Strona 46 z 83
Re: Orli blog
: niedziela 21 gru 2014, 21:13
autor: endo
ostatni to chyba my

bardzo spóźnione, ale z serducha płynące najlepsze życzenia, zdrówka przede wszystkim!!!

Re: Orli blog
: piątek 26 gru 2014, 20:43
autor: Hekate
Dziękuję.

W ten sposób zapewniliście mi nieprzerwany potok życzeń przez całą końcówkę roku.
To ja też na ostatnią chwilę

: spokoju, radości i
psieszczęśliwego Nowego Roku dla wszystkich zaogarzonych i pozytywnie zakręconych na punkcie zwierząt.

Re: Orli blog
: piątek 26 gru 2014, 20:59
autor: Marta A
Boskie bombki!

Re: Orli blog
: niedziela 28 gru 2014, 13:32
autor: Ewka
Jak się zdaje, to jest pierwsza, a więc historyczna choinka, która zeszła na psy!

świetne bombeczki, należy się tylko za ogarem w tej formie rozejrzeć
Pozdrawiamy jeszcze świątecznie

Re: Orli blog
: niedziela 28 gru 2014, 13:37
autor: Ania W
Świetne bombki!
Ja jakies dwa lata temu widziałam świetne psie w leroy merlin...ale zanim się zebrałam, żeby kupić to nie było

A w tym roku w rossmanie były tylko yorki i inne ozdóbki mocno brokatowo-pstrokate

Re: Orli blog
: niedziela 28 gru 2014, 18:36
autor: Hekate
Bombki faktycznie z rossmana. Wywaliłam im cały bajzel na podłogę, ułożyłam w rządku, po czym odrzuciłam wszystkie yorki i wybrałam z tego co zostało, te najmniej brokatowe.
Dziś planowaliśmy długi, niedzielny spacer i sesję zdjęciową. Perła ze swoją pańcią Wiktorią na wyjeździe, Kajtkowi przy spadku temperatury znowu szwankują stawy, więc został w domu. Na wyprawę ruszyliśmy w okrojonym składzie: ja, mój osobisty, Orla i Żulik.
Gdzieś po dwóch kilometrach Orla zaczęła grać i ruszyła w las. Odwołałam ją. Grzecznie zawróciła, przecięła drogę i stanęła w wąskim pasie drzew (ok 40 metrów) po drugiej stronie, za którym rozciągają się pola. Spojrzała na mnie pytając czy może biec w tamtą stronę. Przyzwoliłam. My dreptaliśmy drogą. Kawałek dalej zamierzaliśmy zmienić kierunek. Zawołałam Orlą. Nie wracała. Zrobiłam parę fotek małemu. Słońce pomału zaczęło zachodzić a suki ani śladu. Czasami zdarza jej się wrócić na drogę i pójść po naszym tropie "pod prąd", prosto do domu. Zła, że pokrzyżowała nam plany zawróciłam. Mąż śmiał się, że nic się nie stało, po prostu nasze spacery są nieprzewidywalne.
W domu Orlej nie było.

Zostawiliśmy Żulika, wsiedliśmy w samochód i wróciliśmy w tamtą okolicę. Stojąc na środku pola darłam się jak opętana. Robiło się ciemno. Miałam ochotę odpuścić. Wskazałam miejsce gdzie widziałam ją ostatni raz. Zamierzałam wracać do samochodu, ale Grzegorz ruszył w stronę tamtych drzew. O mało jej nie minęliśmy. Ledwo ją wypatrzyłam po zmroku. Stała wśród drzew, praktycznie w tym samym miejscu, w którym zniknęła mi z oczu. Zawołałam, ale zamiast podejść spuściła łeb. Podeszliśmy sami. Była uwięziona we wnykach.

Tylko cichuteńko skamlała. Teraz odsypia.

Re: Orli blog
: niedziela 28 gru 2014, 18:47
autor: BasiaM
Straszna historia

dobrze, że jednak była blisko i nie stała się tragedia
A tych wszystkich kłusowników osobiście bym we wnyki wsadziła
Maluch fajny i chyba już nie miałabym serca go wydawać do nowego domu

Re: Orli blog
: niedziela 28 gru 2014, 19:12
autor: hania
Jakie szczęście, że blisko drogi.
Re: Orli blog
: niedziela 28 gru 2014, 19:44
autor: Ewka
Niewiele brakowało...

okropna przygoda...
Re: Orli blog
: niedziela 28 gru 2014, 19:45
autor: Ania W
Ale mały to blondas
No historia faktycznie trzymająca w napięciu :/
Myślę, że dobrze zgłosić to gdzieś - policja? leśniczy? Wiem, że pewnie nie ma szans na ukaranie
kogokolwiek ale chyba powinno się takie rzeczy zgłaszać.
Dobrze, że takie zakończenie...
Swoją drogą jak wiele psów w takich sytuacjach nawet się "nie odezwie"...gdyby była noc, większa odległość...mogło się skończyć tragicznie.