Iza i Sławek pisze:Nie mogę uwierzyć, że już więcej Joasi nie spotkam, nie porozmawiamy, nie będziemy razem uczestniczyć w pokazach...
Kraków zrobił się jakiś taki pusty...
Wczoraj wieczór przeczytałam i wyłączyłam komp...
Przez noc miałam wrażenie, że źle przeczytałam, że to nieprawda, po prostu nie mogę oswoić się z tym faktem...
Państwo Burdowie to pierwsi ogaromaniacy, poznani przez nas na wystawie w Krakowie w 2007r.
Pierwsza wystawa naszego pupila, pierwsza czynna nasza wystawa i pierwsi sympatyczni znajomi.
Przez te kilka lat spotykaliśmy się na różnych wystawach, wymieniliśmy się telefonami, czasem dzwoniliśmy do siebie. Joasia to super ciepła, pełna energii kobieta, pragnąca naprawiać świat, przeganiająca oszustów, którzy chcieli zrobić przekręt na wnuczka, kobieta która poruszyła lokalne radio w walce z oszustami. Kobieta kochająca swoje suńki, która ze swoim mężem w mieszkaniu na ok 45 m2 odchowała kilka miotów fajnych, klasycznych ogarów, martwiąca się bardzo i poruszająca różne nitki, gdy okazało się, że trzeba znaleźć nowy dom dla suni z ich rąk (Harfa).
Jestem bardzo poruszona faktem, że Joasia odeszła do innego świata...
Zbyszku - przyjmij moje gorące kondolencje...
Zamówiłam rozetę dla Asi... myślę, że Joasia ucieszy się nią...
Tak bardzo była dumna z wielu dziesiątek pucharków i nagród zdobytych przez ich sunie...
Jeśli chcecie w środku umieszczę fotę ogra z adresem www:ogarkowo.pl ...
jak nie : będzie to rozeta ode mnie i Lokisa
Heh... życie...
Nigdy nie wiadomo, kiedy
Atropos wyznaczy kres i przetnie nić żywota człowieka swoimi nożycami.
