Strona 46 z 127

Re: Mozart - Ekipa w lesie

: wtorek 21 gru 2010, 17:43
autor: Ola i Dunaj
O rany ! chyba coś przegapiłam :oops:
Wszystkiego naj, naj, najlepszego ! :) :piwko:

Re: Mozart - Ekipa w lesie

: środa 22 gru 2010, 10:17
autor: EiMI
:piwko: STO LAT!!! :piwko:

Re: Mozart - Ekipa w lesie

: czwartek 30 gru 2010, 13:57
autor: miszakai
Tęsknię za zdjęciami Mo... :marzyc_2:

Re: Mozart - Ekipa w lesie

: czwartek 30 gru 2010, 15:56
autor: hania
Wszystkiego najlepszego :piwko:

Fotki świetne. I po Bohunie duzo bardziej niz po Mo widać, że wnuczek Gawry.

Re: Mozart - Ekipa w lesie

: środa 05 sty 2011, 16:42
autor: zybalowie
Bardzo dziękuję za życzenia :szacun_1:

Data jest prawdziwa, jestem grudniowym dzieckiem ;)

Wpadliśmy się odmeldować, bo nas sporo czasu nie było: po drodze mieliśmy przygotowania do świąt, przygotowania do chrztu, brak internetu, sylwestra i podróż do Poznania.
A teraz mamy problemy z transferem, dlatego nie wysłałam jeszcze zdjęć :oops:
Ważą one trochę, ale kombinuję wysłanie innym sposobem ;)

Mozartucha skończył przedwczoraj pół roku, a po drodze żadne rewolucje nas nie spotkały: nie zeżarł niczego strasznego, nie zwiał na spacerze, z oczami jest cacy.

Młody jest znowu na etapie małego anarchisty i zachowuje się jak pies z lasu: na spacerach ciągnie, jak opętany, a każdy przechodzień jest tak cudowny, że trzeba go obskoczyć, obmerdać i oblizać ;)
Zaczyna mieć też swoją koncepcję tego, którędy chodzić na spacerach i czy moje komendy mają sens. Więc teraz czeka nas pewnie parę miesięcy przetrzymywania młodzieńczych buntów. Życie :)

Za to w podróży jest wzorowy - autobus, tramwaj, taksówka czy pociąg, współpraca z nim jest piękna. Wczoraj zaskoczył mnie nawet w pociągu, bo do naszego przedziału wpadły dwa bardzo podejrzane typy - wcześniej po pociągu krążyła, szukając kogoś, policja. A ci wpadli do przedziału przestraszeni, rozglądali się nerwowo, odwracali twarze w bok i generalnie bardzo, bardzo nie wzbudzali zaufania. Zwyczajną reakcją Mozarta jest euforyczne witanie każdego, kto się tylko zbliży. A tym razem pies siedział niewzruszony na zadzie, ani razu nie zamerdał i patrzył na gości z dystansu. Powiedzieć, że byłam zdziwiona, to mało...

Uwielbiam z nim jeździć, bo to zawsze fajna przygoda. Konduktorzy go chwalą i głaszczą, a nieraz i chodzą do nas pielgrzymki, bo ktoś zobaczył ładnego psa, powiedział komuś innemu, a ten postanowił sam zobaczyć :P
I zawsze słyszę coś w rodzaju "o, to tak wygląda ogar. Ja do tej pory znałam te psy tylko z haseł w krzyżówkach".

Jak zdarzy się coś wartego focenia, to się obfocimy i opublikujemy.

Tymczasem - noworoczne życzenia dla wszystkich! :)

A, i zapomniałam dodać - pierwszego sylwestra młody zniósł bardzo dobrze. Nieco oszołomiony hałasem, ale bez histerii, szaleństw czy prób uciekania/chowania się.

Re: Mozart - Ekipa w lesie

: środa 05 sty 2011, 23:04
autor: BasiaM
Pies, który jeździł koleją :silacz:

Re: Mozart - Ekipa w lesie

: poniedziałek 10 sty 2011, 10:04
autor: Jotka
Jaki dzielny Młody! Ja pomału dochodzę do wniosku, że jednak zbyt dramatycznie podeszłam do Korkowego zachowania w Sylwestra - tzn. oceniłam, że było bardzo źle, bo snuł się osowiały. Ale jak słyszę opowieści o zachowaniu innych psów, dochodzę do wniosku, że to była po prostu pestka...

Miłe są bardzo te zachwyty ludzi nad ogórkami, ja też się z tym spotykam na każdym kroku i to często z nieoczekiwanej strony (ostatnio niezbyt wyględny drech stanął, jak wryty, a potem zaczął szarpać nerwowo swą partnerkę, krzycząc "o k.., ty, no popatrz, ale k.. jaki piękny pies!! O ja cię, ale pies!!.." .. i tak dalej, bo krzyczał z zachwytu dobre pięć minut :gleba: :gleba: ).

Re: Mozart - Ekipa w lesie

: poniedziałek 10 sty 2011, 10:19
autor: miszakai
zybalowie pisze:I zawsze słyszę coś w rodzaju "o, to tak wygląda ogar. Ja do tej pory znałam te psy tylko z haseł w krzyżówkach".
:gleba: :D Faktycznie, teraz dopiero sobie przypomniałam, bo duużo krzyżówek kiedyś trzaskałam :P

Re: Mozart - Ekipa w lesie

: poniedziałek 10 sty 2011, 13:38
autor: zybalowie
Jotka pisze:Ja pomału dochodzę do wniosku, że jednak zbyt dramatycznie podeszłam do Korkowego zachowania w Sylwestra - tzn. oceniłam, że było bardzo źle, bo snuł się osowiały.
Jeeetam, pikuś. Trudno, żeby pies był zachwycony, to dla niego potężny hałas. Jak pies kończy na osowieniu czy oszołomieniu i niepewności, to dla mnie jest dzielny.
Ale jak słyszę opowieści o zachowaniu innych psów, dochodzę do wniosku, że to była po prostu pestka...
Amstaffka mojego ojca tak się przestraszyła strzałów, że wygryzła dziurę w płocie (sic! potężną ma paszczę) i zwiała... Szczęśliwie krótko po tym wróciła sama, zresztą, ta samą drogą.

Miłe są bardzo te zachwyty ludzi nad ogórkami, ja też się z tym spotykam na każdym kroku i to często z nieoczekiwanej strony
Mnie jakiś czas temu w autobusie obczajała bardzo krytycznym spojrzeniem jakaś kobieta. Ale patrzyła z tak zdegustowaną miną, że byłam pewna, że zaraz o coś się przyczepi (np. klasyczne "kto to widział, psa w autobusie wozić" albo moje ulubione "jak się nie ma samochodu, to się psa nie kupuje!"). Wysiadłyśmy na tym samym przystanku a pani podchodzi do mnie (oho, myślę sobie, będzie rozmowa), rozpromienia się i pyta "przepraszam, a co to za rasa, nigdy takiego ładnego psa nie widziałam, nie mogłam się napatrzeć" :D
ostatnio niezbyt wyględny drech stanął, jak wryty, a potem zaczął szarpać nerwowo swą partnerkę, krzycząc "o k.., ty, no popatrz, ale k.. jaki piękny pies!! O ja cię, ale pies!!.." .. i tak dalej, bo krzyczał z zachwytu dobre pięć minut :gleba: :gleba:.
:gleba: :gleba:
Mi to przypomina historię znajomego-pirotechnika, któremu na pokazie jakaś śliczna lala wlazła na zabezpieczony teren, a upomniana, że to niebezpieczna, zamknięta dla widowni strefa zaczęła go nieparlamentarnym językiem straszyć swoim misiem, który zaraz przyjdzie i mu złoi skórę, a ona sobie może chodzić, gdzie chce. Po czym misiu przyszedł i wysłuchawszy wyjaśnień znajomego, stwierdził coś w rodzaju "Kryśka, k... coś ty, pana nie słyszała? Tu nie wolno włazić, zmiataj mi stąd" ;)
Pozory nieraz bardzo mylą.

Dzień dobry, to znowu ja :-)

: poniedziałek 10 sty 2011, 14:01
autor: zybalowie
Pogodę mamy dzisiaj przepiękną - taka przyjemna, wiosenna odwilż.
Po polach spaceruje się dużo łatwiej, niż w szczycie śnieżnego sezonu.
IMG_8927.jpg
IMG_8927.jpg (384.54 KiB) Przejrzano 483 razy
mo1.jpg
mo1.jpg (425.09 KiB) Przejrzano 478 razy
mo2.jpg
mo2.jpg (344.94 KiB) Przejrzano 477 razy
mo3.jpg
mo3.jpg (333.83 KiB) Przejrzano 479 razy
mo4.jpg
mo4.jpg (368.5 KiB) Przejrzano 480 razy
mo5 (2).jpg
mo5 (2).jpg (363.55 KiB) Przejrzano 479 razy
Hurra, nareszcie zdjęcie bez nosa przy ziemi! ;)
mo5.jpg
mo5.jpg (387.11 KiB) Przejrzano 473 razy
mo6.jpg
mo6.jpg (431.26 KiB) Przejrzano 475 razy
Bez końca, upierdliwie i nieustannie ćwiczymy wracanie na komendę... oooo, ile się czasem trzeba nagadać. Ile nacmokać, naklepać po udach, nazachwycać teatralnie, żeby pies zechciał nas zaszczycić swoją obecnością ;P
morumer2.jpg
morumer2.jpg (291.47 KiB) Przejrzano 467 razy
Młody ostatnio pochłania jak średniej wielkości krowa - zjada już spokojnie pół kilo karmy dziennie, co wcale nie zmienia mu sylwetki - jak był smukły, tak i jest.

Dzisiaj zamówiłam mu też ło takie coś: http://allegro.pl/dozownik-na-wode-lub- ... 81400.html" onclick="window.open(this.href);return false;

Kiedyś się bałam, że skoro to woda stojąca, to będzie nieświeża - ale on i tak pije takie ilości wody, że ta w poidełku nie zdąży się zastać ;) Po posiłku wypija ok litra, więc co to dla niego półtora?
A decyzję podjęłam wczorajszego wieczoru, kiedy dałam ciała i zapomniałam po wieczornym spacerze nalać mu wody - pies upomniał się sam, piszczeniem, jak już poszłam spać :zly2: