiś pies nie został odnaleziony. Na szczęście Dunaj miał nadajnik z nawigacją. Został zlokalizowany i samochód w którym siedział Artur (właściciel Dunaja) a także ja z Aresem, Gosia i Natalia ruszył na poszukiwania. Trochę to trwało, bo Dunaj raz się przybliżał, raz oddalał, nie za bardzo reagował na gwizdek, w końcu Artur z Natalią musieli osobiście się po niego udać. Jak wracali ze zgubą to był już zmrok a jak dotarliśmy na miejsce gdzie już trwało zakończenie - to było ciemno.
Później był ciepły posiłek, gorąca herbata i kawa, ciasto. Było tak zimno, że ten posiłek po kilku minutach stawał się już tylko letni. Dłużej ciepło trzymała kawa i herbata tak, że można było jeszcze ogrzać sobie dłonie trzymając filiżankę.
Przed wyruszeniem czekała nas jeszcze niespodzianka, Maciek nie mógł uruchomić samochodu. Z pomocą przyszedł Wojtek użyczając swojego samochodu, jakiegoś przewodu i prostownika. W końcu udało się zapalić i mogliśmy ruszyć. Ale chyba to nie tylko my mieliśmy taki problem.

Na zakończenie chciałam podziękować wszystkim organizatorom takiego polowania z ogarami, za pracę włożoną w przygotowanie i podczas jego przebiegu. Mimo, że był siarczysty mróz to jednak nie mogłam tam nie pojechać.

PS zrobiłam trochę zdjęć telefonem, nie wszystkie udane, jak wrócę do Międzyborza to postaram się jakieś wstawić na forum.

Re: OGARY POSZŁY w ŁOWISKO

: wtorek 05 sty 2016, 12:53
autor: MaciekSz
Trochę moich wrażeń.
Czwarte polowanie z ogarami w Kole Łowieckim Jeleń w Sulęcinie, to rzeczywiście wydarzenie, w którym warto uczestniczyć. W polowaniu wzięło udział 56 myśliwych, oraz prowadzący i dwóch pomocników. Trzy ciągniki z przyczepami, dwa karawany, samochody do przewozu naganki z psami.
Osiem wymienionych przez Ewę ogarów z podkładaczami. Temperatura jak zaczynaliśmy - 13, jak kończyliśmy - 11 stopni. Cztery mioty, w których słuchać było granie pracujących ogarów. Niestety w gonie nie widziałem żadnego, jedynie wychodzące na linię z naganką. Święty Hubert darzył.Pokot, dzięki właściwie jednemu miotowi, imponujący - byk, 15 łań z cielętami, 10 dzików (prowadzący zezwolił na strzelanie dzików o szacowanej wadze 30 kg), 3 lisy. Piękny, mroźny dzień, z chwilami przebijającym się słońcem. Pagórkowaty teren, umożliwiający strzały w miot do zwierzyny płowej. Mioty, dzięki licznym myśliwym, bardzo duże. Miła atmosfera podczas polowania.
Dzięki kolego Wojtku.

Re: OGARY POSZŁY w ŁOWISKO

: wtorek 05 sty 2016, 14:11
autor: Poniatowski Dwór
niesamowite wrażenia... marzy mi taka przygoda z ogarem..
ale chwilowo polowanie na które moje ogarze chłopaki dostały zaproszenie ...pokryło sie z wystawą w Opolu.... więc ciągle pozostaje w sferze marzeń... :marzyc_2: wierzę że realnych....

Re: OGARY POSZŁY w ŁOWISKO

: wtorek 05 sty 2016, 16:39
autor: kasiawro
Dziękuję Ewa i Maciej za relację nie ukrywam, że czekałam w niedzielę ;).
Teraz cierpliwie czekam jeszcze na fotki :marzyc_2: .
Proszę napiszcie co to za Dunaj był :mysl_1: ?
Pytanie jeszcze do Macieja bo nie bardzo rozumiem, dziki strzelane były tylko w takiej wadze, czy od tej szacowanej w górę?
Pytanie do Ewy a gdzie Bona :zdziw_4: ?

Re: OGARY POSZŁY w ŁOWISKO

: wtorek 05 sty 2016, 19:12
autor: 1e2w3a
kasiawro pisze:Proszę napiszcie co to za Dunaj był
Dunaj - to mogę na razie napisać tylko tak, że to pies w typie ogara sprowadzony z Białorusi. Mam nadzieję, że niebawem dołączy do ogarzej braci.
kasiawro pisze:Pytanie do Ewy a gdzie Bona ?
Bona ma cieczkę to Ares ją zastępował. Poza tym chciałam żeby i on pojechał na jakieś polowanie no i tak się ułożyło, że mógł sobie porządnie pohasać.
kasiawro pisze:nie ukrywam, że czekałam w niedzielę .
W niedzielę to dość późno wróciliśmy i byliśmy porządnie zmęczeni.

Re: OGARY POSZŁY w ŁOWISKO

: środa 06 sty 2016, 11:02
autor: MaciekSz
Dziki o maksymalnej wadze 30 kg i mniejsze.
Zdjęcia są, ale czy będą ?

Re: OGARY POSZŁY w ŁOWISKO

: środa 06 sty 2016, 12:15
autor: SARABANDA
Gratuluję determinacji, uporu i konsekwencji :szacun_1:
Macie możliwość realizacji marzeń wielu z nas.
Zdjęcia :prosze_1:

Re: OGARY POSZŁY w ŁOWISKO

: środa 06 sty 2016, 13:52
autor: aganowaczek
Gratulacje - świetna sprawa! Zazdrościmy szczerze :brawo_1:
1e2w3a pisze:Dunaj - to mogę na razie napisać tylko tak, że to pies w typie ogara sprowadzony z Białorusi. Mam nadzieję, że niebawem dołączy do ogarzej braci.
???

Re: OGARY POSZŁY w ŁOWISKO

: środa 06 sty 2016, 14:02
autor: Ola i Dunaj
Ewa i Maciej - dzięki za sprawozdanie ! :) Polowanie z tak liczną stawką ogarów to naprawdę wielkie wydarzenie, szczerze zazdroszczę takich wrażeń :)